7. Secret about a secret

       Olivia i Justin wrócili zmarznięci do domu. Od progu dopadł ich Jim:
-Gdzie byliście? - spytał podejrzliwie.
-Nie interesuj się - odparł Justin, zanim Liv zdążyła chociażby otworzyć usta. - Gdzie Jaxon?
-Na górze - powiedział Jim, nie odrywając wzroku od Olivii.
     Justin zdjął kurtkę i buty, i pobiegł do brata. Dopiero wtedy Jim mógł swobodnie mówić.
-Co ty wyprawiasz?!
-O co ci chodzi? -  ściągając z szyi szalik Justina. To również przykuło uwagę Jima.
-Mówiliśmy ci, żebyś trzymała się od niego z daleka, a ty wychodzisz z nim na spacery z własnej woli.
-Jim, ja naprawdę nie muszę cię we wszystkim słuchać, wiesz? Poza tym kupowaliśmy pluszaka Jaxonowi, więc... - wytłumaczyła zachrypniętym głosem i powiesiła na wieszak swój płaszcz. Pomyślała, ze musi koniecznie napisać do Chloe w sprawie jej kurtki na zimę.
-On naprawdę nie jest taki, jak...
     Olivia celowo zakaszlała, chcąc przerwać Jimowi.  Byłaby w stanie wziąć do serca jego ostrzeżenia, gdyby nie to, że z Justinem spędziła naprawdę bardzo miło czas. Minęła Jima i weszła po schodach na górę. Zajrzała do pokoju Jaxona w poszukiwaniu Justina. Siedział na łóżku swojego brata i patrzył jak mały zachwyca się nowym pluszakiem. Justin kątem na spojrzał na Olivię, ale chwilę później znowu popatrzył na Jaxona.
-Jak go nazwiesz? - spytał.
-Ślimak - zaśmiał się Jaxon.
-Miś Ślimak, okej - Justin parsknął śmiechem, a Olivia szybko do niego dołączyła.
    Pluszak szybko stał się nową ulubioną zabawką Jaxona. Zmuszał Olivię, by razem z nim opiekowała się misiem, układała do snu i karmiła. Justin sprytnie wymigał się z zabawy w dom. Olivii nie zdziwił fakt, że Jaxon chciał spać ze swoim nowym ulubionym misiem, wręcz przeciwnie - byłaby naprawdę zaskoczona, gdyby tak nie było.
   Kiedy upewniła się, że Jaxon usnął, wyszła z jego pokoju. Zamykając drzwi, westchnęła ciężko. Była tak zmęczona, że zaczęło jej się robić słabo.
-Jak tam Ślimak? - spytał Justin, idąc przez korytarz w stronę swojego pokoju.
-Jeszcze żyje - wychrypiała Olivia. - Ale nie wiem jak długo wytrzyma "opiekę" - zrobiła cudzysłów z palców - Jaxona.
-A tobie co? - Justin miał na myśli jej chrypkę.
-Nie wiem - odkaszlnęła. - Gardło mnie przez ciebie boli!
-Przeze mnie?! - zaśmiał się. - Dałem ci szalik!
-I tak już nigdzie z tobą nie idę - Olivia udała obrażoną.
-Jasne, jasne - Justin pokiwał głową z ironią. - Niedługo święta, kto ze mną pójdzie po prezenty, jak nie ty, hm?
-Ktoś inny, spacery z tobą nie są dla mnie - Olivia uśmiechnęła się lekko i poszła do swojego pokoju.
    Justin nie był pewny, czy Olivia żartuje. Może rzeczywiście podczas ich wyprawy do centrum handlowego trochę przesadził? Właściwie po tym, jak postawił ją na ziemię, nie wyglądała na obrażoną, no ale... W końcu to dziewczyna, a ona zmieniają nastroje kilkanaście razy w ciągu minuty, przynajmniej według Justina.
