14. Heaven's grief brings hell's rain

       Olivia rozchyliła lekko powieki, ale ciemność w jej oczach nie różniła się niczym od ciemności miejsca, w którym była, więc z powrotem je zamknęła. Powoli zaczynały docierać do niej bodźce. Miała wrażenie, że ktoś położył na jej czole wielki, ciężki głaz, a z tyłu czaszki czuła pulsujący ból. Wreszcie zdała sobie sprawę, że trudno jej przełykać ślinę. Coś jej w tym przeszkadzało. Ręce Olivii powędrowały na jej szyję. Kiedy pod palcami wyczuła szorstki sznur, natychmiast otworzyła oczy i podniosła głowę. Sznur zacisnął się na jej gardle, sprawiając, ze Olivia zaczęła się dusić. Z jej ust wydobył się krzyk. Nie umiała wrócić do poprzedniej pozycji, w której lina nie ściskała jej szyi tak mocno, że praktycznie nie mogła zaczerpnąć powietrza, więc kaszlała i szlochała na zmianę, chwytając dłońmi sznur i próbując oderwać go od swojej skóry. Wierzgała się tak mocno, że w końcu uderzyła głową o metalową ramę łóżka, przez co zaszlochała jeszcze głośniej.
-Olivia? - do pokoju wpadł Jim, zaalarmowany jej krzykami.
      Liv na jego widok, oderwała jedną dłoń od sznura i wyciągnęła w jego kierunku. Jim był przekonany, że Olivii śni się koszmar, ale widząc pętlę na jej szyi, zmienił wyraz twarzy i stracił głowę.
-Ściągnij!.... - wyła Liv, cały czas siłując się ze sznurem.
      Jim otrząsnął się z pierwszego szoku i dopadł do łóżka Olivii. Nie miał pojęcia, dlaczego sznur ją dusi, dopóki nie zobaczył, że jego końce są zawiązane na ramie łóżka, żeby przyduszał ją za każdym razem, gdy się podniesie. Jim uklęknął na materacu i przycisnął głowę Olivii do poduszki, żeby mogła oddychać. Kiedy rozwiązywał supeł grubej liny, słysząc pod sobą ryk Olivii, zrobiło mu się gorąco, a jego ręce zaczęły się trząść.  Przez stres, zajęło mu to zdecydowanie dłużej, niż powinno. Jim po rozwiązaniu supła, chwycił pętle i z łatwością ją rozluźnił, tak by przeszła przez głowę Olivii. Kiedy tylko pozbył się sznura z jej szyi, Olivia poderwała się do pozycji siedzącej i przycisnęła się do Jima, próbując złapać oddech. Serce Olivii biło tak mocno, że Jim dosłownie czuł jego uderzenia przez ich złączone klatki piersiowe. Liv wydawała z siebie krótkie urwane oddechy, nie umiała opanować szlochów i jęków, jakie wydobywały się z jej ust. Jim przycisnął dłonie do jej pleców.
-Cicho, już jest dobrze - mruknął jej we włosy, mimo że sam już dawno nie był tak zestresowany.
-Co, do cholery, się stało? - w progu stanęła Dominique, która również słyszała krzyki Olivii.
     Jim spojrzał na nią kątem oka, znad głowy Liv i skinął w kierunku sznura, lezącego na podłodze. Dominique widząc pętle, otworzyła szeroko oczy. Powoli uklękła i podniosła linę, dokładnie ją oglądając.
-Jezu... - szepnęła tylko.
     Olivia bardzo chciała przestać płakać. Obecność Jima tuż przy niej sprawiała, że czuła się bezpieczniej, ale kiedy przypominała sobie, dlaczego ją obejmuje, natychmiast łzy zaczęły cisnąć jej się do oczu. Próbowała mu coś powiedzieć, ale nie umiała przestać szlochać. W końcu Jim poprosił Dominique o zrobienie Olivii melisy. Czuł, że cały rękaw jego koszulki jest mokry od łez Liv.
    Po herbacie Olivia wzięła parę głębokich wdechów. Miała wrażenie, że wypłakała już wszystkie łzy.
-Więc co się stało? - spytał w końcu Jim. On i Dominique usiedli na brzegu łóżka.
-Nie wiem - wychrypiała. - Obudziłam się i... miałam to na szyi.
-A nie pamiętasz jak to się tam znalazło? - mruknęła Dominique.
-Nie... Ostatnie co pamiętam, to to, że piłam herbatę, która mi zrobiłeś, a potem oczy same mi się zamknęły...
     Jim i Dominique spojrzeli po sobie. Chłopak westchnął i ukrył twarz w dłoniach. To mogło oznaczać tylko jedno. Liv była zdziwiona jego gestem. Aż tak się zmartwił?
-Olivia... ja nie zrobiłem ci herbaty - szepnął.
     Olivia zmarszczyła brwi. Nie zrozumiała.
-Jak to nie? Jak zeszłam na dół, to herbata była gotowa,więc wzięłam ją i poszłam...
-Ale ja ci jej nie zrobiłem - Jim wyrzucił ręce w powietrze. - Zacząłem, ale nie skończyłem, bo przyszła Jazmyn i powiedziała, że... że u niej w pokoju jest pająk... Szukałem go chyba pół godziny. W końcu Jazy wygadała się, że to Justin widział, jak pająk wchodzi pod jej łóżko.
     Liv otworzyła szeroko usta, przymknęła oczy i wciągnęła powietrze. Ostatnie słowa sprawiły, że i ona zrozumiała.
-Kiedy zszedłem - kontynuował Jim - nie było ani kubka, który zostawiłem, ani ciebie. A jak przyszedłem do ciebie, to już spałaś...
