-Zawsze będę mogła wsiąść w samolot i wrócić, prawda? - mówiła.
Olivia nie miała siły ciągnąć tej rozmowy. Chloe zostawiła jej klucze od mieszkania i obiecała, że będzie się odzywać. To musiało wystarczyć.
W końcu dostrzegła auto Justina podjeżdżające pod blok. Kiedy tylko się zatrzymało, wskoczyła do rozgrzanego wnętrza samochodu i spojrzała na Justina pytająco.
-I jak?
Justin wzruszył ramionami. Nie wyglądał na zmartwionego.
-Mówiłem, że nie ma się o co martwić - uśmiechnął się.
-Załatwiłeś to?
-Bez problemu.
-Naprawdę? - nie dowierzała.
Justin odwrócił na chwilę głowę w jej kierunku.
-Przecież bym cię nie okłamał.
-Wiem... - Olivia skinęła głową, choć nie była tego do końca pewna. - Obiecałeś... - mruknęła ledwo słyszalnie.
Doszła do momentu, w którym mogła powiedzieć, że ufała mu bezgranicznie. Wiedziała, że ją kocha i jej nie okłamie w tak ważnej sprawie. Gdyby coś było nie tak, zauważyłaby to, a Justin nie zachowywał się dokładnie tak samo, jak rano, przed przybyciem Jacka.
-Co u Chloe? - spytał, zmieniając temat.
-Wyjeżdża z Amro - Olivia przewróciła oczami i machnęła ręką. - Do Afryki. Nawet nie pytaj - ucięła, wiedząc jego minę. - Pójdziemy gdzieś na obiad?
-Myślałem, że nie lubisz chodzić na randki do restauracji - Justin uniósł brew.
-Jak jest się razem, to nie chodzi się na randki - oznajmiła Olivia. - Pójdziemy do mojej ulubionej restauracji? Jest niedaleko.
-Jasne, słońce - Justin wzruszył ramionami.
Liv podała Justinowi adres restauracji, w której kiedyś z Chloe były stałymi bywalczyniami. Stanęli przed budynkiem i wysiedli z auta. Justin otworzył Olivii drzwi wejściowe, ale ona zatrzymała się z boku i uderzyła paznokciem w kartkę wywieszoną na ścianie.
-O, spójrz! - zawołała. - Mogłabym spróbować.
Napis na kartce głosił "Zatrudnimy kelnerkę". Justin spojrzał na Liv, a ona od razu wiedziała, że nie spodobał mu się ten pomysł.
-Pracowałaś kiedyś jako kelnerka? - zapytał, wchodząc za Liv do środka. Wyczuła sceptycyzm.
-Nie, ale to chyba nie trudne, prawda? - wzruszyła ramionami. - Gdzie siadamy? - rozejrzała się po sali.
W restauracji nie było tłumu, ale stoliki w dogodnych miejscach były zajęte.
-Może tam - Justin wskazał jeden z wolnych stolików w najmniej zaludnionym miejscu.
Liv skinęła głową z uśmiechem. Zanim zajęli miejsce, zdjęli kurtki i powiesili je na oparciach krzeseł.
-Liv, nie musisz pracować - Justin wrócił do tematu. - Wolałbym, żebyś poszła do college'u...
-A rachunki same się zapłacą, tak? - zmarszczyła brwi.
-Mam pieniądze i pracę...
-Myślę, że kwestię twojej pracy już przedyskutowaliśmy - ucięła Olivia.
Justin nie odpowiedział, bo do ich stolika podeszła kelnerka, niosąc karty dań.
-Hej, nie wiesz czy ktoś już odpowiedział na ogłoszenie, które wisi na zewnątrz? - zagadała Liv.
-Dzisiaj były dwie dziewczyny, ale miejsce dalej jest wolne - uśmiechnęła się. - Z tego co wiem, nie miały doświadczenia.
-Ah, czyli przyjmujecie tylko z doświadczeniem? - wciął się Justin.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Mnie przyjęto bez. To chyba zależy od tego, kto się spodoba szefowi - mrugnęła. - Za chwilę wrócę po zamówienie!
-Czy ty robisz to specjalnie? - żachnął, gdy kelnerka odeszła.
