31. Return the favour

      Ciemność panująca w mieszkaniu napawała Olivię strachem. Nie brała poważnie tego, co mówił Justin, o tym, że muszą uciekać, ale mimo wszystko, gdy którąś godzinę patrzyła w ciemne wnętrze mieszkania, poczuła nieracjonalny lęk. Nie miała pojęcia, co w każdej chwili moze wyłonić się z czeluści mieszkania. Ale ciemność miała swoje dobre strony. Olivia przynajmniej nie musiała patrzeć na miejsca, w których przed paroma godzinami stał Justin.
     Nie miała pojęcia, gdzie się podzieje. Nie sądziła, że wróci do domu swoich rodziców, w którym panowała grobowa atmosfera z powodu śmierci Dominique. Olivia nie wiedziała, czy lepiej jej z nim, czy bez niego. Gdyby tu był, pomógłby jej dojść do siebie, ale... przeciez był głównym powodem tego, jak się teraz czuła. Nienawidziła tego, że tak bardzo go kocha. Bo gdyby nie kochała, to rozstanie przyszłoby jej lekko. Nie byłaby tak rozbita wewnętrznie.
    Około ósmej wieczorem zadzwoniła jej komórka. Olivia była pewna, że to Justin i kiedy z trudem podniosła zapuchnięte od płaczu powieki, by zerknąć na wyświetlacz, miło się zaskoczyła.
-Cześć, Livy, zgadnij, kto wrócił! - pisnęła Chloe do słuchawki.
-Wylądowałaś już? - chrząknęła Olivia.
-Rano, cały dzień odsypiałam - powiedziała. - Te zmiany czasu to cholerne utrudnienie, wiesz?
    Wiedziała. Mnóstwo razy kiedy próbowała zadzwonić na Skypie do Chloe, by przekazać jej jakieś wieści o Dominique, ona oddzwaniała kilka godzin później, bo spała. Dlatego tak bardzo cieszyła się, że Chloe wróciła. Miesiąc bez niej był dziwnym doświadczeniem. Czuła się obco, nawet jeśli Justin był cały czas przy niej.
-Co u ciebie? - zagadnęła. - Wszystko w porządku?
-Tak, w porządku... - pociągnęła nosem. -  Dominique nie żyje - głos jej się łamał.
     Cisza po drugiej stronie słuchawki zaczęła dzwonić Olivii w uszach.
-O matko - szepnęła w końcu Chloe. - Chcesz o tym pogadać? Mogę do was przyjechać?
     Nie ma żadnych nas, chciała powiedzieć Liv.
-Jasne, wyślę ci adres - mruknęła tylko i rozłączyła się.
    Wstukała palcem wiadomość do Chloe z jej adresem. Zmarszczyła brwi, myśląc, że rzeczywiście jej przyjaciółka nigdy nie odwiedziła jej w nowy mieszkaniu.
    Chloe przyjechała półgodziny później. Olivia otworzyła jej drzwi, wlokąc za sobą koc. Chloe zmierzyła ją spojrzeniem.
-Wyszłaś dziś z łóżka?
-Wyszłam i żałuję - stwierdziła, przypominając sobie swoją rozmowę z Justinem.
-Gdzie jest Justin? - rozejrzała się Chloe.
    Liv wzruszyła ramionami.
   Olivia już wcześniej widziała, jak bardzo Chloe była opalona, ale na żywo robiło to jeszcze większe wrażenie. Zawsze miała ciemniejszą karnację, ale teraz spokojnie można było pomylić ją z Mulatką. Chloe najpierw skomentowała wystrój mieszkania i z podziwem przyglądała się detalom, a później przeszła do konkretów i spytała Olivię o Dominique. Kiedy Liv odpowiedziała jej, w jakim stanie została znaleziona, prawie się rozpłakała.
-Boże - westchnęła, kładąc sobie dłoń na klace piersiowej. - Kto mógł zrobić coś takiego?
     Kolega Justina, odpowiedziała Liv w myślach.
-I dlaczego Dominique? - ponownie zapytała retorycznie Chloe. - To nie mógł być przypadek...