-Mógł ci czegoś dosypać... - zasugerowała Dominique - Żebyś nie czuła jak będzie ci to zakładał - uniosła rękę, w której trzymała sznur.
     Liv pokręciła desperacko głową i przysnęła pięść do ust. Mogła się domyślić, że to robota Justina. Była zła na siebie, że tak szybko poczuła się pewnie i myślała, że to koniec.
-Przepraszam... - mruknął Jim.
-Za co? - uśmiechnęła się blado. - To nie twoja wina.
-Gdybym nie poszedł z Jazzy...
-Skąd mogłeś wiedzieć, że on to wszystko zaplanuje?
-Ale dlaczego? - spytała Dominique, która była wyraźnie poruszona tym, co się stało.  - Myślałam, że się przyjaźnicie, tylko... nie wiem....
    Olivia tylko pokręciła głową i spuściła wzrok.  Nie mogła uwierzyć, że Justin zadał sobie tyle trudu, by zawiesić na jej szyi pętlę. To była zdecydowanie najokrutniejsza rzecz, jaką mógł jej zrobić. Najgorszy w tym wszystkim był fakt, że gdyby nie Jim, Olivia udusiłaby się sama.
      Justin w swoim życiu słyszał mnóstwo histerii, ale podczas żadnej z nich nigdy nie było mu tak źle. Kiedy słyszał krzyk i płacz Olivii, czuł, że jego serce dosłownie pęka. Nie miało tak być. Olivia miała się wystraszyć, sama zdjąć sznur i wrócić do spania. Nie zareagowała tak emocjonalnie kiedy ją dusił, kiedy nożem przecinał jej skórę, ani nawet nie pisnęła kiedy przypalał ją rozżarzoną końcówką papierosa. Kiedy krzyki przycichły, przytknął ucho do ściany, chcąc coś usłyszeć. Głos Liv był tak słaby, że nie zrozumiał, co mówi, ale później odezwał się Jim i jego słowa usłyszał bardzo wyraźnie.
-To oczywiste, że cie nie zostawię. Zaraz wrócę.
     I wtedy uświadomił sobie, że Olivia poprosiła go by został z nią na noc. Tak bardzo bała się być sama, że poprosiła jego. Justin zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że pobielały mu kłykcie. Jak mógł zgodzić się na plan Jacka? Od samego początku powinien dać jej spokój. Nic, co zrobiła nie było warte kar, jakie jej zafundował. Była jedyną osobą, która nie patrzyła na niego krzywo, a on tak za to podziękował. Wiedział, że teraz już wszystko stracone, że Olivia nie będzie chciała nawet na niego spojrzeć. Gdyby mógł, cofnąłby czas i nie dopuścił, by Olivia kiedykolwiek przez niego cierpiała. Ale to było niemożliwe. Jedyne co mógł zrobić, to ją przeprosić. I nawet nie oczekiwać wybaczenia, bo był pewien, że na nie nie zasłużył.
      Olivia wstydziła się spytać czy Jim zostanie z nią przez resztę nocy. Wyjąkała tylko "nie chcę być sama", a  Jim uśmiechnął się, wyszedł i wrócił z poduszką i kocem, które od razu rzucił na podłogę.
-Co ty robisz? - spytała zdezorientowana.
-Idę spać - odparł, siadając na podłodze.
-Żartujesz? - Olivia zamrugała, niedowierzając. - Nie możesz spać... Jezu, nie. Zmieścimy się tutaj... - westchnęła, odsuwając się na koniec łóżka.
-Naprawdę? - Jim uniósł brew.
-Tak... Chyba nie myślisz, że pozwoliłabym ci spać na podłodze.
    Jim uśmiechnął się i położył koło Olivii. Starał się zająć jak najmniej miejsca i przy tym praktycznie jej nie dotykać, żeby jej dodatkowo nie krępować. Liv i tak czuła się dziwnie. Pierwszy raz spała w jednym łóżku z chłopakiem. Chociaż spała to za dużo powiedziane, bo Liv nie mogła zmrużyć oka. Za każdym razem, gdy zamykała powieki, miała przed sobą Justina, nakładającego jej sznur. Obecność Jima dodawała jej otuchy. Uznała, że Jim zachował się naprawdę miło, chcąc spać na podłodze. Był prawdziwym przyjacielem, pomyślała Liv i od razu zganiła się w myślach. Justina przeciez też tak nazwała. A potem chciał poderżnąć jej gardło.
    Z ust Olivii wydobył się jęk. Cieszyła się, że to już koniec. Że za parę godzin przyjadą Pattie i Jeremy i zrezygnuje z tej pracy. Że skończy się ten koszmar. Że już nigdy nie zobaczy Justina.
***
    Olivia nie pamiętała momentu, w którym zasnęła, ale kiedy się obudziła, obok niej nie było już Jima. Zerknęła na zegarek - było po dziesiątej. Z westchnieniem podniosła się do pozycji siedzącej. Była obolała i wyczerpana. Najchętniej przeleżałaby kolejny dzień w łóżku. Ale na pewno nie w tym domu. Musiała się stąd jak najszybciej wynieść i miała nadzieję, że Bieberowie  przyjadą jeszcze przed południem.
   Powoli wstała i wyjęła spod łóżka walizkę. Rozsunęła zamek. Było w niej jeszcze parę ciuchów, o których Liv kompletnie zapomniała. Podeszła do szafy i zaczęła zdejmować z wieszaków sweterki i bluzy i wrzucała po kolei do walizki. Z półek zgarnęła niewielką ilość cienkich bluzek i jeansów i również upchała. Zostawiła sobie jedynie coś do przebrania. Kiedy szafa została opróżniona, Olivia poczuła się lepiej. Świadomość, że już niedługo będzie mogła stąd wyjść i już nie wrócić, była budująca.