-Przestań, Justin. Pieniądze są nam potrzebne i dobrze o tym wiesz. Porozmawiamy o tym w domu - otworzyła kartę. - Co zamawiasz? - spytała jakby nigdy nic.
Justin wziął głęboki wdech i rozluźnił się. Sięgnął po menu, przejrzał wszystkie dania i w końcu wybrał potrawę dla siebie. Gdy kelnerka wróciła, Liv nie wspominała już o pracy, tylko złożyła zamówienie.
-Za ile Chloe wraca? - spytał po chwili milczenia.
-Za miesiąc... mniej więcej.
Czyli jak wróci, to będzie po wszystkim, pomyślał Justin.
-Całą zimę przesiedzi w upale - jęknęła Olivia.
Justin uśmiechnął się, ale nie odpowiedział. W normalnej sytuacji zapewne po obiedzie odstawiłby Liv do domu, sam pojechał załatwić formalności i wróciłby do domu z dwoma biletami lotniczymi do jakiegoś egzotycznego kraju. Ale nie mógł. Obiecał Georgowi, że zaczeka.
Gdy po skończonym posiłku kelnerka zostawiała im rachunek, Liv spytała:
-Myślisz, że mogę jutro przyjść na rozmowę?
Justin, który wybierał pieniądze z portfela, spojrzał na nią spod byka.
-Jasne, że tak! - uśmiechnęła się. - Przekaże kierownikowi, żeby nie zatrudniał nikogo, dopóki nie pogada z tobą.
-Dzięki - uśmiechnęła się Olivia, wsuwając ręce w rękawy kurtki.
Justin rzucił banknoty na stół i z impetem zasunął krzesło, które uderzyło o stolik sprawiając, że naczynia na nim zatrzęsły się.
-Uspokój się - wycedziła Liv, kiedy kelnerka odsunęła się od niech.
-Dlaczego musisz być tak cholernie uparta? - bąknął ze spuszczoną głową i mocował się z zamkiem kurtki.
Olivia wyminęła go i wyszła z lokalu.
-Nie mogłeś chwilę się powstrzymać? - krzyknęła, kiedy Justin zamykał za sobą drzwi. - Widziałaś jak na nas patrzyła? - Liv mówiła o kelnerce.
-Nie obchodzi mnie to.
-Jasne, ciebie nic nie obchodzi - Olivia pokiwała głową. - Nawet to z czego będziemy żyć.
Justin otworzył samochód.
-Ja się tym zajmę.
-Dlaczego ty?
Wzruszył ramionami.
-Justin, nie chcę siedzieć całymi dniami w domu... - zaczęła łagodnie.
-To idź do college'u!
-Pójdę, ale na jesień, a teraz...
-Nie. Będziesz. Pracować - wycedził Justin, za kazdym razem uderzając otwartą dłonią w kierownicę.
Olivia skuliła się na siedzeniu i złożyła ręce na piersi. Zagryzła policzek. Bardzo chciałaby wiedzieć, co kieruje Justinem, ale ugryzła się w język, zanim znowu coś powiedziała. Jest teraz zbyt zdenerwowany.
Justin chciał powiedzieć, jak bardzo zależy mu, by Olivia w najbliższym czasie nie ruszała się z domu, ale wiedział, że nie zrozumie bez przytoczenia jego rozmowy z Georgem. Obrócił się na chwilę w jej kierunku. Nie patrzyła na niego. Wzrok wbity miała w deskę rozdzielczą i nerwowo pocierała palce. Justin zacisnął dłonie na kierownicy i głośno wypuścił powietrze z ust. Musiał zacząć się kontrolować, ale nie umiał. Nie umiał, gdy perspektywa stracenia Liv była coraz bliższa, a ona chciała ją tylko przyspieszyć.
Żadne z nich nie odezwało się podczas podróży. W mieszkaniu Justin zrzucił z siebie okrycie wierzchnie i z głębokim westchnięciem opadł na sofę z zamkniętymi oczami. Liv ustała kilka metrów przed nim i przyglądała mu się uważnie.
-Będziesz spał? - spytała zachrypniętym głosem.
-Mhm - mruknął.