    Olivia czuła się tak źle, że położyła się do łóżka w ubraniu. Nawet nie pomyślała, że jej słowa mogą być źle zrozumiane przez Justina, w końcu tylko żartowała. Trzęsła się z zimna, więc okryła się kołdrą po samą szyję i próbowała zasnąć. Liv obudziła się w środku nocy. Było jej duszno i czuła gorąco, które buchało z jej czoła. Miała wrażenie, że jej głowa jest dwa razy cięższa.  Ostrożnie usiadła na krawędzi łóżka. Momentalnie zrobiło jej się zimno. Wzięła głęboki wdech i ustała. Zachwiała się lekko, ale w końcu złapała równowagę.  Czuła ciepło, które od niej płynęło, a jednocześnie trzęsła się z zimna. Wiedziała, że ma gorączkę, więc musiała komuś o tym powiedzieć. Wyszła ze swojego pokoju i w pierwszej chwili chciała iść do Justina, ale pewnie nawet by jej nie wpuścił do pokoju, więc został jej Jim. Powoli przeszła przez korytarz i weszła do jego pokoju.  Jim chrapał głośno i na pierwszą próbę obudzenia go przez Olivię, nawet nie zareagował. 
-Jim! - wychrypiała i zaczęła tarmosić go za ramię.
-Czego? - mruknął sennie.
-Gdzie macie termometr? - spytała.
-Co? - Jim otworzył jedno oko. - Kto tym razem? - ziewnął. - Jazzy czy Jaxon?  - Jim  usiadł na łóżku.
-Ja - odparła Liv.
-Masz gorączkę? - popatrzył na nią. - Pokaż - wstał i przycisnął chłodną dłoń do jej czoła. - No tak, na pewno masz - westchnął. - Poczekaj tu.
     Jim wyszedł z pokoju do kuchni po termometr i leki na gorączkę. Liv chciała wrócić do siebie, ale nie miała siły, więc opadła na łóżko Jima i próbowała nie zasnąć aż do jego powrotu. Czas bardzo jej się dłużył. Kiedy w końcu Jim wrócił, była już w półśnie. Podał jej termometr. Oboje czekali aż zacznie pikać, a kiedy wydał z siebie charakterystyczny dźwięk, Liv podała go z powrotem Jimowi.
-Ile? - spytała.
-Trzydzieści dziewięć i trzy kreski. Fajnie cię ten Justin załatwił - powiedział z ironią.
-Przecież to nie jego wina - mruknęła Liv.
-Weź to - podał jej białą podłużną tabletkę i szklankę wody.  - Jakbyś z nim nie wyszła, to byś się nie przeziębiła - dodał.
     Olivia podniosła się na łokciu i wypiła tabletkę.
-Jezu, zamknij się już  - jęknęła i oddała mu szklankę, po czym ponownie opadła na materac.
-Ty uważaj, leżysz w moim łóżku i zawsze mogę cię stąd wywalić - zaśmiał się Jim, chcąc załagodzić atmosferę.
-Właściwie to powinnam wrócić...
-Leż - Jim zabrzmiał władczo. - I śpij. 
    Olivia naprawdę nie miała siły się z nim kłócić. Zamknęła oczy i już po chwili spała. W czasie snu tabletka zaczęła działać i Olivia wypociła z siebie gorączkę. Kiedy się ponownie obudziła, była cała mokra. Czuła się słaba i spragniona, ale nikogo nie było w jej pobliżu. Bolało ją gardło. Po kilku minutach do pokoju weszli Jim i Dominique.
-O, nie śpisz - zauważył.
-Która godzina? - spytała zachrypnięta Liv.
-Po dziesiątej - odparła Dominique.
-Nie boli cię gardło? - dopytywał Jim.
-Boli - przyznała Olivia.
-Dominique, przynieś jej coś na gardło.
-Niby dlaczego ja? Sam się rusz.
-Chyba ustaliliśmy, że ja zajmuję...
-Dobra, zamknij się - Dominique machnęła ręką. Wolała iść, niż słuchać gadaniny Jima
     Zbiegła po schodach do kuchni. Na krześle siedział Justin. Dominique udawała, że go nie widzi i zaczęła grzebać w szufladzie z lekami w poszukiwaniu tabletek na ból gardła.
-Gdzie są wszyscy? - spytał Justin.
-Na górze - mruknęła Dominique.
-Dzieci też?
-Ta, Jim się nimi zajmuje - Dominique w końcu znalazła odpowiednie pudełko.
-Dlaczego Jim? - zdziwił się Justin. - Co z Olivią?
-Leży chora - przewróciła oczami. 
     Nie miała ochoty odpowiadać na jego pytania, więc próbowała go wyminąć i wróć na górę, by dać Olivii leki, ale Justin ją zatrzymał.
-Jak to chora?
-Jezu, normalnie - stęknęła. - Gorączka, ból gardła i te sprawy.
    Justin spuścił wzrok. Dlaczego nikt mu nie powiedział? W pierwszej chwili pomyślał, że to przez niego. Mógł jej nie wyciągać z domu w taką pogodę, zwłaszcza, że nie miała zimowych ubrań.