    Po ubraniu się, zeszła na dół. W kuchni zastała Jima, krzątającego się przy lodówce... i Justina, który siedział tyłem do niej. Przegryzła wargę. W normalnej sytuacji odwróciłaby się i wróciła do pokoju, ale uznała, że nie da mu tej satysfakcji. Nie pokaże mu, że się boi. Z podniesioną głową usiadła obok niego. Justin obdarzył ją zdziwionym spojrzeniem, ale milczał.
-Jak się spało? - zagadnął Jim, kiedy tylko ją zauważył.
-W porządku - odparła, siląc się na normalny ton. wyszło jej lepiej, niż się spodziewała.
-Taaak? W nocy bardzo się wierciłaś - dodał, patrząc na nią wymownie.
    Liv powstrzymała wywrócenie oczu. Doskonale wiedziała, że Jim chce tylko zirytować Justina, co nie do końca jej się podobało. Ale jemu się udało. Justin stęknął i poderwał się z miejsca, zostawiając praktycznie nietknięte śniadanie.
    Nie mógł słuchać, jak rozmawiają o ich wspólnej nocy. Wprawdzie wiedział, że miedzy nimi do niczego nie doszło. Był pewien, że Olivia nie jest z takich i to była jedna z cech, które najbardziej u niej cenił. Ale nie mógł znieść myśli, że sam wepchnął ją w ramiona Jima.
-Po co mówisz to wszystko? - żachnęła Liv.
-Bo mnie denerwuje - odpowiedział Jim. - Jeszcze mnie pytał jak się czujesz.
-I co powiedziałeś?
-Że świetnie - wzruszyła ramionami.
-I dobrze - pokiwała głową. -  Wiesz kiedy Bieberowie przyjadą?
-Dzwonili godzinę temu, że wsiadają do samolotu w Chicago, więc niedługo powinni być. A co?
-Nic...
-Livy, widziałaś się w lustrze? - spytał Jim. Dopiero gdy to powiedział, zorientował się jak chamsko to zabrzmiało.
-Oh, nie musiałam - machnęła ręką. - Wiem, że wyglądam okropnie, ale wybacz, jakoś nie chce mi się stro...
-Nie o to chodzi - przerwał. - Po prostu masz coś tutaj... - dotknął swojej szyi.
      Olivia odruchowo spojrzała w dół, jakby w jakiś cudowny sposób mogła zobaczyć swoją szyję, a potem przytknęła do niej dłoń. Z pewnością miała ślad po sznurze. Wróciła na górę i przebrała się w czarny golf przeplatany srebrną nitką. Nie chciała, żeby Bieberowie zorientowali się, dlaczego chce rzucić pracę.
     Około pół godziny później usłyszała podjeżdżający pod dom samochód. Wyjrzała ukradkiem przez okno w salonie i zobaczyła Pattie kroczącą dumnie po ścieżce prowadzącej do domu i Jeremiego, ciągnącego za nią walizki. Był to widok co najmniej śmieszny. Kiedy tylko przekroczyli próg, dopadły do nich dzieci, wyraźnie stęsknione za rodzicami. W końcu nie było ich prawie miesiąc. Mieli mnóstwo prezentów dla Jazzy i Jaxona, dlatego kolejną godzinę Liv była zmuszona patrzeć jak dzieciaki się nimi ekscytują. W końcu Pattie poprosiła ją do kuchni.
-Olivia, co planujesz na Boże Narodzenie? - spytała.
     Liv skrzywiła się nieznacznie. Czy ona chciała, by została tu na święta?
-Jadę do rodzinnego miasta - odparła powoli. Nie skłamała, rodzice Chloe mieszkali kilka domów dalej od jej rodziców.
-Kiedy?
-No właściwie to już dzisiaj, bo...
-Oh, to niedobrze - zamyśliła się. - Poczekaj chwilę.
     Pattie poszła do salonu i odciągnęła męża od zabawy z Jaxonem. Po chwili oboje z powrotem stali w kuchni przed Olivią.
-Olivia chce już dzisiaj pojechać do domu - westchnęła lakonicznie pani Bieber.
-Jak to? - zmarszczył brwi. - Nie możemy odwołać spotkania z Susan.. Nie mogłabyś pojechać jutro? - zwrócił się do niej.
-Wiemy, że długo nas nie było, ale jeszcze dzisiaj musimy wyjść. Zostaniesz? - spytała Pattie, chociaż i tak było jasne, że nie zniesie odmowy.
-Ale... - zaczęła Liv.
-W końcu do świąt jeszcze tydzień...
-Chcę zrezygnować z pracy - powiedziała w końcu
    Pattie lekko rozchyliła wargi, jakby chciała coś powiedzieć, ale zmieniła zdanie. Ona i Jeremy popatrzyli na siebie, a potem z powrotem na Olivię.
-D-dlaczego? Źle ci tutaj?
   Tak!, krzyknęła wy myślach, ale powstrzymała się przed powiedzeniem tego na głos.
-Nie... po prostu jestem potrzebna w domu - skłamała. Już godzinę temu wymyśliła tę wymówkę.
-To znaczy? - Pattie uniosła brew.
-Mam dwie młodsze siostry, którymi musze się zająć...
-Oh, w porządku - pokiwała głową. - Ale od jutra.
-Słucham?
-To co słyszałaś - Pattie wydęła wargi. - Nie możesz tak po prostu oznajmiać, że chcesz zrezygnować. Mamy plany i jesteś dzisiaj potrzebna, rozumiesz?
-Nie rozumiem - Olivia zacisnęła zęby.
-Jeśli nie zostaniesz do jutra, to nie dostaniesz pensji za grudzień - wypaliła.
