-Spakowałeś do nich cały dom? - jęknęła.
-Wszystko jest potrzebne - podtrzymał Justin.
Olivia lekko zirytowana otworzyła jeden z kartonów, w którym w czterech rzędach były poukładane średniej wielkości pudełka po grach video. Olivia zmierzyła Justina gniewnym spojrzeniem.
-Nawet nie mamy konsoli - wycedziła.
-A jesteś tego pewna? - wskazał na kolejny karton, leżący nieopodal telewizora. Justin zaśmiał się lekko, ale widząc minę Olivii, przestał. - Dobra, połowy się pozbędę - uległ.
Olivia zajrzała do reszty pudełek i miała obiekcje tylko do jeszcze jednego z nich. W kartonie był stos książek, które niezbyt dobrze kojarzyły jej się z Justinem. To za jego biblioteczkę znalazła kiedyś włosy. Ujęła jedną z książek i przekartkowała.
-Trochę ich dużo - mruknęła.
-Mamy mnóstwo półek - Justin wzruszył ramionami.
Olivia zadeklarowała, że sama je poukłada. Była pełna podziwu dla Justina, że chciał zabrać to wszystko. Gdy ona wyprowadzała się z domu wzięła tylko najpotrzebniejsze ubrania i kosmetyki, trzy książki, do których często wracała i odtwarzacz muzyki - czyli to, bez czego nie mogłaby się obejść. Wszystko inne chciała zostawić daleko za sobą i nie wiedziała, dlaczego Justin przywlókł do nowego mieszkania połowę swojego starego pokoju.
-Wiesz czego mi tu brakuje? - spytał Justin, rozkładając się na sofie. - Wielkiego fortepianu, na którym moglibyśmy grać.
-Ty mógłbyś, ja nie gram - Olivia poprawiała jedną z książek, by stała równo i usiadła obok Justina. - Poza tym nie mamy miejsca.
-Wiem, ale jak kiedyś będziemy mieszkać w wielkim domu, to będziemy mieć fortepian... I kominek.
-Po co nam wielki dom? - spytała, zrzucając nogi na jego podbrzusze.
-Żeby pomieścił wszystkie nasze małe słoneczka - zachichotał.
Olivia rozejrzała się po mieszkaniu pełnym ich szpargałów i głośno odetchnęła. Wreszcie zaczynała czuć się tu swobodnie. Nie mogła się doczekać tych wszystkich pięknych chwil, jakie czekają ich w nowym mieszkaniu. Uznała, że pragnie, by w jej życie wtargnęła rutyna i monotonność. Po tylu przeżyciach, potrzebowała w końcu nudy i spokoju.
I rzeczywiście przez następne dni dostawała dokładnie to, czego chciała. W ich życiu nie działo się nic dziwnego i niepokojącego. Spędzali czas razem i ani na chwilę nie chcieli się rozdzielać. Ale kiedy Liv obudziła się pewnego dnia i czuła nieobecność Justina, wiedziała, że to nie będzie dzień jak co dzień. On nigdy nie wstawał wcześniej od niej. Słyszała jak krząta się po kuchni, więc nałożyła satynowy szlafrok i wyszła z sypialni.
-Dlaczego już wstałaś? - jęknął, mieszając łyżką w dużej misce z jasnobrązową masą.
-Co ty robisz? - zdziwiła się. Justin był cały ubrudzony mąką.
-Gotuję - wzruszył ramionami. - To będą moje pierwsze naleśniki. Chciałem, żeby były gotowe, jak wstaniesz, ale wszystko zepsułaś.
Justin wylał ciasto na rozgrzaną patelnie i automatycznie po kuchni rozległo się skwierczenie. Olivia usłyszała wibracje i rozejrzała się. Na końcu blatu wyspy kuchennej dostrzegła telefon Justina. Przesunęła go do siebie i zerknęła na wyświetlacz. Potrzebowała chwili, by przypomnieć sobie kim jest Lauren i w momencie, gdy to zrobiła, Justin wyrwał jej telefon z dłoni.
-Od rana do mnie wydzwania - warknął, odrzucając połączenie.
-Po co? - Liv zmrużyła oczy.