-Daj to - wyrwał jej opakowanie tabletek z rąk.
    Popędził na górę i z hukiem wpadł do pokoju Olivii, ale zdziwiony zauważył, że nie ma jej w łóżku. Skoro jest chora, to gdzie indziej może być? I wtedy usłyszał jej śmiech. Jej śmiech, ale dochodzący nie z tego pokoju , co trzeba. Justin powoli poszedł w kierunku pokoju Jima.  Wkrótce jej śmiech przeistoczył się w kaszel. Justin stanął w progu i obserwował jak Olivia kaszląc, odbija się lekko od materaca. Ale nie myślał wtedy o tym, że rzeczywiście jest chora, że to przez niego cierpi. W jego głowie huczało pytanie: dlaczego jest u niego w łóżku? Czy to możliwe, ze spała u niego całą noc? Albo z nim?...
-A ty co? - spytał Jim.
-Przyniosłem... - urwał i podniósł rękę z opakowaniem tabletek. - Liv, co tu robisz?
-Umieram - zaśmiała się.
-Pytam serio - Justin nie miał ochoty na żarty.
-O co ci chodzi? - zainterweniował Jim. - Dziwi cię, że jak miała gorączkę, to przyszła do mnie, nie do ciebie? - nawet nie przypuszczał, co Justin może podejrzewać.
    Justin odetchnął.
-Jedyna rzecz, która mnie dziwi, to to jak wielkim jesteś idiotą - przewrócił oczami. - A ty może byś wróciła do swojego pokoju, co?
-Właściwie to powinnam - podniosła się.
   Jim próbował oponować, ale Olivia przyznała rację Justinowi. Po co miała leżeć u niego, skoro ma swoje łóżko? Bez sensu. Nie miała już gorączki, czuła się tylko trochę osłabiona, więc z łatwością wróciła do swojego pokoju, nieświadoma, że Justin podąża za nią.
-Wszystko okej? - spytał, kiedy się położyła.
-Raczej tak... W ogóle to wróciła bym już do pracy, gdzie są dzie...
-Do dzieci to ty się na razie nie zbliżaj - przerwał jej Justin, nieco rozbawiony jej zapałem. - Jeszcze je pozarażasz.
-No tak... - zgodziła się z nim przygaszona.
-Ja się nimi zajmę, a ty odpoczywaj.
      Justin dał jej tabletkę na gardło i zostawił samą w pokoju. Olivia nie mogła długo wyleżeć w łóżku i szybko zaczęła się nudzić. Czuła się na tyle dobrze, że najpierw poszła wziąć długi prysznic, potem zmieniła pościel u Jima, upewniwszy się wcześniej, że wszyscy są na dole. W końcu zdecydowała się zejść do kuchni. Mimo że zaczęto ją wyganiać z powrotem do łóżka, ona została i najpierw obejrzała z dziećmi jakąś kreskówkę, chwile się z nimi pobawiła, a potem przyglądała się jak Jim robi obiad. Dopiero po południu zaczęło jej być zimno. 
-Olivia, do łóżka, teraz - zakomenderował Justin, widząc jej gęsią skórkę.
     Liv czuła, że ma gorączkę i tylko dlatego go posłuchała. Natychmiast wpełzła pod kołdrę i okryła się nią aż po samą szyję, drżąc z zimna. Justin zanim poszedł do niej na górę, zdążył się pokłócić z Jimem, kto ma dać leki Olivii. Ale postawił na swoim, jak zawsze.
-Trzydzieści osiem i jeden - powiedziała mu Liv, patrząc na termometr.
-Okeeej - westchnął i dał jej tabletkę do wypicia. - Jak ci się do jutro nie poprawi, to pojedziemy do lekarza.
    Olivia nie odpowiedziała. Justin usiadł na brzegu łóżka.
-Będziesz spać? - spytał.
-Nie wiem... Chyba tak - odparła. - Zostaniesz ze mną?
-Jeśli chcesz, to zostanę... - uśmiechnął się pod nosem. - To czekaj.
   Justin wyszedł i po chwili wrócił, niosąc krzesło.
-Ukradłem Dominique - wyjaśnił.
    Liv zaśmiała się cicho. 
-Opowiedz mi coś - poprosiła stłumionym głosem.
-Co?  - zdziwił się Justin.
