Widok z okna, przez które patrzyła Liv był tak pochłaniający, że od przynajmniej półgodziny stała i obserwowała tętniący życiem Manhattan. Z pełnego szarych chmur nieba sypał się lekki deszcz. Temperatura sięgała powyżej zera, więc ze śniegu nie pozostało praktycznie nic. Mimo deszczowej pogody na ulicach roiło się od zabieganych mieszkańców Nowego Jorku. Liv czuła nad nimi pewną przewagę; ona obserwowała wszystkich, a jej nie widział nikt. To był chyba jedyny plus tego mieszkania, jaki zdążyła dostrzec podczas tego poranka.
Olivia obudziła się przed Justinem i nie umiała oprzeć się wrażeniu, że wszystko, co zdarzyło się poprzedniej nocy, to sen. Miała nadzieję, że Justin niedługo wstanie i uświadomi jej, że to dzieje się naprawdę, ale podczas kilkunastominutowego leżenia w łóżku zdążyła się znudzić. Ubrała się w ciuchy, w których była zeszłego wieczoru i niepewnie wyszła z sypialni. Salon wyglądał zupełnie inaczej za dnia. Poczuła się jakby byla w zupełnie innym miejscu. Wszystko w mieszkaniu było duże, przytłaczające i na pewno bardzo drogie. Liv bała się czegokolwiek tknąć. Weszła do łazienki, której powierzchnia była co najmniej trzy razy większa od łazienki w domu Bieberów, nie mówiąc już o tej w mieszkaniu Chloe. W kuchni lśnił każdy blat i front każdej z szafek. Liv musnęła palcami kilka urządzeń, ale na pierwszy rzut oka była pewna, że nie będzie wiedziała, jak ich użyć. Nawet w domu jej dawnych pracodawców nie panował taki przepych. Tam czuła się zdecydowanie bardziej swobodnie niż w jej nowym mieszkaniu. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do myślenia o tym miejscu w ten sposób.
W końcu podeszła do okna i przepadła, intensywnie obserwując przechodniów, czy chociażby żółte taksówki, krążące po ulicach. Dopiero Justin wyrwał jaz rozmyśleń.
-Cześć, słońce - mruknął zachrypnięty i objął ją od tyłu.
-Słońce? - Liv uniosła brew i spojrzała na niego z uśmiechem. Nigdy wcześniej tak na na nią nie mówił.
-W taką pogodę ktoś musi być słońcem - zauważył. - Chcesz kawy?
Olivia pokiwała głową i razem z Justinem przeszli do kuchni. Liv zajęła miejsce przy wsypie kuchennej, naprzeciwko długiego blatu i obserwowała Justina, który najpierw zajrzał do kilku szafek w poszukiwaniu szklanek, po czym podstawił jedną pod lejek ekspresu i wrzucił żółte kapsułki z kawą do urządzenia. Nacisnął któryś przycisk, sprawiając, że po kuchni rozniosło się głośne brzęczenie.
-Właściwie myślałem, że ubrałaś się, bo chcesz uciec - Justin stanął przodem do niej i złożył ręce na piersi.
-Chciałam się tu tylko rozejrzeć - parsknęła i oparła głowę na dłoniach. - I wolałam nie chodzić... no wiesz... naga.
-Dlaczego? - zachichotał Justin. - Pojedziemy później po twoje rzeczy. I po zakupy - zajrzał do dwudrzwiowej lodówki. - Pani Bell nic nam nie zostawiła - skrzywił się. - Oprócz kawy. Chyba uznała, że nie nie będą pasować do nowego ekspresu - wskazał głową na kapsułki.
-Kto to pani Bell?
-Kupiłem od niej mieszkanie - wyjaśnił. - Pracowała z moimi rodzicami. Wyprowadziła się do Nowej Zelandii.
-I ona to wszystko urządziła?
-Chaby tak. A co, nie podoba ci się? - spojrzał na nią podejrzliwie.
-Nie, jest pięknie - przyznała. Gdyby to było mieszkanie kogoś innego z pewnością byłaby zachwycona. Jednak dla niej było to za dużo. - Chociaż... czuję się trochę jak w muzeum - wyznała.
-Co? Dlaczego?
Wzruszyła ramionami.
-Chyba muszę się przyzwyczaić. Dalej ciężko mi uwierzyć w to, że kupiłeś nam to mieszkanie.