-Nie wiem, przecież nie odbieram - Justin wzruszył ramionami.
-Może to coś ważnego...
-Znając Lauren, na pewno nie ma nic mądrego, ani tym bardziej ważnego do powiedzenia.
Słysząc pewność w głosie Justina, Liv była w stanie uwierzyć, że to nic takiego. Z tego, co wiedziała Lauren nadal była dziewczyną kolegi Justina, więc nie było nic dziwnego w tym, że dzwoni, ale jednak...
-Z czym chcesz? - zapytał Justin, przewracając naleśnika drewnianą łopatką.
-Z masłem orzechowym - odparła, uśmiechając się.
Justin po kilku minutach przerzucił naleśnika na talerz i posmarował grubą warstwą masła orzechowego, po czym zawinął.
-Gdzieś słyszałem, że naleśników nie da się zepsuć - podsunął jej talerz pod nos.
Olivia odkroiła sobie kawałek i włożyła do buzi. Od razu poczuła słony smak, zabijający słodycz masła orzechowego. Miała ochotę wypluć zawartość ust na talerz, ale powstrzymała się i z uśmiechem pokiwała głową.
-Paskudne, prawda? - zaśmiał się. - Chyba pomyliłem cukier z solą... Byłem ciekawy czy mi powiesz.
-Nieprawda - podtrzymywała Liv, z trudem przełykając kawałek naleśnika. - Jest pyszny.
-Nie wygłupiaj się... - Justin chciał zabrać jej talerz, ale Liv była szybsza i poderwała się z miejsca niosąc posiłek w stronę salonu.
-Zjem to! - krzyknęła, śmiejąc się.
Postawiła talerz na niskim stoliczku w salonie i włączyła telewizor. Po chwili dołączył do niej Justin, również niosąc talerz z naleśnikiem.
-Nie wierzę, że chcesz to zjeść - stwierdził. - Ale nie będę gorszy.
Liv zjadła swojego naleśnika do połowy i zrobiło jej się niedobrze od nadmiaru soli, więc się poddała. Justin zrezygnował już po dwóch pierwszych kęsach. Podczas ich wspólnego śniadania Lauren zadzwoniła do Justina jeszcze dwa razy, coraz bardziej denerwując Olivię.
-Po prostu to odbierz- żachnęła.
-Dlaczego?
-A dlaczego nie?
-Bo... nie chcę...
-Justin, o co ci chodzi?
-O nic...
-To wygląda tak, jakbyś specjalnie nie chciał z nią przy mnie rozmawiać. Gdyby o nic nie chodziło, to... - przerwał jej dzwonek jej telefonu, dobiegający z sypialni.
Liv pobiegła, by odebrać, zanim ktoś zrezygnuje.
-Cześć, Chloe - przywitała się.
-Em... możesz wpaść na chwilę? - spytała od razu jej przyjaciółka.
-Teraz?
-Tak... albo nie. Później - stękała.
-Mogę koło pierwszej? - zerknęła na zegarek, obliczając ile czasu zajmie jej przygotowanie się i dojazd.
-Okej...
-Coś się stało? - spytała Liv ostrożnie.
-Pogadamy później - rozłączyła się.
Liv przegryzła wargę. Miała nadzieję, że Chloe nie wpakowała się w kłopoty. Otworzyła szafę i wybrała z niej ubrania.
-Justin, podrzucisz mnie do Chloe? - zapytała, przechodząc między sypialnią, a łazienką.
-To ona dzwoniła?
-Tak, chyba ma jakiś problem.
Justin skinął głową, ale wyraźnie nie był zainteresowany Chloe i jego uwagę przykuwał program w telewizji. Olivia przewróciła oczami i zniknęła za drzwiami łazienki. Zrzuciła z siebie szlafrok i wskoczyła pod prysznic. Był duży i wyposażony hydromasaż, więc Liv potrafiła spędzić półgodziny na staniu i rozkoszowaniu się gorącą wodą spływającą po jej ciele i rozluźniającą jej mięśnie. Tym razem nie było inaczej. Ale gdy zakręciła wodę, usłyszała czyjś wyraźnie podniesiony głos i była pewna, że nie należał on do Justina. Powoli wyszła z kabiny, wypuszczając z niej biały kłębek pary. Owinęła się ręcznikiem. Usłyszała odgłos tłuczonego szkła i lekko przestraszona zrobiła parę kroków po śliskiej terakocie, zostawiając za sobą mokre ślady.