-Nie wiem, cokolwiek - ziewnęła. - Ale w sumie powinieneś wiedzieć - Olivia uznała, że to może być dobry moment na skłonienie Justina do podzielenia się z nią swoja historią. Była pewna, że chorej nie odmówi. 
    Justin przez moment się nad tym zastanawiał, kiedy nagle go olśniło. W pierwszej chwili miał od razu się nie zgodzić, ale w końcu stwierdził, że jej może to powiedzieć. A raczej Olivia jest pierwszą osobą, której chce to powiedzieć. Zdał sobie sprawę, że opowiedzenie o tym może mu dobrze zrobić.
-Okeeej - westchnął. 
     Najpierw poukładał w głowie wszystko, co chciał powiedzieć, a dopiero potem zaczął.
-Jak byłem mniej więcej w wieku Jazzy, rodzice kupili fortepian. Mama kiedyś bardzo lubiła grać, więc dlaczego ja miałbym się nie nauczyć? - spytał retorycznie. - Na początku było fajnie... to znaczy czasem mi się nie chciało, tak jak Jazzy teraz, ale ogólnie to była całkiem fajna zabawa.  Zrobiło się trochę gorzej, jak  mama zaczęła mnie zapisywać na jakieś pokazy talentów... że niby jestem wybitnie uzdolniony, czy coś... W każdym razie zaczęła żyć tylko tym.
     Justin zrobił pauzę, chcąc odczytać coś z twarzy Olivii, ale ona tylko się uśmiechnęła, dodając mu tym samym otuchy.
-Grałem całymi dniami. Słyszałem jak moi koledzy na dworze śmieją się, bawią, a ja musiałem  siedzieć w domu. Wyobraź sobie co to znaczy dla jedenastolatka - nie móc wyjść na chwilę z domu, nie móc pojeździć na desce, nic - Justin spuścił głowę. Przed oczami pojawił mu się obraz jego samego siedzącego przy oknie i patrzącego na jego kolegów, którzy świetnie się bawili. - Generalnie to co wieczór wrzeszczeli na mnie, że nie jestem wystarczająco dobry, czasem nawet nie dawali mi jeść... Nic nie mów - powiedział Justin, patrząc na zaskoczoną minę Olivii. - Byłem wtedy słaby i nie umiałem im się postawić. Całe noce ryczałem w pokoju, jak frajer. Dopiero jak skończyłem piętnaście lat, przestało mnie wszystko obchodzić. Przysiągłem sobie, że jeśli jeszcze raz zagram, to będę miał ważny powód...
-To znaczy? - dopytała Liv.
-Nie wiem... będę miał albo bardzo zły, albo bardzo dobry dzień, ale od siedmiu lat jeszcze się nie zdarzyło, żebym zagrał, więc...  - odparł, po czym powrócił do opowieści. - Wtedy urodziła się Jazmyn, więc rodzice przestali być tak uważni, jak wcześniej. Zacząłem uciekać, nie wracałem na noce, no ale... reszty możesz się domyślać - skończył.
     Zapadła cisza. Olivia była wstrząśnięta historią Justina. Nie sądziła, że państwo Bieber mogliby być zdolni do czegoś takiego. I tym wypadku uważała, że to może nawet lepiej, że tak często nie ma ich w domu. Zamknęła oczy.
-A jak było u ciebie? - spytał Justin.
    Olivia spanikowała. Nie była gotowa opowiedzieć Justinowi o tym, co działo się u niej w domu. On był przekonany, że ją rodzice tez zmuszali, a przecież prawda była zupełnie inna. Olivia zaczęła miarowo oddychać, udając że śpi.
    Justin oczywiście doskonale wiedział, że Liv udaje. Ale nie chciał jej zmuszać. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Zdradził Olivii swoje największe sekrety, a przecież była tylko opiekunką jego rodzeństwa, nikim więcej. A przynajmniej nie mogła być nikim więcej. Owszem, była inna. Justin pierwszy raz spotkał dziewczynę tak niewinną, tak porządną i przy tym tak normalną, ale nie mógł pozwolić sobie poczuć do niej coś więcej. Nigdy. 
___________________