-Co? - krzyknęła Olivia, nie mogąc się opanować.
-Pattie, przesadzasz - Jeremy położył rękę na ramieniu żony.
-Przestań - strąciła dłoń męża. - Rozmowa skończona - spojrzała ostro na Olivię.
     Patrzyła na nią tak długo, że Liv w końcu straciła cierpliwość i wyszła z kuchni, stawiając mocne i głośne kroki.
-To spotkanie nie było warte takiej afery, wiesz? - powiedział cicho Jeremy.
-O czym ty mówisz? - podniosła głos. - Nie może tak robić, to nieodpowiedzialne.
-Widocznie miała jakiś ważny powód. Nie widziałaś? W domu jest prawie trzydzieści stopni, a ona chodzi w golfie...
-Widziałam... - złożyła ręce na piersi. - Ale to nie zmienia faktu, że musi zostać do jutra i koniec.
     Olivia już dawno nie była tak zdenerwowana. Tak bardzo cieszyła się, że to jej ostatni dzień, że w końcu uwolni się od Justina. Ale Pattie pokrzyżowała jej plany. Przez nią musiała zostać o jeden dzień dłużej. Jeden dzień dłużej będzie w towarzystwie Justina. Jeden dzień dłużej będzie musiała patrzeć na swojego oprawcę. Przeszło jej nawet przez myśl, że zrezygnuje z wypłaty i po prostu wyjdzie, ale... nie mogła. To było za dużo pieniędzy, żeby odpuścić. Nie miała wyboru.
    Wbiegając po schodach, wpadła na Jima.
-Heeej, co się stało? - chłopak złapał ją za ramię. Widział, że była zdenerwowana.
-Nic - warknęła Liv i wyrwała się z jego uścisku.
    Jim zmarszczył brwi. Nigdy nie słyszał, żeby Olivia do kogoś odzywała się w nieuprzejmy sposób. Coś musiało się stać i czuł, że to ma związek z Justinem. Poszedł za nią, do jej pokoju, by czegoś się dowiedzieć, ale kiedy zobaczył walizkę pełną ubrań, kompletnie zapomniał o czym chciał porozmawiać.
-Co ty, już wyjeżdżasz na święta? - spytał.
-Nie - Olivia upychała rzeczy tak, by nic nie wystawało z walizki. - Rzuciłam pracę.
    Jim otworzył usta i przez chwilę nie wiedział co ma odpowiedzieć.
-Dlaczego?... - spytał cicho.
-Jezu, bo nie wytrzymam dłużej z nim pod jednym dachem! - Olivia wyrzuciła ręce w powietrze. Miała coraz bardziej płaczliwy głos.
-Chyba żartujesz - parsknął i podszedł bliżej niej. - On nie jest tego warty...
-Nie obchodzi mnie to, nie zamierzam dłużej tego znosić - Liv nawet na niego nie patrzyła. Machała rękami, nawet nie wiedząc co dokładnie robi. W końcu Jim chwycił ją za nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.
-Nie możesz wyjechać - jęknął Jim, czując jak krew zaczyna w nim buzować. Sama myśl o tym, że mógłby stracić Olivię przez Justina, sprawiała, że chciał kogoś zabić.
-Dlaczego nie? - spytała Olivia, nie patrząc mu w oczy. Miała wrażenie, że za chwilę się rozklei, ale tym razem nie z bólu czy żalu, tylko ze złości.
-Bo mi... bo... jesteś... potrzebna... dzieciom - wystękał Jim, czując, że robi z siebie idiotę. Liv zmarszczyła brwi i powoli uwolniła się z jego uścisku, a on jej nie powstrzymywał.
-Już postanowiłam - powiedziała cicho. - Możesz... zostawić mnie w spokoju? - z westchnięciem usiadła na łóżku i podkurczyła nogi.  Musiała się w końcu uspokoić.
     Jim wahał się chwilę, ale w końcu uznał, że Olivia nie powinna go oglądać tak bardzo zdenerwowanego. Zacisnął dłonie w pięści. Odwrócił się na piecie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zatrzymał się w połowie drogi do swojego pokoju, bo usłyszał odgłos przekręcanego kluczyka. Odwrócił głowę w tamtym kierunku i zobaczył Justina, który własnie wyszedł ze swojej sypialni. Widząc go, Jim zacisnął zęby. Jedyne co miał ochotę wtedy zrobić, to dać mu nauczkę za to, co zrobił Olivii. Nawet się nie zorientował, kiedy chwycił go za koszulę i przycisnął do ściany. Justin na moment stracił głowę, ale chwilę później przystąpił do ataku. Nie miał pojęcia, co odbiło Jimowi, ale musiał się bronić. Położył mu ręce na szyi i delikatnie ścisnął, tak by się przestraszył. Ale Jim nie poluzował uścisku. Tak bardzo napiął mięśnie, że jego ręce zaczęły się trząść. Wszystkie żyły na jego dłoniach były wypukłe i widoczne.
-Jak mogłeś jej to zrobić? - wysyczał.
-O co ci, kurwa, chodzi?! - krzyknął Justin, wiercąc się na wszystkie strony. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek znajdzie się w sytuacji, w której nie będzie w stanie się bronić.
-O Olivię! - warknął. - Przez ciebie chce odejść, skurwielu.
    Te słowa sprawiły, że mina Justina zrzedła. Przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy. Nie dbał już o to, czy Jim go pobije. W sumie chciałby, żeby to zrobił. Zasłużył na to. Jim przymierzał się do oddania pierwszego ciosu, kiedy usłyszał donośny głos Dominique.