     I nie był, to powinnam być ja, chciała powiedzieć Liv.
    Olivia nie umiała dłużej powstrzymać łez, które cisnęły się jej do oczu na samo wspomnienie tego, co zrobił Justin.  Chloe widząc mokre policzki przyjaciółki, natychmiast ją objęła.
-Olivia, na pewno chodzi tylko o Dominique?...
     Liv odsunęła się od niej.
-A o co innego?
-Wiem, że śmierć Dominique to był szok, ale... wy nigdy się nawet nie zakolegowałyście, a ty tak bardzo to przeżywasz...
     Olivia i Dominique rzeczywiście nigdy nie były koleżankami. Wręcz przeciwnie - Liv przez chwilę obwiniała ją o to, co działo się w jej życiu przez długie miesiące. W końcu gdyby nie ona, nie zakradłaby się wtedy do pokoju Justina. Nie chodziło o samą Dominique, tylko o ludzkie życie, które umarło dla Olivii. To uczucie rozrywało ją od środka. A wszystkiemu był winny...
-Zerwałam z Justinem - pociągnęła nosem.
-Co?! - zawołała Chloe z piskiem. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego. - Dlaczego?!
       Olivia wzruszyła ramionami. Tak bardzo chciała o wszystkim powiedzieć, przestać ukrywać prawdę o Justinie i wreszcie móc się wygadać. Nie powinno ją obchodzić, co Chloe pomyśli o Justinie, czy nagłośni sprawę (choć była pewna, że nie posunęłaby się do czegoś takiego). Ale wiedziała, że gdyby złamała obietnicę, to nie tylko ona ponosiłaby konsekwencje, ale Chloe również. Wtedy i ona byłaby na celowniku.
-Powiedz coś - jęknęła.
-Justin nie jest chłopakiem dla mnie - bąknęła.
-Aha - Chloe złożyła ręce na piersi. - Dziś rano obudziłaś się z tą myślą i postanowiłaś podzielić się nią z Justinem, tak?
-Mniej więcej...
-Nienawidzę, jak mi czegoś nie mówisz, Olivia - spojrzała na nią wymownie. - Wiem, że to wasza sprawa, ale jestem twoja przyjaciółką i mogłabyś chociaż ogólnie określić, co się stało!
     Olivia przygryzła policzek.
-Okłamał mnie - wyszeptała. - Złamał obietnicę. Pokłóciliśmy się o to, a potem kazałam mu się wyprowadzić.
-I... zrobił to? - spytała Chloe ze zdumieniem.
     Liv przytaknęła.
-Tak po prostu?
-Dlaczego cię to dziwi? - zamrugała Liv. - Zawsze powtarzał, że to moje mieszkanie...
-Twoje czy nie... On i tak tu wróci. Nawet jeśli na razie cię zostawił, wątpię, by odpuścił. Wróci.
     Przełknęła głośno ślinę. Przez kilka godzin w samotności zdążyła już ułożyć plan.
-Wiem.
***
    Następnego dnia Justin przekręcił kluczyk w zamku ich mieszkania i przeszedł przez próg. Zatrzymał się w holu i nasłuchiwał jakichkolwiek dźwięków, które świadczyłyby o obecności Liv. Szum wody w łazience,  spiker telewizyjny czy chociażby szuranie jej stóp po podłodze. Ale nie usłyszał nic. Rzucił klucze na półkę i rozejrzał się po mieszkaniu. Poduszki na sofie w salonie były poukładane tak równo, że Justin zwątpił, że w ostatnim czasie ktokolwiek na niej siadał. W kuchni nie walały się żadne naczynia, a łóżko w sypialni było równo zaciągnięte narzutą, która zwykle leżała gdzieś w kącie. Tylko jedna rzecz nie pasowała w perfekcyjnym obrazie mieszkania. Olivia zapomniała domknąć drzwi szafy. Justina zmroziło, gdy tam wszedł. Na półce z butami stały tylko jego adidasy, na wieszaku brakowało letnich sukienek i spódnic Olivii i wisiały tylko koszule i marynarki Justina. Półki zwykle zawalone stosami koszulek i spodni Olivii opustoszały, a dwie duże walizki leżące na najwyższej półce zniknęły. Justin z wrażenia opadł na łóżko. Przycisnął dłonie do twarzy i pokręcił bezradnie głową. Jak mogła nie zostawić żadnej wiadomości?