-Dobra, to słuchaj - Liv ukucnęła przy nim. - Nie pójdę tam. Przynajmniej jutro. - Justin otworzył szeroko oczy. - Ale - uniosła palec - masz mi powiedzieć, o co ci chodzi.
-Teraz nie mogę.
-A kiedy będziesz mógł? - spytała, mrużąc oczy.
-Za kilka dni - palnął.
-Justin - potrząsnęła głową - jeśli coś się dzieje, to...
-Nic się nie dzieje - zaprzeczył natychmiast. - Położysz się obok mnie? - Justin odsunął się, ściśle przylegając plecami do oparcia sofy .
Liv uśmiechnęła się blado i ułożyła na wąskiej sofie bokiem. Ich ciała się stykały. Olivia zarzuciła jedną nogę na biodro Justina. Oplótł ją ciasno ramionami i oparł policzek o jej czoło. Co chwilę wypuszczał ust urwane ciepłe oddechy we włosy Olivii.
Justin wiedział, że nie mają zbyt wiele czasu przed tym wszystkim, co się niedługo zacznie. Był pewien, że George poczyni pewne kroki już tego samego dnia. Ale zanim uderzy ich jego atak, chciał cieszyć się każdym momentem, w którym mógłby być blisko z Olivią. Nie mógł jej pozwolić, by sama ruszała się z domu. Nie mógł jej pozwolić, by choć na chwilę była daleko. Chciał cały czas czuć na sobie jej dotyk, jej oddech, jej zapach. Cały czas być na tyle blisko, by słyszeć bicie jej serca. Chciał patrzeć na jej twarz tak długo, jak będzie mu dane i cieszyć się ostatnimi momentami jej szczęścia. Justin nienawidził się za to, że znowu je jej odbierze. Ale nie mógł postąpić inaczej.
-Kocham cię - szapnął, łamiącym się głosem.
-Ja ciebie też - wymamrotała sennie.
***
Kiedy się obudzili, było już po szóstej. Oboje byli głodni, więc Justin sięgnął po telefon i zaczął przeszukiwać gazety leżące na stoliku.-Co robisz? - spytała Liv.
-Zamawiam pizze. O, mam - wyciągnął ulotkę jednej z pizzerii i wstukał numer w komórkę.
W trakcie oczekiwania na zamówienie, Olivia usłyszała dzwonek swojej komórki. Podbiegła do kurtki i wygrzebała telefon z kieszeni.
-Masz ostatnią szansę, żeby przekonać mnie, bym nie jechała - odezwała się zadyszana Chloe.
-Nie sądzę, bo chyba jesteś już w drodze na lotnisko - domyśliła się Liv, ponownie siadając na sofie, obok Justina.
-Pudło, wyskoczyłam po szampon. Myślisz, że jeden mi starczy na miesiąc?
-A tam nie możesz kupić?
-Nie ufam afrykańskim produktom. - Olivia wiedziała, że Chloe wznosi oczy do nieba. - Denerwuję się - jęknęła.
Justin posłał pytające spojrzenie. Olivia wskazała na telefon i bezgłośnie ułożyła z ust imię swojej przyjaciółki. Chłopak przewrócił oczami. Chloe go irytowała.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej - westchnęła.
Justin słyszał trajkotającą Chloe i co chwilę przewracał oczami. Skończyły rozmawiać dopiero po kilku minutach.
-Jezu, jak dobrze, że ona wyjeżdża - rozłożył ręce.
-No wiesz - żachnęła. - To moja przyjaciółka.
-Debilna przyjaciółka.
Przez następną godzinę Justin zachowywał się nadzwyczaj zwyczajnie. Olivia w pewnym momencie zapomniała o porannym incydencie z Jackiem i ich sprzeczce o pracę. Wszystko wracało do normy, przynajmniej tak myślała. Dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Justin natychmiast napiął mięśnie. Jego oczy rozszerzyły się i Liv niemal słyszała, jak jego serce zaczęło galopować.
-Otworzysz? - spytała niepewnie. - To pewnie pizza - dodała.
Justin spojrzał na nią i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale wtedy rozległ się ponowny dzwonek. Justin siedział jak sparaliżowany.
-Dobrze, ja otworzę - wyszeptała Liv zdziwiona i zestresowana.
-Nie! - odchrząknął Justin, podrywając się z miejsca. - Nie ruszaj się stąd.
