6. Nothing burns like the cold

       Od pierwszej nocy dziewczyny czekały pod drzwiami Jima, nasłuchując jego chrapania. Musiały być pewne, że mocno zaśnie. Po godzinie usłyszały jego głośne chrąkanie i wiedziały, że to już czas. Dominique wzięła latarkę i obie na na palcach podeszły do drzwi pokoju Justina.
-To głupie - szepnęła Liv. Zaczynała mieć wątpliwości.
-Cicho.
-Jak masz zamiar otworzyć drzwi? - spytała.
-Zamknij się w końcu - krzyknęła Dominique szeptem. - Trzymaj - podała jej latarkę. - Skieruj na zamek.
      Olivia chwyciła latarkę i skierowała światło na zamek w drzwiach. Dominique wyciągnęła wsuwkę z koka. Olivia otworzyła usta, niedowierzając.
-Czy ty naprawdę?!...
     Liv przestała obawiać się tego, co zastanie w tym pokoju, bo teraz zyskała pewność, że nie uda im się nawet tam wejść.  Dominique wygięła wsuwkę, włożyła ją w zamek i zaczęła nią powoli gmerać. Olivia miała ochotę wrócić do swojego pokoju.
-Robiłaś to już kiedyś? - spytała.
-Dawno. Spokojnie, uda się.
    Olivia nie odpowiedziała. To było niedorzeczne. Ale po chwili usłyszały kliknięcie zamka.
-Gotowe - uśmiechnęła się Dominique zadowolona z siebie.
-No nie gadaj... - Liv otworzyła szeroko oczy. Zawsze jak widziała takie triki na filmach, nigdy nie wierzyła, że mogą działać... a jednak.
     Dominique nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi, ukazując ciemną otchłań pokoju Justina. Dominique weszła do środka i wymacała włącznik światła.
-Myślisz, że nie włączy się żaden alarm? - zaśmiała się cicho.
     Dominique poczekała, aż Olivia zamknie drzwi i dopiero wtedy włączyła światło. Dziewczyny rozejrzały się po pokoju i nie dostrzegły nic nadzwyczajnego. Pokój był większy niż Olivii, miał białe ściany. Obok okna stało duże dwuosobowe łóżko ze zwykłą, trochę przypominającą szpitalną, białą pościelą. Olivii przyszło do głowy pytanie, z kim Justin mógł w nim spać, ale prędko odrzuciła od siebie tę myśl. Między łóżkiem, a oknem znajdowała się niewielka szafka nocna. Przy ścianie stało biurko z dwoma szufladami, a obok niego regał z mnóstwem książek.
-Inaczej to sobie wyobrażałam - powiedziała Dominique.
-Ja też... Co robimy?
-Jak już tu jesteśmy, to poszperajmy - zaproponowała Dominique.
-Tylko nie rozwalaj za bardzo - przypomniała Liv.
     Dominique zaczęła przekopywać szafkę nocną, ale nie było tam nic, co przykułoby jej uwagę.
-Nawet prezerwatyw nie ma - mruknęła pod nosem.
    Olivia otworzyła  pierwszą szufladę biurka, w której były różne gazety. Od razu ją zamknęła i  otworzyła drugą, w której było kilka noży, małych i dużych. Olivia zmarszczyła brwi. Po co mu noże? Zamknęła szufladę i postanowiła nie mówić o tym Dominique. Podeszła do regału z książkami. Przesunęła palcem po wszystkich grzbietach i ze zdziwieniem dostrzegła swoją ulubioną książkę. Wyciągnęła ją i z półki i zobaczyła, że książka się nie domyka. Coś w niej było. Liv otworzyła ją i znalazła mała foliową torebeczkę z białym proszkiem. Olivia przegryzła wargę. Zamknęła książkę, nie chcąc patrzeć na narkotyki.
-Masz coś? - spytała Dominique, zaglądając pod łóżko.
-Nie... - skłamała. - Ma dobry gust... jesli chodzi o książki - dodała.
    Nie wiedziała w jakim stopniu może ufać Dominique. Miała przeczucie, że jeśli by jej powiedziała, ona prędzej czy później wygadałaby się Jimowi, albo nawet samemu Justinowi, że były u niego w pokoju.
    Odkładając książkę na miejsce, dostrzegła w głębi półki słoiki. Zmarszczyła brwi i chciała przyjrzeć się im, nie wyciągając wszystkich książek, by je odsłonić. Dominique w tym czasie podeszła do szafy, ale zanim ją otworzyła, dziewczyny usłyszały kroki na korytarzu. Liv w panice odłożyła książkę. Dominique doskoczyła do Olivii.