     Justin wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer Liv. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa. Justin nawet się nie zdziwił. Nie łudził się, że odbierze.
-Olivia, wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać... i to dlatego się wyprowadziłaś, ale to naprawdę ważne. Oddzwoń.
    Wiedział, że nie oddzwoni.
    Olivia nie brała do siebie tego, co mówił o niebezpieczeństwie, jakie ich czekało. A przecież Jack w każdej chwili może dowiedzieć się, że to nie Olivia, tylko Dominique nie żyje. W każdej chwili może powiedzieć Georgowi, że nie o nią chodziło. A wtedy będzie za późno na ucieczkę.
    Justin musiał ją odnaleźć i to jak najszybciej.
    Wyszedł z mieszkania i wsiadł o samochodu, obmyślając miejsca, w których może być Olivia. Pierwszym na jego liście było mieszkanie Chloe. Już półgodziny później stanął pod jej drzwiami i zapukał trzy razy. W progu stanęła Chloe i na widok Justina zmarszczyła czoło.
-Nie ma jej - powiedziała na przywitanie.
-To ważne - naciskał. To było oczywiste, że tak łatwo go nie wpuści.
-Nie ma jej, naprawdę - zarzekała się Chloe.
     Justin próbował zajrzeć do środka, by zobaczyć chociaż ślad Olivii, ale Chloe zasłoniła drzwiami wnętrze mieszkania.
-Ja... nie chcę się z nią widzieć. Chcę tylko wiedzieć, czy tu jest... Chloe, proszę...
    Jej twarz złagodniała.
-Przysięgam, że jej nie ma - odrzekła. - Jak bardzo to jest ważne?
-Liv jest w niebezpieczeństwie. - Po minie Chloe widział, że mu nie wierzy. Sam by sobie nie uwierzył. - Mówiła ci o Dominique?
-Tak.
-Ktoś ją porwał - uzupełnił jej wiedzę. - Ale to nie ona była ich celem, tylko Liv. Rozumiesz?
    Chloe zesztywniała. Jeśli Justin chciał ją nastraszyć, to mu się udało.
-Ja...
-Chloe, jeśli coś wiesz, to proszę cię... powiedz mi. To naprawdę ważne.
-Ja nie wiem gdzie ona jest - jęknęła. - Nocowałam dziś w waszym mieszkaniu, a kiedy wstałam, Olivia była już spakowana. Była tu, ale wyszła jakąś godzinę temu. Powiedziała, że tu przyjdziesz, że będziesz jej szukać. Justin, dlaczego ona przed tobą ucieka?
     Justin wziął głęboki wdech.
-Nie wiesz, gdzie może być? - zignorował jej pytanie. - Ma tu jakąś rodzinę, u której mogła się zatrzymać? - brzmiał jak desperat.
-W Nowym Jorku ma tylko ciotkę, Candice. Jej rodzice są przeciez w...
-Myślisz, że pojechała do Greenwich? - przerwał jej.
-Nie wiem!
-Pokłóciła się z rodzicami, ale... Chyba powinienem to sprawdzić.
-Mogę jechać z tobą? - pisnęła Chloe, chwytając go za ramię.
-Nie - pokręcił głową. - Zadzwonię, jak się czegoś dowiem - obiecał.