-Kurwa, uspokój się - zawołał Justin.
Jego rozmówca coś odpowiedział, ale Liv nie była w stanie usłyszeć, co, więc lekko uchyliła drzwi. W holu zobaczyła Justina, przypartego do ściany przez chłopaka, którego Liv nie poznała. Oboje stali pośród kawałków szkła z wazy, którą potłukli. Przyłożyła dłoń do ust, by nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
-...pożałujesz i to całkiem niedługo...
-Doskonale wiesz - odezwał się Justin spokojnie - że gdybym chciał, to już dawno obdarłbym cię ze skóry i zrobił z niej obicie na fotel, więc nie sraj wyżej, niż dupę masz... Taka mała rada - wysyczał.
Z każdym jego słowem serce Olivii biło coraz szybciej.
-Ja też mam małą radę. George chce cię widzieć i na twoim miejscu nie kazałbym mu na siebie długo czekać.
-Nie powiedziałeś...
-Powiedziałem, skurwielu. Może w końcu dostaniesz to, na co zasługujesz - warknął i puścił Justina, który opadając na podłogę, ledwo utrzymał równowagę. Chłopak wyszedł, trzaskając drzwiami.
Liv była tak sparaliżowana strachem, że nawet nie schowała się z powrotem do łazienki. Justin widząc jej twarz w drzwiach jęknął i nieco chwiejnym krokiem podszedł do niej.
-Jak długo tu stoisz? - spytał. Cały czas był zdenerwowany i w takich chwilach Olivia bała się go najbardziej.
Oczy Olivii rozszerzyły się, kiedy stanął na przeciwko niej.
-Nie bój się - mruknął.
-Kto to był? - wyjąkała.
-Jack - odparł. - Już chyba wiem, dlaczego Lauren dzwoniła - westchnął. - Nie chciałem cię przestraszyć, niepotrzebnie tamto powiedziałem...
-Ale... co się stało? Dlaczego musisz jechać... do niego.
-Mogę się tylko domyślać... Liv, to na pewno nie jest nic ważnego. Jack po prostu dowiedział, że bzyknąłem jego dziewczynę i się wkurwił... Zresztą jak zobaczę Lauren to urwę jej ten pierdolony łeb...
Olivia się wzdrygnęła.
-Justin, nie jedź do niego - poprosiła.
-Muszę - podrapał się po głowie. - To mój szef.
-Myślałam, że rzuciłeś tę robotę - jęknęła.
-Tego nie da się rzucić - Justin pokręcił głową. - Już ci kiedyś mówiłem, że ja za dużo wiem o nich, a oni o mnie... nie mogę tak po prostu odejść...
-Czyli... czyli nadal będziesz.. to robił? - wydusiła.
-Będę tego unikał jak ognia, ale nie dam rady kompletnie odciąć się od wszystkiego, co robiłem przez ostatnie lata. George to nadal mój szef i musze...
-Być na każde jego skinienie - dokończyła Olivia.
Justin nie odpowiedział.
-Pośpiesz się, odwiozę cię i pojadę od razu do Georga.
Olivia skinęła głową. W zasadzie przeszła jej ochota na jakiekolwiek wyjście. Po tym, co usłyszała, wiedziała, że teraz będzie myślała i martwiła się tylko o Justina. Justin, w przeciwieństwie do niej, cieszył się, że Liv podczas jego rozmowy z Georgem nie będzie w domu. Nie miał pojęcia, jak dużo Jack zdołał powiedzieć i czy Liv nic nie grozi.
Doskonale wiedział, o czym Jack powiedział i czuł się źle z tym, że zataił to przed Olivią, chociaż nie tak dawno obiecał, że zawsze będzie jej mówił prawdę. Ale nie widział innego wyjścia z tej sytuacji.
Dziesięć minut później oboje siedzieli w samochodzie. Nie odzywali się do siebie. Liv ufała Justinowi i wierzyła, że nic poważnego się nie dzieje, a jednak denerwowała się, bo coś tak błahego jak dawna praca Justina zrujnowała ich spokój.