-Chyba na nas czas - wyszeptała Olivia.
    Dominique pokiwała głową. Liv przytknęła głowę do drzwi, nasłuchując. Jej serce biło bardzo szybko, miała wrażenie, że zaraz wyskoczy jej z piersi. Bała się, że to Justin wrócił. Ale po chwili usłyszała spuszczaną wodę w łazience, ziewanie Jima i trzaśnięcie drzwi jego pokoju. Obie odetchnęły z ulgą. Upewniły się, że zostawiły wszystko, takie jak zastały, zgasiły światło i wyszły. Dominique znacznie dłużej zajęło zamknięcie drzwi, niż ich otwarcie, ale w końcu się udało.
-Szkoda, że nie zobaczyłam, co jest w szafie... - narzekała. - Następnym razem.
    Ale Olivia była pewna, ze następnego razu nie będzie.
***
    Nad ranem Olivię obudziła szamotanina na korytarzu. To Justin wrócił do domu. Liv zorientowała się, że to on, dopiero gdy trzasnął drzwiami pokoju. Momentalnie pojawił się w niej strach, że zauważy, że coś jest nie tak. Spojrzała na zegarek. Było wpół do piątej. Za oknami było jeszcze ciemno. Olivia westchnęła. Spała tylko trzy godziny, więc przewróciła się na drugi bok i spróbowała przespać się jeszcze parę godzin.
    Kiedy Olivia ponownie otworzyła oczy, na zewnątrz święciło piękne słońce. Nie zdawała sobie sprawy, co tak naprawdę ją obudziło, dopóki nie usłyszała krzyku Jazmyn.
-OLIVIA, CHODŹ TUTAJ.
    Liv zmarszczyła brwi. Wyszła z pokoju. Drzwi do pokoju Jazzy były otwarte i to stamtąd dochodziły pojękiwania jej i Jaxona.
-To jest mój miś, oddaj go! - wołała Jazzy.
    Jazmyn i Jaxon stali po środku pokoju. Jazzy trzymała głowę białego, puchatego pluszaka, a Jaxon ciągnął go za nogę.
-Mój! - wykrzyknął Jaxon. - Tata mi go dał!
-Nie-pra-wda - z każdą sylabą, Jazzy coraz bardziej szarpała za pluszaka.
-Przestańcie - zawołała w końcu Olivia, ale było za późno.
    Jazzy i Jaxon pociągnęli pluszaka równocześnie, tym samym urywając mu nogę. Jaxon opadł na pupę trzymając pluszową nogę z wystająca watą. Spojrzał na nią, a potem na resztę misia, trzymaną przed Jazmyn i zaczął płakać. Olivia ukucnęła przy nim, posadziła sobie na kolana i próbowała uspokoić.
    Justin zwabiony przez krzyki swojego rodzeństwa, wyszedł z pokoju. Był pewny, że i Jaxon, i Jazmyn po prostu się bawią, więc był zdziwiony wchodząc do pokoju swojej siostry i zastając zapłakanego Jaxona w ramionach Olivii.
-Co się stało?...  - spytał.
-Miś się porwał - wyjaśniła.
   Justin zerknął na pozostałości zabawki i skojarzył, że Jaxon naprawdę go lubił, więc też ukucnął i pogłaskał go po głowie.
-Kupię ci nowego - obiecał.
-Nie chce nowegooooo - Jaxon był cały czerwony na buzi.
-Cicho - powiedział łagodnie Justin i wziął małego na ręce.
    Justin zaniósł  Jaxona do jego pokoju i tam próbował uspokoić. Tymczasem Olivia westchnęła ciężko. Pocieszyła zasmuconą Jazzy, że to nie jej wina (chociaż w gruncie rzeczy to było kłamstwo) i razem zeszły na dół do kuchni, gdzie siedzieli już Jim i Dominique.
-Co tam się stało? - spytał Jim.
-Jaxonowi porwał się miś - powtórzyła Liv. - Justin go uspokaja.
-Ja tam bym się przy Justinie nie uspokoiła - westchnęła Dominique, nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.
-A gdyby mnie nosił na rekach i głaskał po głowie, to rozważyłabym uspokojenie się - zaśmiała się Olivia.
-Żebyś się nie zakochała przypadkiem  - mruknął Jim.
-Przecież tylko żartuję - Liv przewróciła oczami.
     Zdała sobie sprawę, że cały czas chodzi w piżamie, bo przez Jaxona nie zdążyła się ubrać. Wróciła na górę, by wziąć prysznic. Kiedy wychodziła z łazienki chciała zejść do kuchni, zatrzymał ją Justin.