-Co wy wyprawiacie? - szczerze się zdziwiła widząc, że to Jim atakuje Justina, a nie odwrotnie.
    Jim przegryzł policzek i  zdecydował wypuścić Justina. Uznał, że Olivia byłaby na niego zła, gdyby w całą tę aferę wkręcił jeszcze Dominique, a jedyne, na czym mu zależało to zachowanie z Liv dobrych relacji. Justin opadł stopami na podłogę z głośnym łomotem. Od razu położył sobie dłoń w miejscu, w którym chwilę wcześniej Jim trzymał go za koszulę. Pod palcami czuł pognieciony materiał ubrania. Jim zmierzył go gniewnym spojrzeniem, ale Justin nie miał siły go odwzajemnić. Spuścił wzrok. Wchodząc do swojego pokoju, słyszał jak Dominique wypytuje Jima, o co chodziło. Zatrzasnął  drzwi i opadł na obrotowe krzesło przy biurku, wpatrując się tępo w przestrzeń.
        Jeśli Justin myślał, że jego serce pękło, kiedy słyszał nocne krzyki Olivii, to teraz było rozdarte na pół. Wiedział, że jego dawne relacje z nią nigdy nie wrócą, że ona nigdy mu nie wybaczy i był w stanie się z tym pogodzić, ale miał przynajmniej nadzieję, że ona będzie w jego pobliżu. Że od czasu do czasu usłyszy jej głos, zobaczy uśmiech, a nawet zbliży się na tyle, by poczuć zapach jej szamponu. Świadomość, że może już nigdy jej ujrzeć, niszczyła go od środka, a jeszcze bardziej miażdżący był fakt, że sam to spowodował.
    ***
    Kiedy Bieberowie wyszli, Olivia wychynęła ze swojego pokoju. Po dłuższym przemyśleniu stwierdziła, że jeden dzień dłużej z dziećmi dobrze jej zrobi, wcześniej się nawet z nimi nie pożegnała. Przez ostatni miesiąc naprawdę związała się z maluchami i nie miała pojęcia jak im wyjaśnić, że to ich ostatni wieczór.
-Jak to wyjeżdżasz? - Jazzy pociągnęła nosem. - Ale wrócisz?
-Nie wiem - pokręciła lekko głową. - Mam nadzieję - dodała, chociaż wiedziała, że na powrót nie ma szans. Przynajmniej dopóki Justin będzie tu mieszkał.
-Ale... dlaczego? - zamrugała Jazmyn.
-Mam siostry w twoim wieku, one nie mają starszego brata tak jak ty i Jaxon i mnie potrzebują - Olivia postanowiła użyć tej samej wymówki, co z Bieberami.
-My tez cie potrzebujemy -  Jaxon zarzucił jej ręce na szyję.
     Do uścisku dołączyła Jazmyn. Olivia położyła im obie dłonie na plecy i lekko głaskała. Próbowała się nie rozpłakać, ale mimowolnie uroniła parę łez. Martwiła się, co teraz z nimi będzie, czy kolejna niania będzie dla nich dobra i czy będzie silniejsza psychicznie, żeby znosić Justina.
     Obiecała dzieciom, że przeczyta im bajkę, zanim zasną, ale nawet po trzeciej historyjce ani Jazmyn, ani Jaxon nie mieli zamiaru zmrużyć oczu. Dopiero w połowie czwartej bajki, usłyszała pochrapywanie Jaxona i umiarkowany oddech Jazmyn. Wzięła chłopca ostrożnie na ręce i zaniosła do jego pokoju, gasząc światło w sypialni Jazmyn.
     Idąc do swojego łóżka, o mało nie potknęła się o walizkę lezącą przy drzwiach. Popchnęła ją stopą na bok, by nie przeszkadzała jej wstać w nocy i powoli położyła się na materac, głośno wypuszczając powietrze z ust. Nakryła się kołdra po samą szyję i podkuliła nogi. Czułą się zmęczona, ale była za bardzo naładowana emocjami, żeby zasnąć. Za każdym razem, kiedy przypominała swoja rozmowę z Pattie robiło jej się gorąco ze złości, że musi zostać w tym domu jedną noc dłużej, ale kiedy pomyślała o Jazzy i Jaxonie, miała ochotę się rozpłakać i zostać tu tak długo, aż sami jej powiedzą, że jej nie potrzebują i może odejść.
    Olivia męczyła się dwie godziny, żeby zasnąć. Starała się leżeć bez ruchu i wsłuchiwać się w jedyny odgłos, który co sekundę przerywał ciszę panującą w domu - tykanie zegara. W pewnym momencie Liv zorientowała się, że słyszy coś jeszcze poza zegarkiem. Otworzyła szeroko oczy i wytężyła słuch. Cisza. Ponownie zacisnęła powieki i odetchnęła, ale chwilę później ten sam odgłos rozniósł się po domu. Olivia podniosła się do pozycji siedzącej. Była pewna, że słyszy dźwięki fortepianu, ale to wydawało jej się tak absurdalne, że wstała i uchyliła drzwi swojego pokoju, by się upewnić. Na korytarzu odgłos był bardziej wyraźny. Pojedyncze nuty szybko przekształciły się w pełną melodię. Liv nie miała wątpliwości, że muzyka dochodzi z pokoju na trzecim piętrze, w którym stał fortepian, ale nie miała pojęcia, kto mógł ją grać. W domu, oprócz niej, był dwie osoby, które potrafiły grać na fortepianie, ale melodia, którą słyszała Liv, była zbyt czysta i płynna, by grała ją Jazmyn, więc... zostawał tylko Justin.