Zdaję sobie sprawę, że rozdział nie należy do najciekawszych, ale obiecuję, że następny będzie lepszy. :) Pisałam to trochę na siłę, bo terminy nas goniły i dziewczyny powiesiłyby mnie na gałęzi, gdybym się nie wyrobiła :o

Razem z Dominiką obmyśliłyśmy już szczegółowy plan wydarzeń w HDS, a Karolina go zaakceptowała, więc chyba nie będziecie się nudzić, haha :D
A jeśli już jestem przy Karolinie, to ma jutro urodziny, więc chcę jej życzyć wszystkiego, wszystkiego najlepszego, żeby dalej była taka cudowna i wspaniała. Nie wiem co zrobiłabym bez niej i Dominiki, naprawdę! (kazały mi to napisać, cough)


A wam życzyę wesołych, spokojnych świąt w gronie najbliższych... i oczywiście Justina pod choinką! :D

34 komentarze:

  1. może i ci kazalyśmy ale taka prawda hahaha :D
    milutki, przyjemny rozdzialik :D
    a od 8 się zaczyna ♥
    ~domii

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny. Nie moge sie doczekac nastepnego. //@VeronikaMiriam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  3. Super / @MonikaBelieber

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział, taki spokojny.. <3 przyjemnie się go czytało. i trochę zdziwiło mnie to, że Justin opowiedział tą historię Olivii, chyba coś zaczyna się w nim zmieniać dzięki niej. :)
    czekam na 8.

    @saaalvame

    PS. również życzę wesołych świąt! ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział fajny, podobało mi się, że Justin był taki opiekuńczy i zdradził Liv swój największy sekret :) Czekam z niecierpliwością na kolejny :* Dla Karoliny wszystkiego najlepszego! :) I do wszystkich: Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku! ;) @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju jak słodko ;3
    Nawzajem i wszystkiego najlepszego dla Karoliny <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział on jest taki słodki jak się o nią martwi . Dziękuję ze napisałaś chociażby na sile ten rozdział kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  9. chyba to opowiadanie znajdzie się w czołówce moich ulubionych :) świetny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. super opowiadanie ! kocham

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam ten rozdział. Fajne kontakt mają ze sobą xo

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku kocham to opowiadanie <3 @BieberLikeDrug

    OdpowiedzUsuń
  14. szalona czajkowska21 grudnia 2013 20:30

    No proszę, a jednak na coś zdały się nasze "prośby". No i widzisz, nie tak trudno było napisać. Uuu Justin jaki najs jest, nieprawdopodobne. Rozdział jest wery fantastyczny! Jejku już nie mogę się doczekać, aż wszyscy zobaczą 8 rozdział hahahaahha
    Awww dziękuję bardzo za życzenia tobie i wszystkim, którzy mi napisali ♥ Hahahaha i zgadzam się z Dominiką, taka jest prawda kochana !
    /Karolina wel szalona czajkowska

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra, mega. Co się od ósmego zaczyna ???? Kurde czekam, tylko szybko dawaj ! *-* :D <3 wesołych świąt !!! :* :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Justin otworzył się przed Olivią jaram się <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystkiego najlepszego Karolina :*
    Rozdział zajebisty!
    Wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny :) Zresztą jak każdy.Nie mogę się doczekać następnego rozdziału !:*
    Pozdrawiam i życzę weny .
    Zapraszam do mnie http://this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny , cieszę się że Justin stał się milszy , otworzył się przed Olivią ;) taki opiekuńczy Justin jest kochany ;) wesołych świąt i wszystkiego najlepszego dla Karoliny ;* czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże... ZAJEBISTY !! <3
    te opowiadanie jest tak genialne, że aż brak słów.. <3

    OdpowiedzUsuń
  21. N prawde świetny rozdział! Kocham Liv i Justina razem ;) Ja równiez chcialam zyczyc Ci milych, spokojnych, rodzinnych swiat i aby w nowym roku nie zabraklo Ci weny tylko przybylo jej jeszcze wiecej :*!
    Ps Wszystkiego najlepszego Karolina :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Kochamkochamkocham <3

    OdpowiedzUsuń
  23. uwielbiam to! mogłabyś mnie informować na tt? @fajnypomidor

    OdpowiedzUsuń
  24. swietny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  25. CUDO <3 czekam z niecierpliwiieniem na nn <3 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam i serdecznie zapraszam na SEKRET DRUGI na http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/. Również proponuję zajrzeć do zakładek - pozmieniały się. Byłabym wdzięczna również o wyrażenie opinii na temat szablonu.
    Pozdrawiam i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. przeczytałam dziś wszystko i to jest świetne! mój nowy ulubiony blog <3 świetny, i szczęśliwego nowego roku :)
    zapraszam do siebie:
    http://anythingwaswronguntilaboy-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Super super super <3 czekam na kolejny <3 Czy Justin wybaczy Oliwi .<3
    @PauulinCiaaa

    OdpowiedzUsuń
  29. 41 yr old Senior Developer Zebadiah Vowell, hailing from Aldergrove enjoys watching movies like Where Danger Lives and Knife making. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Ferrari Dino 206SP. bezkonkurencyjny post

    OdpowiedzUsuń