-Nie kupiłem go nam - zbliżył się. - Kupiłem je tylko tobie i to, że pozwolisz mi tu mieszkać, to tylko twoja dobra wola. Zawsze będziesz mogła mnie stąd wyrzucić.
-Kocham cię - powiedziała rozczulona na wydechu.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się Justin, podstawiając jej przed nos szklankę z kawą. - Jesteś taka urocza - stwierdził, opierając się o blat przeciwko Liv. - Najbardziej rano, kiedy jesteś rozczochrana - zachichotał, kładąc jej chłodną dłoń na policzku.
Liv zamknęła na chwilę oczy, przechylając lekko głowę, jakby chciała bardziej wtulić się w rękę Justina.
-Zaproponowałbym ci prysznic - Justin powoli odsunął dłoń od Olivii - ale pewnie nawet nie mamy mydła, więc najlepiej od razu jedźmy po rzeczy.
Olivia pokiwała głową. Rzeczywiście nie czuła się świeżo i komfortowo z tym, że ostatni prysznic brała prawie dwadzieścia cztery godziny temu. Wypiła duszkiem trzy czwarte szklanki kawy i wstała z krzesła.
-Jestem gotowa - chwyciła swoją kurtkę, leżącą na oparciu sofy.
Justin wrócił do sypialni i po chwili wyszedł z niej naciągając na siebie koszulkę. Narzucił kurtkę, wymacał kluczyki od auta i razem wyszli. Kiedy Justin zamykał drzwi mieszkania, Liv wyjęła z kieszeni kurtki telefon. Jęknęła, widząc jedenaście nieodebranych połączeń od Chloe. Natychmiast wybrała jej numer.
-O mój Boże, Olivia? - zawołała jej przyjaciółka; odebrała już po pierwszym sygnale.
-A kto inny? - mruknęła.
-Gdzie ty, do cholery, jesteś?! - krzyknęła. - Pół nocy do ciebie wydzwaniałam!
-Jestem z Justinem - odparła niepewnie, gdy jechali windą.
-Z... Z KIM?! - wykrzyknęła. - Czy ty wiesz, co ja sobie pomyślałam, kiedy wróciłam po jedenastej do domu, a ciebie nie było?! Idiotko, cała noc przez ciebie nie spałam, a ty... ty jesteś z Justinem... - Chloe oddychała ciężko. - Pogodziłaś się z nim chociaż?
Olivia zerknęła kątem oka na Justina.
-Zaraz przyjadę i wszystko ci opowiem - obiecała. - Tylko się nie gniewaj.
-Na wszelki wypadek kup po drodze prezent przeprosinowy - rozłączyła się.
Olivia westchnęła ciężko i uśmiechnęła się blado.
-Rozumiem, że Arab nie zabił Chloe - powiedział Justin, gdy wsiadali do samochodu.
-To nie jest śmieszne - bąknęła Liv. - Martwiła się.
-Dobra, dobra - Justin machnął lekceważąco ręką. - Odstawię cię do Chloe, a sam pojadę do siebie, okej?
Liv pokiwała głową.
-Ile czasu potrzebujesz?
-Godzinę.
-Serio? - Justin spuścił wzrok z drogi, by spojrzeć na Liv.
Przez chwilę patrzyli na siebie rozbawieni.
-Półtorej - stwierdziła w końcu Liv.
-Przyjadę za dwie - zaśmiał się, gdy podjechali pod blok Chloe.
Olivia przewróciła oczami i wysiadła.
-Ej! Wracaj - krzyknął Justin, zanim zamknęła drzwi.
-Co? - nachyliła się.
Justin sformował dzióbek z ust i zamknął oczy. Liv zachichotała i cmoknęła go, po czym pożegnała się i zatrzasnęła drzwi auta. Wchodząc po schodach w klatce schodowej, wyobrażała sobie, co powie jej Chloe. Weszła do mieszkania, nie pukając.
-Cześć! - krzyknęła.
-Czeeeść - Chloe oparła się o framugę z zaciętą miną.
Liv powiesiła kurtkę na wieszaku i zaczęła zdejmować buty.
-Możesz przestać mi się przyglądać? - żachnęła Olivia.
Czuła na sobie wzrok Chloe, śledzącej każdy jej ruch.
-Czekam, aż mi wyjaśnisz, gdzie byłaś.
-Już mówiłam, że z Justinem.
-Gdzie?
Liv jęknęła. Chloe nie odpuści...
-Justin... kupił mi... mieszkanie. Na urodziny - wystękała, nie patrząc na przyjaciółkę.