      I zbiegł po schodach zanim Chloe zdążyła odpowiedzieć. Justin naprawdę miał nadzieję, że odnajdzie Liv w Greenwich. Wprawdzie wiedział, jak mocno pokłóciła się z mamą i jak straszne wspomnienia nawiedzały ją w tym domu, ale może  właśnie dlatego zdecydowała się tam pojechać. Bo nie spodziewała się, że Justin mając to wszystko na uwadze, jednak postanowi jej tam szukać. W między czasie ponownie zadzwonił do Olivii.
-Jak ty mi nie powiesz, gdzie jesteś, to sam cię znajdę - powiedział rześko do słuchawki, gdy usłyszał piknięcie. - Mówię poważnie. Musisz wyjechać w jakieś bezpieczne miejsce.
     Droga do Greenwich ciągnęła mu się w nieskończoność. Zatrzymał samochód pod domem Olivii i zawahał się. Podczas dwugodzinnej podróży zdążył wszystko przemyśleć i zwątpił, by Olivia ukryła się w rodzinnym domu. Ale musiał sprawdzić wszędzie.
     Zapukał do drzwi i odsunął się. Po paru chwilach otworzyła mu mama Olivii. Zanim się odezwała, Justin z głębi domu usłyszał dwa męskie, wesołe głosy. Ella zmierzyła go pogardliwym spojrzeniem
-Czego chcesz?
     Justin nie odpowiadał. Z głębi przedpokoju wyłoniła się sylwetka, której w pierwszej chwili nie poznał. Kiedy przypomniał sobie, kim jest mężczyzna, stojący w holu i owijający sobie szyję szalikiem, natychmiast uświadomił sobie, że Olivii w tym domu na pewno nie ma.
-Już nic... - cofnął się i zbiegł po schodach z werandy.
     Dopiero gdy przechodził przez bramkę, usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Mama Olivii była najwyraźniej zaskoczona jego nagłą zmianą zdania. Kiedy był z powrotem przy aucie, drzwi domu ponownie się otworzyły, a w progu stanął Michael, który wychodził z towarzyskiego spotkania z rodzicami Liv. Justin udał, że upadły mu kluczyki i gdy je podnosił, obserwował, jak Michael żegna się z Ellą pocałunkiem w policzek, a z Tedem uściskiem dłoni. Kiedy rodzice Olivii zniknęli za drzwiami, a Michael przeszedł przez bramkę, Justin postanowił załatwić to, czego nie zrobił, gdy był tu kilka miesięcy wcześniej.
    Doskonale pamiętał, jak Olivia zareagowała, gdy go spotkali podczas świąt. Pamiętał jej minę, gdy opowiadała o wszystkim, co jej robił. Pamiętał, jak łamał jej się głos. I pamiętał, jak bardzo wtedy chciał, by Michael za to zapłacił. Olivia zabroniła mu wtedy cokolwiek robić, ale zasługiwał na karę. Justin najchętniej zacisnąłby mu szalik na szyi tak mocno, by w końcu przestał oddychać...
-Hej! - krzyknął do niego.
    Michael odwrócił się i przyjrzał się Justinowi.
-Znamy się? - zapytał.
    Justin podszedł bliżej niego.
-Poznaliśmy się dwa miesiące temu - wyjaśnił. - Przyjechałem tu kiedyś... z Olivią.
    Na usta Michaela wkradł się wstrętny uśmiech.
-Ah tak, przypominam sobie. - Pokiwał głową. - Co u Olivii? Nie przyjechała z tobą?
-Nie.
-Szkoda. Przekaż jej, że chętnie bym się z nią spotkał - zachichotał. - Wiesz, kiedy była dzieckiem spędzaliśmy dużo czasu razem. Można powiedzieć, że byliśmy przyjaciółmi. Olivia ci wspominała, tak?
        W Justinie się zagotowało.
-Wspominała - przyznał, biorąc zamach.
       Rozległ się plask i głośne stękniecie. Justin uderzył Michaela pięścią tak mocno, że jego ręka zaczęła boleć. Michael zatoczył się, przeszedł chwiejnie dwa kroki i upadł w zaspę śniegu.
-Najlepszymi przyjaciółmi - dodał, zanim Michael stracił resztki świadomości.