________________

Nigdy nie napisałam dłuższego rozdziału, niż ten :o 
Strasznie się z nim męczyłam i oczywiście nie wyszedł, tak jakbym tego chciała.

Przestałam ogarniać moją listę informowanych, więc jeśli kogoś pominęłam albo poinformowałam dwa razy, to przepraszam, hahaha :D Niedługo planuję opublikować listę w zakładce na blogu, żebyście mogły widzieć czy na niej jesteście i jak nie - się na niej zapisać. 

Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza - wystarczy jedno słowo. To naprawdę motywuje! :) 

87 komentarzy:

  1. żal. gdzie pozdrówki dla domi pomagiera? :(
    wyszedł ci debiluszku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny <#jawiodkajisodkjaoisdjas

    OdpowiedzUsuń
  3. ŻE NIBY CI NIE WYSZEDŁ? AAHAAHAHAHHAAHHAHAHAHAHAHAHHAHAHAAHHAHAHAHAH JEST ZAJEBISTY DOBRA IDE SIKU.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ;3. Niech Olivia nie odchodzi. xD Czekam nn ♥ / Fioletovaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Kobieto rozdział jest cudowny, a końcówka-marzenie !
    Pozdrawiam @mieczka

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest takie piekne.Tak cholernie CI dziekuję za wszystko.To magia,jesteś niesamowita.Czekam na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Tak bardzo chcę już następny, mam nadzieję że będzie równie dobry! Bardzo dziekuję za pisanie! Kocham cię <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju w takim momencie?!?!???! nie mogę już się doczekać kolejnego! kocham to opowiadanie jeju asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju w takim momencie?!?!???! nie mogę już się doczekać kolejnego! kocham to opowiadanie jeju asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział <3
    Justin naprawdę żałuje :o
    oby z nią jakoś porozmawiał..
    dobra końcówka <3
    czekam na kolejny :*
    @gooddreamtrip
    i zapraszam na mojego nowego bloga, pojawił się już prolog :)
    http://you-just-need-a-second-person.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow długi i świetny rozdział :D
    W sumie myślałam, że trochę inaczej potoczy się akcja z tym dosypaniem jej czegoś do herbaty :P Że jednak inaczej ją nastraszy no ale też była akcja :)
    Ciekawa jestem czy jednak odejdzie czy nie, czy Justin coś zrobi i ją przekona :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  12. jeju w takim momencie?!?!???! nie mogę już się doczekać kolejnego! kocham to opowiadanie jeju asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  13. dla mnie rozdział świetny <3
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  14. w takim momencie koniec? ohh nie wytrzymam do następnej soboty