-Przyjadę po ciebie, jak tylko skończę - powiedział, zatrzymując się pod domem Chloe. - I nie martw się.
Olivia pokiwała głową i wysiadła z auta. Była pewna, że nie będzie w stanie skupić się na rozmowie z Chloe, ale kiedy weszła do mieszkania i dostrzegła porozrzucane ubrania, sprawa Justina zeszła na dalszy plan.
-Hej, Chloe! - krzyknęła, zamykając drzwi.
Rozejrzała się po mieszkaniu, ale Chloe zastała dopiero w jej sypialni, sadząca po turecku pośród stert ubrań.
-Co tu się dzieje? - stanęła w progu.
-Nie wiem, co mam robić! - jęknęła rozpaczliwie.
-Z czym?
-Ze swoim życiem! - zawołała. - Amro zaprosił mnie do siebie. Do Afryki, rozumiesz? Siedzę tu od rana, pakuję się i rozpakowuję na zmianę! Mamy samolot o jedenastej wieczorem, a ja nie mam pojęcia, co zrobić! - Chloe żywo gestykulowała, rozrzucając zmięte bluzki po pokoju.
-Na ile miałabyś tam lecieć?
-Na parę tygodni... Chcę jechać, ale... nie wiem.... Pomóż mi - pisnęła.
-Zwariowałaś? Chcesz jechać z obcym chłopakiem na obcy kontynent?! Wiesz, że tam nie mówią po angielsku? - Olivia złożyła ręce na piersi.
-Mówią, Amro świetnie zna angielski.
-Chloe, to jest Muzułmanin! - zawołała. - Ten wyjazd jest dla niego jak ślub.
-Co ty wiesz o Muzułmanach? - skrzywiła się Chloe.
Olivia wzruszyła ramionami i usiadła obok niej.
-Naprawdę go lubię - powiedziała cicho.
-Nie chcę nic mówić, ale to ty ostatnio odradzałaś mi przeprowadzkę z Justinem, a to, co ty chcesz zrobić jest....
-Głupie? - podsunęła.
-Bardzo.
Chloe spuściła wzrok., zagryzając policzek. Amro to był pierwszy chłopak, który kiedykolwiek zwrócił na nią uwagę i nie chciała z tego rezygnować.
-Pamiętasz jak poznałaś Justina? Gdyby na początku zaproponował ci taki wyjazd, to nie pojechałabyś? Tylko szczerze -poprosiła.
Olivia zamyśliła się, odwracając wzrok. Przypomniała sobie początek znajomości jej i Justina. Wszyscy ją przed nim ostrzegali, a ona i tak spędzała z nim mnóstwo czasu. Doszła do momentu, w którym nazwała go swoim przyjacielem i za każdym razem, gdy się rozstawali czuła się źle. Chloe znała Amro od tygodnia. Gdy Liv spędziła z Justinem siedem dni nic nie wskazywało na to, że cokolwiek mogłoby pójść nie tak i gdyby Justin zadał jej pytanie...
-Pojechałabym - wyznała.
***
Justin zacisnął ręce na kierownicy. Czuł ogromną gulę w gardle, jadąc drogą, której nie pokonywał od ponad miesiąca. Ciężko było mu uwierzyć, że Jack po tym wszystkim, co razem przeszli, zdradził jego największą tajemnicę. Nie miał pojęcia dlaczego Lauren przyznała się do zdrady, ani co dokładnie mu powiedziała, ale zdecydowanie nie postawiła Justina w dobrym świetle. Całą drogę myślał, jak wytłumaczy się Georgowi, ale zatrzymując się pod domem na obrzeżach miasta, nie miał gotowego planu. Wszedł bez pukania, mijając Steve'a, jednego z ochroniarzy Georga.
-Jest u siebie? - spytał go, siląc się na normalny ton.
Steve skinął głową i wskazał pokój po prawej. Justin miał nogi jak z waty, gdy przekraczał prób gabinetu George'a. Był jedyną osobą, której kiedykolwiek się obawiał, bo zdawał sobie sprawę, że to on pociąga za wszystkie sznurki i pstryknięciem palców mógłby go zniszczyć.