     Odrętwiałymi palcami chwycił kierownicę i ruszył z piskiem opon, nawet nie oglądając się na Michaela. Zasłużył na to i jedyne, czego żałował to to, że tak łagodnie go potraktował. Po półgodzinie, gdy trochę ochłonął, zadzwonił do Olivii.
-To znowu ja. Wiele byś mi ułatwiła, gdybyś po prostu zadzwoniła i powiedziała, gdzie jesteś. I tak prędzej czy później cię znajdę - zaśmiał się histerycznie.
     Chwilę później wybrał numer Chloe.
-Nie ma jej - powiedział, gdy tylko odebrała.
-Jesteś pewien? Byłeś w jej domu?
-W jej domu zastałem tego kutasa, więc to chyba oczywiste, że jej tam nie ma. Nawet nie pytałem - wyjaśnił ze złością.
-Michaela?
-Tak.
     Justin usłyszał głośne westchniecie.
-Mówiłaś coś o jakiejś ciotce?... - przypomniał sobie.
-Tak, Candice. Pracuje u twoich rodziców, ale nie znam jej adresu.
-Okej, dzięki - rozłączył się.
     Upewnił się, że na drodze jest pusto i zadzwonił do swojego ojca.
-Cześć, Justin - powiedział chłodno
-Znasz adres Candice?
-Mojej sekretarki? Po co ci on?
-Szukam Olivii.
-I myslisz, że jest u niej?
-To w końcu jej ciotka.
     Jeremy westchnął. Wysyłał adres smsem i Justin już kilka godzin później, kiedy przebił się przez nowojorskie korki zaparkował pod wysokim wieżowcem. Zmierzchało i Justin był coraz bardziej zdesperowany i zdenerwowany swoją bezradnością. Candice była jego ostatnią deską ratunku. Nie miał pojęcia, dokąd Liv mogłaby się jeszcze udać. Nie miała tu w końcu żadnych przyjaciół i innej rodziny. Pełen nadziei zapukał do drzwi mieszkania Candice. Otworzyła mu niska kobieta o dosyć okrągłych kształtach z blond włosami ciasno upiętymi z tyłu głowy. Justin nie miał pojęcia, czy Candice była siostrą ojca czy matki Olivii, ale do żadnego z nich nie była podobna.
-Hm, jestem...
-Poznaję cię - powiedziała szybko Candice. - Jesteś synem Bieberów, tak? Jaxon?
-Justin - poprawił.
-Wybacz. Skąd masz mój adres?
-To nieważne - uciął Justin. - Chciałem tylko wiedzieć, czy Olivia jest u pani.
-A dlaczego miałaby być?
     Justin wzruszył ramionami. Od razu poznał, że kobieta jest niczego nieświadoma i wątpił, by Olivia rzeczywiście u niej była.
-Nie widziałam jej od miesięcy - przyznała. - A co się stało?
-Nic - pokręcił energicznie głową, ciężko wzdychając.
   Wyczułby, gdyby kłamała. Gdyby Olivia choć trochę jej o nim wspominała, na pewno pałałaby do niego wrogością. A Candice okazała się życzliwa i kompletnie zdezorientowana. Justin pożegnał się i odszedł. Wsiadł do samochodu i wyciągnął telefon. Wybrał numer Olivii, po raz kolejny tego dnia. Ponownie poczta głosowa.
-Livy, szukałem cię chyba wszędzie, ale to tak, jakbyś zapadła się pod ziemię. Zaczynam się martwić.
     Rzucił komórkę na siedzenie pasażera i oparł głowę o kierownicę. Czuł się bezradny. Mieli coraz mniej czasu, a Olivia zniknęła. Nawet nie wiedział, czy jest bezpieczna.
     Kiedy wrócił do mieszkania, było już kompletnie ciemno. Justin był zmarznięty, cały dzień spędził w samochodzie. Nie było minuty, w której nie zastanawiałby się, gdzie Liv mogła się zatrzymać. Pozostawały tylko hotele. Wyszukał w Internecie spis hoteli w Nowym Jorku i zaczął dzwonić, pytając, czy zatrzymała się u nich Olivia Caswell. Kiedy w kilku pierwszych nie chciano mu udzielić żadnych informacji, zrezygnował. Po chwili ponownie zadzwonił do Olivii. Zawahał się przed nagraniem kolejnej wiadomości, ale w końcu wyszeptał do słuchawki:
-Tęsknię za tobą.
     Justin postanowił tego dnia już nie dzwonić. Musiał opracować nowy plan odszukania Olivii. Jednak kiedy około północy kładł się spać, poczuł, że musi wykonać jeszcze jeden telefon. Wsłuchiwał się w długie i irytujące odgłosy z komórki, sygnalizujące połączenie, aż w końcu jeden z dźwięków urwał się w połowie i zastąpił je cichy szum w słuchawce. Odebrała.
-Olivia?
    Cisza. Justin wiedział, że ktoś jest po drugiej stronie słuchawki tylko dlatego, że słyszał miarowy, spokojny oddech.
-Powiedz coś - jęknął.
-Przestań wydzwaniać - powiedziała Liv przez zaciśnięte zęby.
-Muszę wydzwaniać, bo się martwię - zawołał. - Wszystko w porządku? Gdzie jesteś? - pytał przejęty.
-W bezpiecznym miejscu - powiedziała cicho.
-Daj spokój - wykrzyknął Justin. - Nie rozumiesz, że musimy uciec?!
-A ty nie rozumiesz, że nie ma już żadnego my? Nie jesteśmy już razem, pamiętasz?
-Co z tego? Ty możesz ze mną zerwać, ale ja i tak zawsze będę cię kochał i próbował cię chronić, bez względu na wszystko - zamilkł.
      Olivia jęknęła cicho.
-Nie chcę, żebyś mnie kochał i nie chcę, żebyś mnie chronił...
-Tu nie chodzi tylko o ciebie. Ja też mogę przez ciebie umrzeć. Naprawdę tego chcesz?
-Dlaczego ty? - w jej głosie słychać było ironię.
-Okłamałem Georga i nie sądzę, żeby chciał mnie potraktować łagodniej niż ciebie.
-Widzę, że jesteś etatowym kłamcą - zaszydziła Liv. - Ucieknij sam.
-Nie mogę.
     Liv wzięła głęboki wdech.
-W takim razie zadzwoń do mnie, jak będziesz umierający. W innym wypadku... po prostu daj mi spokój - dodała.
     Justin otworzył szeroko oczy. Nie wiedział, co odpowiedzieć.
-Od kiedy... od kiedy masz kamień zamiast serca, Liv? - wydukał.
-Od kiedy mój były chłopak nauczył mnie, że nie warto mieć serce, bo on może je złamać w przeciągu kilku minut - nawet przez chwilę nie zawahała się nad odpowiedzią.
    Justin milczał zszokowany.
-Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - Liv przybrała twardy i stanowczy ton. - Nie chcę, żebyś mnie szukał i chronił. Sama sobie poradzę.
    Z każdym słowem Olivii, w Justinie wzbierała się coraz większa złość.
-To wszystko? To tym wszystkim, co przeszliśmy tylko tyle od ciebie mam?
    Odpowiedziała mu cisza.
-Dałem ci wszystko, o czym marzyłaś. Wszystko, co mogłem ci dać. W zamian zawsze chciałem tylko twojej miłości i szczęścia, ale... Dlaczego odwdzięczasz mi się w taki sposób? Nie zrobiłem nic złego. NIC. Okłamałem cię dla twojego dobra, bo cię kocham i chciałem, żebyś żyła. Liczyłem się z tym, że ze mną zerwiesz i nawet to rozumiem. Ale nie rozumiem, jak możesz nie być tak niewdzięczna i samolubna...
    Justinowi przerwało pikanie, sygnalizujące przerwane połączenie. Justin poczuł, że trzęsie mu się dłoń ze złości. Nie wierzył, że Liv tak go potraktowała, ale jeszcze bardziej nie mógł uwierzyć, że to wszystko z siebie wyrzucił.
__________________