Olivia z przerażeniem w oczach obserwowała, jak podchodzi do drzwi. Kogo się spodziewał? Odetchnęła z ulgą, kiedy wyszedł zza rogu, trzymając w dłoniach pudełko z pizzą.
-Po prostu nie spodziewałem się ich tak szybko... - bąknął, siadając obok niej.
Olivia nie poruszyła się. Mierzyła Justina podejrzliwym spojrzeniem. Miała wrażenie, że coś przed nią ukrywa... Nie. Była tego pewna.
-Przestań - jęknął Justin, próbując oderwać kawałek od reszty pizzy.
-Co?
-Przejmować się.
-Skąd wiesz, że się przejmuję? Nawet na mnie nie spojrzałeś - mruknęła Liv.
-Nie muszę patrzeć, żeby wiedzieć, że się spięłaś. Nie martw się, słońce. Po prostu mi zaufaj.
Liv przegryzła policzek. Musiała mu zaufać.
***
-Może zawieźlibyśmy te rzeczy w końcu do twoich rodziców? - Liv wskazała na kortony z niepotrzebnymi szpargałami, którymi Justin chciał zagracić ich mieszkanie. - Będą walały się do następnej Gwiazdki, jak tak dalej pójdzie.Następnego dnia oboje od rana chodzili bez celu po mieszkaniu. Justin najchętniej nie ruszałby się z domu, ale nie chciał wzbudzać podejrzeń Olivii. Dlatego półtorej godziny później zatrzymali samochód na podjeździe domu Bieberów.
-Trochę cię tu nie było, co? - zaśmiał się Justin.
-Myślisz, że Jazzy i Jaxon mnie jeszcze pamiętają?
-Myślisz, że Jim nadal rozpacza po odrzuceniu? - zachichotał. - Zdziwi się, jak zobaczy nas razem.
-Co powiedziałeś, kiedy brałeś rzeczy?
-Nic. Po prostu wyszedłem.
Liv pokręciła głową, wysiadając z auta i zadarła głowę do góry, patrząc na dom. Mimo wielu złych chwil przeżytych w nim, przyjemnie było jej tu wracać i odwiedzić znajomych.
Justin wyjął z bagażnika kartony. Najlżejszy wcisnął Olivii i razem przeszli przez bramkę do drzwi frontowych.
-Co wy tu robicie... razem? - spytał Jim.
-Hej, Jimmy, ty też świetnie wyglądasz - Liv minęła go i weszła do środka.
-Wprowadzasz się z powrotem? - Jim zmierzył Justina chłodnym spojrzeniem.
-Stęskniłeś się? - parsknął Justin, odstawiając kartony na podłogę. - Niestety, nie zostawię Olivii samej w naszym nowym, ogromnym mieszkaniu - uśmiechnął się.
Jim uniósł brew, wpatrując się w Olivię z niedowierzaniem. Spodziewał się, że są razem, ale nie miał pojęcia, że po tym wszystkim ot tak zamieszkali razem.
-Jim, czy to... - Dominique zbiegła po schodach i zatrzymała się w połowie, widząc rozbierających się Justina i Liv. - Myślałam, że to przesyłka - machnęła ręką, odwracając się.
-Jaka przesyłka? - dopytała Olivia, ale nie uzyskała odpowiedzi. Dominique ponownie zniknęła na górze.
-Jej umierająca babcia wysłała jej diamentową bransoletkę - Jim przewrócił oczami. - Teraz jest bardziej zainteresowana prezentem niż chora babcią i zbiega, gdy tylko usłyszy dzwonek.
-Typowa Dominique - stwierdziła Olivia.
-Gdzie dzieciaki? - spytał Justin.
-Na górze.
Justin i Olivia weszli do pokoju Jazmyn. Kiedy dziewczynka zobaczyła ich w progu, oderwała się od rysowania i rzuciła się do brata. Justin wziął ją na ręce i mocno przytulił.
-Hej, Jazzy - uśmiechnęła się Olivia.
Kiedy mała oderwała się od Justina, wpadła w ramiona Olivii.
-Długo cię nie było - mruknęła jej we włosy.
-Wiem, przepraszam - Olivia kuknęła przy niej.