-Dawno cię nie widziałem - powiedział George na wstępie. - Czyżbyś chciał się wymigać od zleceń?
-Skąd - skłamał. - Byłem zajęty...
-Oh tak, wiem... Tą dziewczyną? Jack mi opowiadał - na twarzy George'a pojawił się fałszywy uśmiech.
-Co ci opowiadał? - wycedził Justin.
-Usiądź - George wskazał krzesło na przeciwko siebie.
-Postoję.
-Siadaj - warknął.
Justin oblizał wargę i spłoszony zajął miejsce. George pogrzebał w szufladzie i wyjął trzy zdjęcia kobiet, całkiem do siebie podobnych. Na każdym z nich było imię, nazwisko kobiet i data ich śmierci.
-Powiesz, którą z nich widziała?
-Kto? - grał na zwłokę.
-Ona. Twoja dziewczyna.
Justin przyjrzał się zdjęciom.
-Nie wiem, o co chodzi...
-Wiesz, Justin, wiesz - George rozluźniony pokiwał głową. - Zawiodłeś mnie - westchnął teatralnie. - Po tobie spodziewałbym się, że załatwisz tę sprawę od razu. Jak dużo ona wie?
Justin nadal milczał.
-A zresztą... nieważne. Trzeba się jej pozbyć i dobrze o tym wiesz.
Włosy na ciele Justina zjeżyły się. Spodziewał się tego, a mimo to słysząc te słowa miał wrażenie, że zemdleje.
-Nie zabiję jej - wydyszał.
-Oh wiem, że nie i wcale nie każę ci tego robić. Wiem, że targa tobą ta imitacja miłości i nawet to rozumiem - przewrócił oczami. - Podaj mi jej imię, a ja to załatwię.
Wargi Justina rozchyliły się. Odruchowo zaczął kręcić głową. Przemknęło mu przez myśl, że Jack wybrał świetny sposób na zemstę. Świetny, ale niszczący.
-Ona nic nie powie - jęknął.
-Naprawdę w to wierzysz? - ton Georga stał się surowy. - Prędzej czy później cię zostawi i nie zawaha się, żeby powiedzieć o nas światu i wsadzić każdego z nas do pierdla. Przyznaj, pasowało ci życie sprzed poznania jej, prawda? Dlaczego pozwalasz babie to zniszczyć? Załatw ją, zanim ona załatwi ciebie i potraktuj to jako radę od starego przyjaciela.
Justin otworzył szeroko oczy. Zwątpił. W tamtej chwili ważyły się losy nie tylko Olivii, ale również jego. Słowa Georga skutecznie sprawiły, że zaczął się zastanawiać. Między nim, a Olivią może zdarzyć się wszystko. Może z nim zerwać w każdej chwili, może go zdradzić, zostawić bez powodu i nagle zniknąć... Wszystko. George miał rację - jego życie kilka miesięcy temu było idealne. Miał pracę, pieniądze, mógł wracać kiedy chciał i nie musiał się o nikogo martwić. Był niezależny i dbał tylko o siebie. Wszystko miało swój porządek. Jeszcze dziś rano był przekonany, że chce spędzić z Olivią resztę życia, ale wracając wspomnieniami do okresu sprzed poznania jej, uznał, że nie jest gotów na poświęcenie wszystkiego, co budował przez wiele lat...
Pokiwał głową i otworzył usta, by podać Georgowi imię.
_____________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
czo to się nie dzieje :D
OdpowiedzUsuńsupi awesome ♥
o nie, on nie moze tego zrobic :( czekam na nn <3 @kidrauhlsdreamx
OdpowiedzUsuńCzy Justina do końca pojebało? ;o
OdpowiedzUsuńNie może jej tego zrobić ;c
Czekam na nn <3
@scute4
Nieeee o mój boze!!!! :(
OdpowiedzUsuńPrzestań sobie robić żarty Oki?