Chloe milczała. Olivia bała się na nią spojrzeć.
-Dlatego przyjechałam - kontynuowała - tylko się spakować i...
-Jak to... mieszkanie? - przerwała jej.
-Właściwie to apartament...
Chloe uniosła brew, wyraźnie zaszokowana.
-Chcesz z nim... zamieszkać? - jej twarz stężała.
Liv chwilę się zawhała, ale kiwnęłą głową.
-Serio?
-A dlaczego nie? Chciałaś, żebyśmy się pogodzili.
-Ale mieszkanie razem jest.... poważne.
Olivia wzruszyła ramionami.
-Jest. Ale chyba już pora skończyć zabawę.
Liv przeszła do swojego pokoju i wyciągnęła walizkę spod łóżka. Otworzyła szafę i wzięła kilka stert ciuchów z półek.
-Jak było z Amro? - zagadała.
-W porządku - Chloe usiadła na łóżku, nad Olivią. - Jak mnie odprowadzał, to chciał wejść na górę - zachichotała.
Olivia otworzyła szeroko usta i zaczęła się śmiać.
-Co powiedziałaś?
-Że będziemy ci przeszkadzać - Chloe wybuchnęła śmiechem.
-A gdybyś wiedziała, że mnie nie ma to...
-To i tak bym mu to powiedziała- Chloe przewróciła oczami. - Za kogo ty mnie masz? Litości, znam go jeden dzień. Coś mi się wydaje - Chloe zmrużyła oczy - że twoja noc była znacznie ciekawsza niż moja.
-Dlaczego? - Liv podniosła głowę i uśmiechnęła się nieśmiało.
-Masz malinkę - Chloe wskazała na szyję Liv.
-Tak? - przytknęła palce nieco powyżej obojczyka i automatycznie spojrzała w dół. Przyklepała ręką włosy, ale zaczerwienienie dalej było widoczne.
Chloe pokręciła bezradnie głową, ale nic nie odpowiedziała. Ciężko jej było uwierzyć, że Olivia, która trzy miesiące temu zarzekała się, że nie chce mieć chłopaka, teraz miała zamieszkać z Justinem, przez którego miała więcej problemów, niż kiedykolwiek wcześniej.
-Może zostaw parę rzeczy - powiedziała ostrożnie.
-Po co?
-Na wypadek gdyby.. no wiesz...
-O co ci chodzi? - bąknęła Liv.
Chloe westchnęła ciężko.
-Nie to, że nie lubię Justina. Zawsze wam kibicowałam i w ogóle, ale... jeszcze wczoraj tak przeżywałaś kłótnię z nim, że nie chciałaś wyjść z domu, a teraz nagle chcecie razem zamieszkać. Jak wam nie wyjdzie to...
-Dlaczego od razu zakładasz, że nam nie wyjdzie?
Chloe uniosła ręce w geście obronnym.
-Nie będę się z tobą kłócić, Olivia. Po prostu uważam, że to za szybko...
Liv z zaciętą miną wróciła do pakowania. Wszystkie ruchy wykonywała z przesadną dobitnością. Olivia nie widziała nic dziwnego w zamieszkaniu z Justinem. Kiedy pracowała u Bieberów też żyli pod jednym dachem i do pewnego momentu wszystko było dobrze. Nie rozumiała, dlaczego Chloe próbuje popsuć coś, co w końcu zaczęło się układać.
Justin przyjechał po Liv równo dwie godziny później i wszedł na górę, by pomóc znieść jej bagaż.
-Hej, Chloe - przywitał się. - Cieszysz się, że znowu będziesz mieszkać sama?
-Nie bardzo - mruknęła.
-Wpadnij kiedyś do nas - zaproponował uprzejmie, choć miał nadzieję, że w najbliższym czasie nie będą mieli żadnych gości.
Szybko pożegnali się z Chloe i zeszli na dół.
-Pokłóciłyście się? - Justin postawił dobytek Olivii przy samochodzie i otworzył tylne drzwi.
-Może, nieważne - machnęła ręką. Nie zamierzała przejmować się przewrażliwioną Chloe. - Dlaczego nie do bagażnika?
-Nie ma miejsca - wzruszył ramionami. - Ja mam trochę więcej rzeczy - przewrócił oczami.
-Justin, przysięgam, że jeśli zaśmiecisz to mieszkanie, to... - mówiła, wsiadając do auta.
-Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy, naprawdę - obiecał.
***
Olivia i Justin wrócili do domu obładowani siatkami z zakupami spożywczymi. Podczas gdy Justin zrobił jeszcze jeden kurs na dół po ich walizki, Olivia rozpakowała produkty i powkładała je do lodówki i szafek. Była pewna, że miejsce każdego z nich wielokrotnie się zmieni, ale czuła ogromną przyjemność mogąc sama zaplanować przynależność szafek. Justin wrócił tylko z dwiema walizkami, gdyż stwierdził, że i tak większym rozpakowywaniem zajmą się jutro. Olivia poszła w końcu wziąć prysznic, a Justin zadeklarował, że zrobi obiad. Po kąpieli Liv poczuła się bardziej wypoczęta i świeża. Wyszła z łazienki ubrana w krótkie materiałowe spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach. Justin nalewał do kieliszków burgundowe wino, które w sklepie wybierał prawie pół godziny.-Pomyślałem, że skoro to nasz pierwszy posiłek w nowym miejscu to wypadałoby jakoś to uczcić - wyjaśnił, spoglądając na nią. - Tym bardziej, że podobno nigdy nie piłaś - zaśmiał się, podnosząc kieliszek.
Liv również chwyciła naczynie. Gdy ich kieliszki stuknęły się, Justin powiedział:
-Za nowe mieszkanie i... za nas.
-Nigdy nie sądziłam, że będę za to pić - wyznała Olivia, po przełknięciu łyku gorzkiego wina. - Nigdy nie sądziłam, że będę miała swoje mieszkanie.
-Widzisz? Marzenia się spełniają.
Wraz z tymi słowami Olivię ogarnęło przygnębienie. Same się nie spełniają.
-Boże, Justin - jęknęła bezgłośnie. - Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego kupiłeś to mieszkanie? Przecież ja nigdy nie będę w stanie ci się odwdzięczyć...
Justin oblizał wargę i zastanowił się.
-Wiem, że nigdy nie było ci lekko i chciałem po prostu, żebyś czuła się bezpiecznie chociażby pod względem dachu nad głową - zamilkł na chwilę. - Kocham cię i wystarczającym wynagrodzeniem będzie to, jeśli każdego ranka będę budził się przy tobie i widział, że jesteś szczęśliwa, słońce.
Oczy Olivii zaszkliły się. Zakryła dłonią usta. Justin natychmiast znalazł się przy niej i objął ja w pasie.
-Mam nadzieję, że to łzy szczęścia - wymruczał.
Liv chciała przytaknąć, ale wiedziała, że jeśli otworzy usta, to wydobędzie się z nich tylko jęk. Nie mogła uwierzyć w to, ile szczęścia w nieszczęściu miała, że spotkała na swojej drodze Justina. Przed nimi było mnóstwo problemów i przeszkód do pokonania; nie mieli pracy i nie wiedziała, jak zdołają utrzymać to mieszkanie, ale była pewna, że razem dadzą sobie radę. W ramionach Justina poczuła się pierwszy raz od dawna naprawdę szczęśliwa.
_________________
Nuuuudy!
Ale stwierdziłam, że przyda się taki spokojny rozdział przed... kolejnymi wydarzeniami. :)
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać.
czo ten rozdział taki supi ♥
OdpowiedzUsuńOjejku ♡♥ kocham ♡♥♡♥ @belieberbbee
OdpowiedzUsuńAwww...jak słodko :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
@ameneris
Ps. Mogę zaprosić na moje opowiadanie? :)
http://bizzle-opowiadanie.blogspot.com
Świetny *-* Kocham to ♥
OdpowiedzUsuńawww cudowny!
OdpowiedzUsuńKocham <3 tak bardzo max <33
OdpowiedzUsuńRozdział jest....spokojny:))
OdpowiedzUsuńTrochę zaczynam się bać tego co będzie dalej i tych kolejnych zdarzeń, ale nie mogę się już doczekać, aż je napiszesz i dodasz;) powodzenia:*
Aww świetny
OdpowiedzUsuńA ty juz drame szykujesz, daj sie troche ich szczęściem nacieszyć ;)
Aw rzeczywiście taki spokojny rozdział to był dobry pomysł. Świetnie ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńojejuu ♥ jak słodko ♥ ja chce wiecej takich słodkosci ♥
OdpowiedzUsuńczekam na next ♥
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa, kocham to.!