-Olivia! - krzyknął.
    Liv zamarła. Czyżby się zorientował?...
-S-słucham?
-Zbieraj się, jedziemy - zakomunikował.
-Co, gdzie? - zdziwiła się.
-Jak to gdzie? Odkupić Jaxonow pluszaka - odparł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Nie będę sam umiał wybrać.
     Olivia odetchnęła z ulgą i zaśmiała się. Gdyby Justin miał się połapać, że ktoś był w jego pokoju, już dawno by to zrobił, więc chyba nie było się czym martwić. Przystała na jego propozycję - jeśli można było tak to nazwać - i razem zeszli po schodach, i zaczęli się ubierać.
-Będziemy musieli złapać taksówkę - powiedział Justin, zakładając kurtkę.
-Po co? Mieszkamy w centrum, dziesięć minut drogi i będziemy w galerii.
      Justin wzruszył ramionami. Zdziwił się, bo Olivia wkładała jesienny płaszczyk, a temperatura na zewnątrz była już na minusie. Sam nawet włożył szalik. Powód, dla którego Olivia była tak lekko ubrana był prosty - wszystkie grubsze kurtki zostały albo w mieszkaniu Chloe, albo u jej rodziców.
      Liv czuła się nieswojo idąc z Justinem, po tym, co znalazła u niego w pokoju. Miała ochotę wypytać go o te wszystkie dziwne rzeczy, ale przecież nie mogła.
-Miło z twojej strony, że chcesz odkupić Jaxonowi misia - zaczęła.
    Justin wzruszył ramionami.
-Widziałaś jak płakał? Muszę mu to jakoś zrekompensować. Jazmyn go w ogóle przeprosiła? - spojrzał na Liv.
-Nie wiem - Olivia pokręciła głową. - Chyba nie. Myślisz, że Jim się nimi zajmie? Nawet mu nie powiedziałam, że...
-Nie ma wyboru - prychnął.
-Właśnie, dlaczego ty go tak nie lubisz? - spytała Liv. - Jego i Dominique?
-Bo to ścierwa - zaśmiał się. - Nagadali ci coś na mnie? - spytał retorycznie. - Na pewno nagadali.
-No może trochę - przyznała Liv.
     Justin kiwnął głową, a po chwili się roześmiał. Olivia spojrzała na niego pytająco.
-Przypomniało mi się - wyjaśnił - jak ta szmata do mnie zarywała - ponownie się zaśmiał.
-Dominique? Serio? - zdziwiła się. To by wyjaśniło dlaczego tak go teraz nienawidzi.
-Dziwisz się jej?
-W sumie to tak - powiedziała Liv. - Zobacz, ja jakoś na ciebie nie lecę.
-No właśnie zauważyłem. Dlaczego?
     Olivia wybuchnęła śmiechem. Justin był taki bezpośredni.
-Aktualnie nikogo nie szukam, więc...
-Ty przeciez nie chodzi o szukanie kogoś, bo, wybacz, nawet bym nie chciał, żebyś mnie znalazła - Justin włożył ręce do kieszeni - tylko o podobanie.
    Liv zmarszczyła nos. Nie spodobała jej się pierwsza część wypowiedzi Justina. Było z nią coś nie tak?
-Ale skoro nikogo nie szukam, to nawet nie zwracam uwagi na wygląd.
-Naprawdę? Ja zawsze zwracam - odparł po czym się rozejrzał - O patrz, na przykład tamte są niezłe - wskazał głową na dwie kobiety  idące po drugiej stronie ulicy.
    Olivia obejrzała się na nie.
-Przecież ona są stare - obruszyła się, przyglądając się kobietom, które nie wyglądały na młodsze niż czterdzieści lat.
-Co ty, jeszcze na chodzie.
    Olivia wybuchnęła śmiechem.
-Serio, nie chciałabym mieć takiego chłopaka, jak ty.
-Ja też bym nie chciał mieć takiej dziewczyny jak ty - parsknął. - Wyglądasz na taką, która czeka na księcia z bajki, czy coś...
-Tak? - uniosła brwi. - Zdefiniuj "księcia z bajki", to ci powiem czy to prawda.
    Justin się zamyślił.
-Do ciebie pasuje taki blondyn. Surfer najlepiej. Grałby ci serenady i w ogóle...
-Ty tez mi możesz grać - powiedziała przez śmiech.
-Nie, ja nie gram - odparł stanowczo Justin.
-Ale nie powiedziałeś mi dlaczego.
-Bo nie, po prostu - spoważniał. - I nie pytaj mnie o to więcej.