Nie lubię tego rozdziału. Jest nudny i nie wyszedł tak, jak powinien, ale wstawiam go, bo wiem, że i tak długo na niego czekacie. :) Następny będzie lepszy!

Dziękuję za komentarze pod ostatnim i mam nadzieję, że i tym razem nie zapomnicie o pozostawieniu  po sobie przynajmniej jednego słowa w komentarzu na znak, że dalej czytacie. :)

41 komentarzy:

  1. najlepsiejszy!!! ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem nawet co mam napisać... ten rozdział był taki... ech, po prostu był cudowny. <3
    nie lubię jak oni się kłócą i nie są razem :( ale rozumiem tą sytuację - z pewnością też bym tak zareagowała...
    mam tylko nadzieję, że Olivii (i Justinowi też) nic się nie stanie i wszystko się jakoś ułoży <3
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  3. Super,chcialabym zeby ro w konu sie wyjasnilo

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. wydaje mi sie ze ona to jest u tego swojego kolegi

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurczę. Od pierwszego rozdziału zakochałam się w Olivii i Justinie. Też chce miec kogoś kto będzie traktował mnie jak księżniczkę. Rozdział super. Czekam na następny jak najszybciej 💓

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział i wcale nie jest nudny.
    Czekam na nn.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ♥ czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz bardziej boję się kolejnych rozdziałów i, co jest w tym najlepsze... Nie mogę się doczekać ich <3

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mogę się doczekać następnego <33 @hejkakidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie ndjsjdz oni musza do siebie wrocic sjsjx

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj to się porobiło...niedobrze...ale świetny i nie był nudny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. ohh..no co dalej :D :D

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny, czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. wkurza mnie olivia

    OdpowiedzUsuń
  16. kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  17. Już sama nie wiem po czyjej być stronie, Justina czy Olivii, bo on jest co prawda mordercą i wgl, ale bardzo ją chroni..a Olivia zrobiła się taka niesympatyczna w tym rozdziale..jak nie ona po prostu..nie no nie wiem co mam zrobić..

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział! Justin co Ty wyprawiasz! Czemu na Livi nakrzyczales :'c biedactwo .! Mam nadzieje ze się pogodza ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. <3333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  20. fajnie się czyta :)
    zapraszam do nas : http://my-dreams-live.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Ugh to jest jedyne ff ktore uwielbiam, ale nie lubie głownej bohaterki lmao .Od początku jej nie lubiłam hahha ale mam nadzieje ze Justin coś zrobi zeby wszystko uporzadkowac.Czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  22. kocham to jesteś genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  23. kiedy dasz nowy rozdział ? ten jest cudowny, kiedy Justin i Liv do siebie wrócą ? ;c

    OdpowiedzUsuń
  24. Boski czy oni jeszcze bedą ze sobą?? Kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  25. Omg !!!!!!!<33 kobieto genialny rozdział ;D Niepisz że nudny bo jest genialny ... Nie miej takiej niskiej samooceny ...Mam jeszcze pytanko kidy bedzie kolejny rozdział .?????? Czekam z niecierpliwością .. Jak zawsze oczywiście ..A jak inaczej xd ;D Mal nadzieję że nawet szybko bo nie wytrzymam zavdlugo ..;**

    OdpowiedzUsuń
  26. wowow nie wierze, ze az tyle sie dzieje!

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy noey rozdsial ?????

    OdpowiedzUsuń