OdpowiedzUsuńTo się wcale nie stanie lol
Czekam nn👍💟💟
halo no! Justin jak powiesz to imię to ja Cię własnoręcznie zamorduję, przysięgam! :(
OdpowiedzUsuńsię porobiło :( czekam na rozwój akcji <3
@saaalvame
Omg, co się dzieje :O
OdpowiedzUsuńBez jaj! Taki moment!! :''''''''''''''''''''') Zabije Justina gdy wyjawi jej imię i nazwisko.
OdpowiedzUsuńO kurde :O nie moze powiedzieć jimienia kcdjcdiff.!!
OdpowiedzUsuńCo za skurwysyn no, niech ja Cię dorwę Ty mały padalcu, nie ośmielisz się powiedzieć nawet pierwszej sylaby śmieciu, bo Cię znajdę i nakarmię własnym gównem.
OdpowiedzUsuńCo on kurwa robi?! Justin! Kurwa!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy!
O kurde! No nareszcie koniec sielanki i wraca akcją którą lubię!
OdpowiedzUsuńPewnie się rozmysli i nie powie lub poda fałszywe ;D mam nadzieję.... :0 czekam na nn :)) błagam, żeby nie powiedział!!!!
OdpowiedzUsuńCOOOOO?! Nie,nie,nie tylko niech nie podaje jej Imienia
OdpowiedzUsuńżartujesz sobie? jak on może do cholery stawiać na nią od razu krzyżyk kiedy ją kocha i jak w ogóle mogło mu to przejść przez myśl mam nadzieję że nie poda tego pieprzonego nazwiska
OdpowiedzUsuńomg co się dzieje! nie wierzę o mój boże Justin ogarnij się!
OdpowiedzUsuńhaha nie wiem czemu ale objaśniałam swoją teorię i tak patrząc to nie zdziwiłabym się jakby podał Chloe haha żartuje. Świetny rozdział,kocham to opowiadanie,czekam na następny! pozdrawiam xx -@JUUUUSB
Boże Justin to jednak dupek..... Chociaż dalej mam nadzieję na zwrot akcji i że jednak nic nie wygada, ale znając ff pewnie i tak dowiedzą się jak się nazywa... Xoxo
OdpowiedzUsuńnie, nie zrobiłaś tego ! Nieee ! No w takim momencie ?! grr...
OdpowiedzUsuńOn nie moze tego zrobic !
OdpowiedzUsuńCO?! On nie może zrobić tego Liv! Jak zwykle zakończony w takim momencie, bardzo niecierpliwie czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńO boże
OdpowiedzUsuńZgaduje, że poda imię Lauren xd
OdpowiedzUsuńALBO CHLOE! NAPEWNO TAK BĘDZIE, ALE NIC JEJ NIE ZROBIĄ BO WYJEDZIE
UsuńTeraz mogę się spodziewać wszystkiego, ale boję się, że naprawdę poda imię Chloe albo Liv, nie przeżyłabym tego :O Frajer jeden zwątpił w ich związek!
OdpowiedzUsuńJustin to dupek.
OdpowiedzUsuńco kurwa ;o
OdpowiedzUsuńSerio ?!?!
OdpowiedzUsuńSerioo kurwa!!!!
Jak on moze ?!?!?
Musi podać jakieś fałszywe imię i nazwisko! Nie może powiedzieć prawdziwego! A rozdział super jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńco? ej nie jak to cooooooooo? weź, aż mi chips z ust wypadł. boże, on nie może mu podać imienia Olivii, NIE MOŻE!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńno hej, nie może :c i co, ona teraz umrze? no nie może tak być, jezu :(
przepraszam, jestem wkurzona tym rozdziałem XD ON NIE MOŻE JEJ WYDAĆ NOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!
@bizzlovey // tlumaczenie-precious
Ale że co? Jak to? Omg,Omg nie, nie może oO jesteś genialna.!!
OdpowiedzUsuńPopierdoliło go? On nie może podać imienia Liv! Jak on może w ogóle myśleć, że ona może go zostawić? Skoro wie co on robi i nadal z nim jest. O mój boże, jaki z Justina palant. Oby nie zrobił nic głupiego. Już nie mogę się doczekać kolejnego xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
hahaha nareszcie jakaś akcja! :D
OdpowiedzUsuńomg <3
OdpowiedzUsuńOMG! I co teraz?! Rozdział jest wspaniały i czekam na następny. Weny dużo życzę.