-Obiecuję, że teraz będziemy częściej wpadać. Prawda, Livy?
-Jasne.
Kiedy weszli do pokoju Jaxona, mały spał. Nie chcąc go zbudzić, szybko ewakuowali się na dół. Justin obiecał Jazmyn, że pomoże ułożyć jej puzzle, więc gdy Jim spytał, czy zostaną na obiad, zgodzili się. Z tego, co zdążyli się dowiedzieć dzieciaki miały nową nianię - Emmę, która była kilka lat starsza od Jima. Jim twierdził, że pod nieobecność Bieberów częściej bywała poza domem, niż zajmowała się Jaxonem i Jazzy. Mówiąc to, spojrzał na nią wymownie, jakby oczekiwał, że wróci do pracy, ale ona go zignorowała.
Kiedy Jim zajął się przygotowywaniem obiadu, a Justin zabawą z siostrą, rozległ się dzwonek do drzwi.
-Otworzę - zaoferowała się od razu Liv.
W progu stał mężczyzna o krępej posturze. Miał na głowie czapkę z daszkiem i sportową bluzę. Liv dostrzegła pod bramą biały dostawczy samochód.
-Dominique Barrens?
-Nie, ale zaraz...
Nie skończyła zdania, bo na schodach rozległ się głośny łomot stóp o stopnie. Dominique chwilę później stanęła obok niej.
-Gdzie moja przesyłka? - zapytała od razu.
-W aucie. Może pani pójść ze mną? I wziąć dowód tożsamości? - spytał mężczyzna.
Kiedy Dominique zniknęła za drzwiami, Liv wróciła do salonu.
-Kto to? - spytał Jim, wychodząc z kuchni.
-Przesyłka Dominique. Ale dziwne, bo nie dali jej od razu tej bransoletki, tylko prosili o dowód i kazali iść z nią...
-Pewnie chcieli się upewnić, że to na pewno ona. Nie chcę nawet myśleć, ile te diamenty są warte - oznajmił Jim, wzruszając ramionami.
Olivia poczuła na sobie wzrok Justina. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Ale on nie odwzajemnił uśmiechu.
FLASHFORWARD*
Dziewczyna wybiegła na drewnianą werandę swojego domu, zostawiając uchylone drzwi frontowe. Chłodny wiatr oplótł jej ramiona, wywołując gęsią skórkę. Podeszła do białej balustrady i rozejrzała się.-Widzisz ją? - dobiegł ją głos matki.
-Nie - odkrzyknęła dziewczyna.
-Ubierz się i wyjdź jej poszukać, póki nie zrobi się ciemno - poradziła matka.
Dziewczyna narzuciła jasny płaszcz i wybiegła w szczere ośnieżone pole, zostawiając za sobą ślady stóp.
-Tara! - krzyczała, zachrypnięta.
Zmierzchało. Niebo robiło się grafitowe, a w powierza uniosła się mgła. Zimna bryza szczypała jej policzki. Ale ona nie zamierzała się zawrócić, dopóki nie znajdzie ukochanego psa. Po kilkunastu minutach usłyszała szczekanie dochodzące z lasu. Uśmiechnęła się lekko i pobiegła w tamtym kierunku. Kiedy zniknęła za kurtyną gęstego lasu, szczekanie stało się wyraźniejsze. Do jej nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach. Im głębiej zapuszczała się w las, tym smród stawał się cięższy do wytrzymania.
-Tara...
Szła dalej, nasłuchując szczekania jej psa. Słodki odór zgnilizny zagęszczał powietrze i mieszał się z mgłą unoszącą się ponad koroną drzew. Dziewczyna zasłoniła dłonią nos i oddychała przez usta. W końcu szczekanie było tak głośne, że wiedziała, iż pies jest niedaleko. Dostrzegła go w końcu, grzebiącego w ziemi. Trzymał coś w pysku. Kiedy zobaczył dziewczynę, wyrzucił mięso z pyska na śnieg. Dziewczyna podeszła bliżej, ciekawa, co jadł. Jej serce dosłownie stanęło, kiedy zrozumiała, że to ludzka dłoń, obcięta przy nadgarstku. Mrugała przerażona. Niemożliwe, pomyślała. Pies zaskomlał, ciągnąc za nogawkę jej spodni. Jej nogi były jak z waty. Obejrzała się na psa, który chodził wśród wielu dziur w ziemi. Dziewczyna dostrzegła, że w każdej z nich jest kawałek sinego, brudnego mięsa. Kawałek ludzkiego ciała. Zamknęła oczy, myśląc, że to sen. Otworzyła je, gdy usłyszała szuranie. Pies trzymał w pysku coś, co na pierwszy rzut oka przypominało mokre siano. Były to włosy, a wraz z nimi ciągnął kobiecą głowę. Dziewczyna spojrzała w szeroko otwarte oczy trupa.