    OdpowiedzUsuń
  15. omg, świetny rozdział :o nie mogę się doczekać kolejnego, oby był jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Najlepszy rozdzial jaki przeczytalam na tym blogu.
    @LenkaBelieber4

    OdpowiedzUsuń
  17. dobra tego z tym sznurem to się nie spodziewałam ;o

    OdpowiedzUsuń
  18. łał, nie spodziewała sie tego sznura ;o totalne zaskoczenie. rozdzail wspanialy, czekam na nn x @luvmybrooksie

    OdpowiedzUsuń
  19. jedno z moich ulubionych ff, jesteś niesamowita i to wszystko jest niesamowite, kocham to sdhgasdh

    OdpowiedzUsuń
  20. zaskoczona, to chyba trafne słowo. właściwie cały rozdział mnie zaskoczył. bardzo mi się podoba! i już nie mogę doczekać się kolejnego, twoje opowiadanie, przesłał mi ktoś na twitterze i zdecydowanie dziękuję za to tej osobie, bo opowiadanie jest aktualnie moim ulubionym.
    jestem ciekawa jak wszystko potoczy się dalej.
    świetnie piszesz, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  21. swietny rozdzial,czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  22. BOZE SWIETNY ROZDZIAL CHCE NASTEPNY, OSZALEJE DO NASTEPENJ SOBOTY

    OdpowiedzUsuń
  23. Omg genialny rozdział i chce już kolejny :) ily <3

    OdpowiedzUsuń
  24. świetny ; ) czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. JEZU, ZAJEBISTY *.* omg, nie doczekam sie następnego! w piątek wyjeżdżam, ale specjalanie wykupie internet w telefonie żeby móc przeczytać nowy rozdział :)
    see u xoxo

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham! Ta historia jest niesamowita, wciagąjacą i naprawdę nie wiem co mogę jeszcze napisać :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wyszedł ci ??? Hahaha żart roku ... Uwielbiam to !!!

    OdpowiedzUsuń
  28. o mój boże ;oo
    kocham to ♥
    i Justin grający na pianinie >>>>>>>>>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń
  29. ŚWIETNY!
    KOCHAM TO!

    OdpowiedzUsuń
  30. bjfnfugbgu *.* Nie moge sie juz doczekac nn! czuje ze po nn sie do siebie zblizą <33

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham cię! Uwielbiam to opowiadanie jest takie tajemnicze i interesujące, nigdy nie wiadomo co się może stać. Nie mogę się doczekać następnego ;***

    OdpowiedzUsuń
  32. O MATKO ! JESTEŚ NIESAMOWITA <3

    OdpowiedzUsuń
  33. czekam na kolejny! jak dla mnie to super rozdzial i sa emocje haha

    OdpowiedzUsuń
  34. Ooo Justin żałuje :) Ale mam nadzieje ze wszystko sie dobrze potoczy 😊 Kocham to , kocham Ciebie 💙 Boska jestes pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Justin żałuje i dobrze! pierdolony debil, bestia, która się w nim obudziła jest nie do zniesienia.Wkurzyła mnie też Patty" nie dostaniesz wypłaty" ciekawe ile by miała na głowie gdyby ktoś Liv zamordował w JEJ domu. ccooo? wkurzyła mnie grrr.
    rozdział jak zwykle jest świetny! czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  36. możesz mnie informować? @shevine_

    OdpowiedzUsuń
  37. Kochana, rozdział niesamowity! Niech Liv wybaczy Justinowi, on naprawdę żałuje. Tak mi go teraz szkoda.
    Albo, żeby między Liv a Jimem był jakiś romansik, uuu, wtedy byłaby idealna zemsta dla Justina :)
    Czekam na kolejny rozdział! @Froyska

    OdpowiedzUsuń
  38. cudowny :D dodawaj tylko częściej

    OdpowiedzUsuń
  39. rozdział jak zawsze idealny <3 I cholernie mnie zastanawia czy ona do niego tam pojdzie

    OdpowiedzUsuń
  40. UwielbiamUwielbiamUwielbiam *_____*

    OdpowiedzUsuń
  41. Nawet nie waż się mówić, że Ci nie wyszedł, bo jest cudowny! Ten sznur, te zachowania Jima i uczucia Justina..nie wytrzymam do Soboty. Dodaj wcześniej <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie no, przysięgam, że jak jeszcze raz powiesz, że jakiś rozdział ci nie wyszedł, to osobiście ci jebnę! I jeszcze za Domi! To jest takie AWESOOOOOOOME! Lepiej, niż mogłoby mi się wydawać. Serio. Nie dość, że te słoiki mnie przerażały, to jeszcze ten sznur..