OdpowiedzUsuńPojebało go?! Jezu przecież on ją tak jakby skazał na śmierć. O nieee. Ja się boję. Czekam na nn weny xx
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy powie jej imię.... Oby tego nie zrobił. Jejku, a już było tak dobrze :/ Czekam na kolejny z niecierpliwością @His_Lips69
OdpowiedzUsuńnienawidzę a zarazem kocham takie zakończenia! :D
OdpowiedzUsuńNIE POWIE JEJ IMIENIA, nie ma nawet o tym mowy!
OdpowiedzUsuń@bieberauss
Nie może mu powiedzieć imie, albo niech skłamie.
OdpowiedzUsuńjejku aż mi sie źle zrobiło jak George zaproponował zabicie Olivii... Jejku, co za zwrot akcji na końcu, on nie może jej zdradzić, i mam nadzieje, ze nie da jej zrobić krzywdy i ze będą razem uciekać i ze mimo wszystko on sie nią zaopiekuje
OdpowiedzUsuń@ilovelaugh
Cooooo Justin jest chory...
OdpowiedzUsuńjezu, nie...
OdpowiedzUsuńbyło tak idealnie
pierdolony George czy jak mu tam
CO TO JAKIŚ ŻART
OdpowiedzUsuńJustin kochanie, robisz sobie jaja?
przecież ją kocha! no jejuuuuuuuu:(
nie może tak być:((
Justin całkiem postradał zmysły
boję się następnego!
@gooddreamtrip
Świetny rozdział tylko zakończenie szokujące nie wierze że Justin powie o Olivii :( Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńO cholera, na początku rozdziału śmiałam się z naleśników Justina, a na końcu jestem kompletnie zdezorientowana. Czy on naprawdę to zrobi, o boże, jestem przerażona ahjgfajshfajkfakl
OdpowiedzUsuńNo na bank co się dzieje omg nie on nie może podać jej imienia nieee dcecak :ooo
OdpowiedzUsuńnie nie nie, on nie moze podac jej imienia. omg płaczę. prosze zamknij sie ten jeden raz Justin
OdpowiedzUsuńRozjebałoby mnie jakby podał imię Chloe xDD
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna,doceniamy twoją pracę i czekamy na więcej !! ;** <3
hahahhaha nie wpadłam na to
UsuńBOZE JUSTIN POJEBALO😰
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial, czytam :*
no pojebalo
OdpowiedzUsuńKurwa nie wierzę że Justin mógł tak postąpić, wystawił Olivie na pewną śmierć. Mam nadzieje że mu się przestawi coś i ją uratuje! Ale z drugiej strony to dobrze przynajmniej coś się dzieje! Uwielbiam Ciebie za szybkie zwroty akcji!!! NAJLEPSZY BLOG W DZIEEEEJACH! xoxo
OdpowiedzUsuńWow. Sie dzieje. Mam nadzieje, że Justin nie będzie taki głupi i jej nie nie wyda.
OdpowiedzUsuń@luckyxlukey
Omg omg nie jak to powiesz Bieber to cie zabije czekam na nex
OdpowiedzUsuń@pauulinciaaa
DLACZEGO JUSTIN? NIE WYDAJ JEJ!
OdpowiedzUsuńBoję się co wymyślisz na te dalsze rozdziały!!! Lubię takie blogi gdzie ciągle coś się dzieje, ale zaczynam się trochę bać o Olivię ;o
Cudowne
OdpowiedzUsuńKocham to coraz bardziej
OdpowiedzUsuńweź kobieto jak to się stanie to się po ćwiartuje
OdpowiedzUsuńniech on tego nie robi
To jest chore! Na samym poczatku myslalam ze on jest jakims dilerem i ze bd ja wykorzystwal czy cos.....pozniej pomyslalam ze to jest psychyczne i nie bede tg czytac bo on ja zabije czy cos....dalej stwierdzilam ze jest to najciekawsze i zarazem najbardziej bezsensowne opowiadanie ever....Krotko mowiac zrylam se psychike to czytajac, ale najlepsze: ja to kocham!
OdpowiedzUsuń