Nawet w jej domu, oddalonym o pół kilometra, słychać było jej przeraźliwy wrzask.
*flashforward - wybieg w przyszłość.
________________
Wiem, że dużo z was nie zrozumie, o co chodzi w flashforwardzie, ale myślę, że w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni :)
Jak wam się podoba nowy szablon? Za jego wykonanie dziękuję @roleyhopes z bloga ONE NIGHT. :)
czyżby to była Chloe, martwa Chloe ? :o piekło się chyba ropoczeło. @patrznato
OdpowiedzUsuńo boze jakie straszne! blagam niech juz wszystko bedzie dobrze miedzy Justinem a Olivia:(
OdpowiedzUsuńsadfgasdfgh akcja trzyma cały czas w napięciu. końcówka jedno wielkie omg, zapowiada się ciekawie ajfhasjk. btw piękny szablon :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału xx
OdpowiedzUsuńo mój Boże! taki cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńtylko zastanawia mnie o co chodzi.. co Justin powiedział Georgowi? i.. najważniejsze - o czyim ciele było w flashforwardzie? mam nadzieję, że to nie była Olivia. :O (ani Dominique!)
czekam na kolejny <3
@saaalvame
o mój Boże :o świetny rozdział <3 zastanawiam się, czy Justin przypadkiem nie podał szefowi nazwiske Dominique i czy to nie jest jej głowa ;) @luvvmybiebz
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńBoje sie o liv oni mieli być szczęśliwi... Czekam nn
OdpowiedzUsuńO.MÓJ.BOŻE chociaż nigdy nie komentuje to tym razem musiałam, cały rozdział jest świetny, a jeszcze ta końcówka... aż mi szkoda liv, jest taka szczęśliwa z justinem, a on ją zwiedzie. jego w sumie tez mi szkoda. pozostaje tylko czekać na kolejny rozdział, bo mimo że trzeba czekać długo - opłaca się. mam tylko nadzieje, że rozdział pojawi się szybko:*
OdpowiedzUsuńps: a szablon sliczny, chociaż poprzedni wygląd chyba bardziej przypadł mi do gustu. ale to kwestia przyzwyczajenia
SZAPNĄŁ było najlepsze hhahahah czemu nikt tego nie zauważył? :(
OdpowiedzUsuńomg rozdział taki awesome, a końcówka rozpierdoliła hfhfhfuvuvnr nie, żebym wcześniej już ją czytała hahahaahh już nie mogę się doczekać ostatniego rozdziału ♥
poprzedni szablon był lepszy, tak tylko mówię :D
omg troche sie boje o co chodzi jdsbhfgd czekam na next
OdpowiedzUsuńJezu, jezu, jezu! O co chodzi omg, kto to? :o troche sie boje XD
OdpowiedzUsuńOoo coraz ciekawiej!
OdpowiedzUsuńOmg, ta końcówka mega przerażająca! Jak w ogóle Justin mógł wydać Liv, przecież teraz gdy ona się dowie on jej nigdy nie odzyska, a ona może zostać zabita :o
OdpowiedzUsuńWow wow wow <3
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak bardzo jestem zakochana w tym rozdziale. Mimo, że zupełnie nie rozumiem na czym polegała rozmowa Justina z Georgiem i czemu jest taki przerażony. Do tego ten flashforward... o mój Boże, nie wiem co mam na to powiedzieć. Naprawdę nie wiem jak wytrzymam do kolejnego rozdziału. Poza tym nie wiem dlaczego, ale Jim mnie strasznie bawi. Może to przez tą jego zazdrość? Nie wiem dlaczego, ale w tym wszystkim bardziej szkoda jest mi Justina niż Olivii.