    OdpowiedzUsuń
  43. o mój Boże! to jest mega! uwielbiam to opowiadanie, no. <3
    kurcze, mam nadzieję, że między Olivią i Justinem jakoś wszystko się ułoży. no i Liv zostanie w domu Bieberów. *__*
    no a teraz pozostaje mi tylko czekać na NN <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  44. Uwielbiam i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Weź głupot nie gadaj laska ! Wyszło meega !!! ;D o jestem ciekawa co dalej z nimi będzie :) <3

    OdpowiedzUsuń
  46. Bardzo podoba mi się ten rozdział! Jeden z lepszych! <3

    OdpowiedzUsuń
  47. Cudoowny *__* hahahaha nie wyszedł ci??? ty zartownisiu . Justin zaluje wow O.o w koncu niech Olivia mu tak szybko nie wybaczy;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudowny, w prawdzie poplakalam sie jak dzieci ja przytulily, ale co tam. Kocham to opowiadanie *-*

    OdpowiedzUsuń
  49. Cudowny *_____* mam nadzieje ze olivia zostanie u bieberow

    OdpowiedzUsuń
  50. AGSHSGDHDHKL JUSTIN GRA O BOZE UMIERAM

    OdpowiedzUsuń
  51. Swietne, czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  52. Zajebisty ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  53. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  54. O bosz... *.* to jest idealne <3 Justin... coś ty narobił 0_o ciekawe czy Liv wejdzie do tg pokoju :) i co się dalej stanie *.* jezu, ja chce szybko nowy rozdział <333

    OdpowiedzUsuń
  55. Super rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  56. omgaaash....

    Mam łzy w oczach, naprawdę. Jak Justin mógł zrobić coś takiego? Nie chcę, żeby Olivia odchodziła od Bieberów. Jazzy i Jaxo będą straasznie za nią tęsknić, tak samo Jim (którego nie lubię; przystawia się do Liv, która musi być przecież z Jusem, to oczywiste), Dominique (ona też mnei wkurza, ale w sumie jestem jej wdzięczna; dzięki niej Justin zdał sobie sprawę, że lubi-lubi Olivię). No i oczywiście Justin, ale to już osobny temat.

    Cieszę się, że Justin zagrał na fortepianie. Może Liv wejdzie do tego pokoju i z nim porozmawia? I wtedy dowie się, że Jus nie chce, żeby odchodziła? To by było takie piękne #.#

    Uwielbiam twoje opowiadanie, rly <3

    OdpowiedzUsuń
  57. popłakałam się kiedy liv żegnała się z dziećmi..
    informuj mnie @stratf0rdbiebsx

    OdpowiedzUsuń
  58. Genialny rozdział
    Miałam łzy w oczach jak to czytałam
    Mam nadzieje ,że Justin będzie z Oliwią mimo wszystko <3
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  59. Jezu niech Justin ją juz przeprosi noo

    OdpowiedzUsuń
  60. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  61. Dlaczego dopiero dziś wyśiwtlił mi soę rozdzial?? Najlepszy rozdział jaki był, ale liczyłam, że to on przyjdzoe do niej teraz w nocy i tpJim się zakochał OO prosze dodaj jak nakszybciej nastepny

    OdpowiedzUsuń
  62. Japierdole chyba umarłam! Cudowny rozdział <3 i jak Ty wgl moglas skończyć w takim momencie,co? Kocham i czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  63. Świetny rozdział <3
    nbsdajhfgsj <3
    Jezuu najlepszy :3



    Zapraszam !
    Dziewczyna poznaje chłopaka, który chce jej pomóc.
    Czy bezinteresownie i czy mówi prawde ?
    http://love-the-way-you-lie-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  64. Adghjshsbakdodi <333 Nie lubię Jim'a. Błagam niech on i Olivia nie mają się przenigdy ku sobie!

    OdpowiedzUsuń
  65. Wow to jedyne słowo którym mogę określić twoje opowiadanie! Po prostu:WOW. Niedawno tu trafiłam i już od 1 rozdziału to opowiadanie mnie wciagnelo.Czasami sie czulam jakbym stalą gdzieś i to obserowala.Jeszcze nigdy nie zakochałam sie w jakiś opowiadaniu,ale teraz mogę to uroczyście stwierdzić:ZAKOCHAŁAM SIĘ W TWOI OPOWIADANIU! Kocham cię:*<3 Rozdział zajebisty! Czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń
  66. Czytałam od początku i jest super. Jestem ciekawa co zrobi dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  67. Musi wejść do tego pokoju. Powinien teraz się przed nią czołgać i przepraszać, nie powinna mu tak od razu wybaczać. Rozdział świetny i nie chce już więcej widzieć bzdur pt. "rozdział mi nie wyszedł" albo coś podobnego.

    OdpowiedzUsuń
  68. Suuper <3 aww jestem ciemawa co zrobi teraz Olivia pujdzie do Justina. I czy zostanie u Panstwa Bieberow <3
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  69. Cudo, bo nie wiem, co mam jeszcze napisać. Mogłabyś informować? @resverdrew

    OdpowiedzUsuń
  70. Głupia idiotka. Sama jest sobie winna. Była taka ciekawska to niech sobie teraz radzi. Szkoda mi justina. I nie mowie tego bo szaleje za nim czy coś-.- nawet nie jestem jego fanka.Ktoś pisał wyżej ze powinien ją błagać na kolanach a ona tak od razu niech mi nie wybacza. Może jestem obłąkana ale na jego miejscu odkopalabym jej bardziej. Zasłużyła.

    Bye

    OdpowiedzUsuń