OdpowiedzUsuńcudowny 😍😍😍
OdpowiedzUsuńTaki spokojny też jest fajny <3.....ale jakie będą kolejne wydarzenia?
OdpowiedzUsuń:)
Co tu dużo mówić, cudny ♥
OdpowiedzUsuńMmmm
OdpowiedzUsuńciekawe co bdz w nastepnym
bo jakoś nie wydaje mi się żeby oni długo wytrwali nie kłócąc się ;)
Aaaa świetny rozdział ;) czekam na nowy kckckck <333
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział miałam taki szeroki uśmiech na twarzy, że to aż niemożliwe. Cały czas się ekscytuję tym, że Justin kupił im wspólne mieszkanie, ich nocą - no normalnie Liv ma życie jak marzenie. Chociaż jak Justin myślał, że chciała uciec, to zaczęłam się śmiać jak idiotka, no bo proszę cię: HALO, TO JUSTIN BIEBER! Ja to pewnie przywiązałabym się do łóżka i nigdy nie wychodziła, ale whatever haha. No i dosłownie rozpływałam się kiedy nazywał ją słońcem, to było urocze!
OdpowiedzUsuńI mam takie wrażenie, że było aż za słodko i to aż dziwne, bo wiem, że zaraz nam czymś zaskoczyć i będziemy płakać albo krzyczeć ze złości. "Kolejne wydarzenia" - czyżby drama time? :(
tak i tak jest cudny *.*
OdpowiedzUsuńKocham, Kocham Oni są tacy słodcy *.*
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity :)
Są tak obłędnie uroczy, że kraja mi się serce na myśl, że coś mogłoby im to szczęście popsuć :(
OdpowiedzUsuń@bieberauss
Awwww jak słodko i ta końcówka hfgjgfhh *.*
OdpowiedzUsuńawww, słodko <3
OdpowiedzUsuńjakimi wydarzeniami?! :O kurcze, jestem strasznie ciekawa co jeszcze wymyślisz <3
czekam na kolejny :*
@saaalvame
Super czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńcudo nie mogę doczekać się następnego rozdziału kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńo jeju jaki kochany ♥
OdpowiedzUsuńkocham ten rozdział haha
już się boję co będzie w następnym :D
no to czekam na następny! :)
@gooddreamtrip
Piękny rozdział <3 Chociaż taki krótki mi sie wydaje xd Czekam na kolejny kochana!
OdpowiedzUsuńten rozdział jest ughhhh
OdpowiedzUsuńmoje wymagania co do facetów znacznie teraz wzrosły haha
Boski czy oliwia bedzie w ciąży ??? Omg :)
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny, taki romantyczny <3
OdpowiedzUsuń~M
aww...<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział;* czekam na następny:*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 genialnie piszesz . serio masz talent :) nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńJakie słodziaki <3
OdpowiedzUsuńWow genialne ;* !!
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy :3
OdpowiedzUsuńCoś za kolorowo jest jak na nich i pewnie będzie drama time XD
Ciekawi mnie to co Justin zrobi/ł z 'tymi' rzeczami ;x
Czekam na nn <3
@scute4
Dobrze, że zrobiłaś taki spokojny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńKurde zaczęłam to czytać dzisiaj i jak doszłam do tego co Liv znalazła w szafie Justin'a to moja mina musiała być co najmniej dziwna!
Nidgy nie spotkałam się z takim rozdzajem ff, chodzo o to, że czytałam wiele o tym, że Justin był mordercą, zabijał etc. ale nigdy nie czytałam tego z jakimś większym przejęciem! Moją jedyną reakcją na to, że można po prostu się wczuć, jest mocne : WOW!
Mam nadzieje, że nie kończą Ci się jeszcze pomysły bo już nie mogę się doczekać na kolejny rozdział!
Posdrawiam i życzęweny! :)
Cudo *____*
OdpowiedzUsuńAwwww kochani tacy <3
OdpowiedzUsuńBosko :)
OdpowiedzUsuń*o* oni są tacy słodcy *_____* rozdział jest boski , masz ogromny talent <3 czekam nn <33333
OdpowiedzUsuńCudny rozdział <33
OdpowiedzUsuńjacy słodcy! kocham to ff,jedno z najlepszych jakie czytałam,uwielbiam ich razem
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytac wczoraj i jestem strasznie przygnębiona bo już nadrobiłam wszystkie rozdziały :( czekam cholernie na next :*
OdpowiedzUsuń