OdpowiedzUsuńCo do szablonu... jest śliczny:)
Szablon cudowny a rozdział jac jsdav po prostu brak słów <3
OdpowiedzUsuńJuż się boje co będzie dalej. Ta końcówka mnie przeraziła. Czekam na nn.:3 A szablon jest świetny.:D
OdpowiedzUsuńCudo <3 ciekawi mnie co jest związane z tą retrospekcja ♥
OdpowiedzUsuńBoski ♥ a szablon jest śliczny :)
OdpowiedzUsuńO boze nie moge sie docZekac nastepnego o jezu
OdpowiedzUsuńwiedziałam że Justin nie pozwoli by ktoś ją skrzywdził
OdpowiedzUsuńboję się następnego rozdziału:(
a ten flashforward :o
czekam na następny! :)
@gooddreamtrip
Miałam przeczucie, że nie powie im, że to Liv i coś mi się wydaje, że podał albo imię Chloe albo Dominque. Takie przeczucie ;) Dzieki za rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuń/Sky. ;)
Wooow *.*
OdpowiedzUsuńnie wiem co odpierdolił Justin, ale chcę kolejne rozdziały żeby to ogarnąć
OdpowiedzUsuńomg, omg omg świetne *-*
OdpowiedzUsuńcudny ! :D
OdpowiedzUsuńSUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!! :-)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdiał <3
OdpowiedzUsuńhrrfjkdsdf mści się na mnie to, że nie skomentowałam od razu i już nie pamiętam co było w rozdziale :( przede wszystkim zastanawiam się co z Dominique, czemu nie wróciła? i kurde, dodawaj częściej bo mi się już zatarło wszystko co było wcześniej
OdpowiedzUsuńzasypiam, dlatego taki lipny komentarz xd
@bizzlovey // tlumaczenie-precious
Ten rozdział jest jednym z najlepszych jakie napisałaś :D cudowny <3
OdpowiedzUsuńOmg niech wszystko bedzie dobrze miedzy Olivia a Jusem ;c
OdpowiedzUsuńCzytam :)
OdpowiedzUsuńBoże ta końcówka... boję się co to może być... czekam z niecierpliwością na następny ♥
OdpowiedzUsuńBłagam rozdział koniecznie jak najszybciej ! Opowiadanie genialne 💓😚
OdpowiedzUsuńHDFGVGDOGIGOEUHOR jakie emocje 0,0 czekam nn :*
OdpowiedzUsuńznalazłam to opowiadanie jakiś czas temu ale jakoś mi się nie chciało zaczynać aż do dzisiaj rana i jedyne co mogę powiedzieć to O KURWA
OdpowiedzUsuńprzecież to jest cholernie genialne, matko
zazdroszczę pomysłu, talentu, wyobraźni
nie mogę się doczekać nastepnego!
rozdział cudowny, jak zwykle zresztą
tak bardzo chce wiedzieć o co chodzi z tym pochylym tekstem no!!!!
proszę nie każ nam długo czekać na nowy rozdział bbo zabawie się w Justina XD
serio, kocham to
believetour-fanfiction.blogspot.com
Jprdl boje sie twojej wyobraźni hahahha to jest drastyczne xd
OdpowiedzUsuńna poczatku sadzilam ze justin poda imie kogos innego a nie Olivii i ciekawi mnie jak to bedzie.
Zycze weny i do nn ! :3
miazga,tak jak każdy
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3 Robi się coraz ciekawiej. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale sie dzieje chce więcej!! :D:D
OdpowiedzUsuńPrzeraziła mnie ta końcówka :c
OdpowiedzUsuńO ja pierdole pilnie potrzebuje nowego rozdzialu djskhdjs
OdpowiedzUsuńkolejny rozdział proszę bo już nie wytrzymuje proszę proszę proszę... :'(
OdpowiedzUsuńcudowny blog! na pewno będe go czytać! tak strasznie ciekawy i w ogóle pełen tajemnic gdfgsdfgikh uwielbiam twój sposób pisania
OdpowiedzUsuńcudowne*,*
OdpowiedzUsuńwczoraj zaczęłam czytać, I się zakochałam*,*
nn:*