    Od Justin powiało takim chłodem, kiedy to mówił, że Olivia postanowiła naprawdę więcej nie poruszać tego tematu. Na szczęście byli już przed centrum handlowym. Od wejścia uderzyło ich gorące powietrze. W centrum panował gwar, jak zawsze. Justina zdziwiły wszechobecne ozdoby świąteczne, przecież był dopiero koniec listopada. Przeszli do sklepu z zabawkami i spędzili w nim ponad pół godziny, wybierając misia, najbardziej podobnego do tego, który uległ zniszczeniu.
-Szkoda, że widział, jak ten miś się rwie - powiedział Justin, kiedy wyszli na zewnątrz. - Pewnie nawet nie zauważyłby różnicy - zaśmiał się.
    Przejście z gorącego pomieszczenia na chłodne powietrze od razu sprawiło, że Liv zaczęła się trząść z zimna.
-Masz epilepsję? - spytał Justin.
-Nie - spojrzała na niego gniewnie.
-Dlaczego się cieplej nie ubrałaś? - spytał głupio.
-Bo moja kurtka została u Chloe w mieszkaniu...
    Szli parę minut w ciszy. W końcu jednak Justin nie wytrzymał patrzenia na trzęsącą się Olivię.
-Dobra, trzymaj - podał jej reklamówkę z misiem.
-Oszalałeś? Nie będę tego niosła, zamarzam.
-Jezu, trzymaj - wcisnął torebkę w lodowate i sztywne palce.
    Justin zaczął zdejmować z siebie szalik i po chwili zarzucił go na szyję Olivii. Liv stała jak sparaliżowana, zaskoczona gestem Justina. Kiedy miękki, rozgrzany ciałem Justina szalik dotknął jej szyi i podbródka od razu poczuła ciepło.
-Dużo ci to chyba nie da... ale może się chociaż nie przeziębisz... - mruczał pod nosem.
-Dziękuję - uśmiechnęła się.
     Justin pokiwał głową i wziął od niej reklamówkę. Olivii nie było wystarczająco ciepło, ale przestała się trząść.
-Masz chusteczkę? - spytała, pociągając nosem.
-Ta - zaczął grzebać w kieszeniach kurtki i wyjął opakowanie chusteczek higienicznych, które wylądowało na ziemi, zanim dostała je Olivia. - Kurwa - schylił się, by je podnieść.
-Musisz tak ciągle klnąć? - zapytała go z wyrzutem, biorąc chusteczki.
-Co? - zaśmiał się. - Wszyscy przeklinają.
-Ja nie - Liv zaczęła smarkać nosa.
-Na pewno ci się zdarzyło.
-No ci mówię, że nie... w każdym razie sobie nie przypominam, serio. Nie lubię, jak ktoś przy mnie przeklina - spojrzała na niego wymownie.
-Jak można nie przeklinać? Zobaczysz, jeszcze parę popołudni ze mną i "kurwa" - podniósł głos - będzie twoim ulubionym słowem - zaśmiał się. - A jak nie, to cię zmuszę.
-Nie ma szans - powiedziała.
    Justina rozbawiła pewność w głosie Olivii, więc natychmiast schylił się, chwycił ją za nogi i podniósł, upuszczając przy okazji reklamówkę z pluszakiem. Liv krzyknęła, a on się zaśmiał. Przetoczył ją tak, by położyć jej tułów poziomo na jego karku. Jedną ręką przytrzymał na zgięciu jej kolan, a drugą na jej ramionach.
-POSTAW MNIE - wrzasnęła.
-Przeklnij - nakazał.
-Nie!
-To nie.
    Justin zaczął kręcić się wokół własnej osi, trzęsąc Olivią. Poruszała się tak szybko, że wszystko, co widziała, rozmywało się.
-Powiedz "Justin, kurwa, postaw mnie", no dalej - Justin się zatrzymał.
-Nie, daj spokój, postaw mnie, bo się zaraz zrzygam! - miała nadzieje, że to go przekona.
-Jak nie powiesz, to znowu się trochę pokręcę.
    Olivia milczała. Justin wzruszył ramionami i ponownie zaczął się obracać, tylko tym razem w innym kierunku. Olivia krzyczała, by ją puścił. Wszyscy przechodnie, którzy ich mijali, brali ich za parę.
-Justin, kurwa, postaw mnie! - wrzasnęła w końcu.
     Justin wybuchnął śmiechem i zatrzymał się. Ostrożnie postawił zataczającą się Olivię na ziemię. Liv złapała się za głowę.
-Jesteś debilem!
-A tam debilem, przynajmniej nie jest ci zimno - chichotał Justin.
    I tutaj musiała przyznać mu rację.


__________________

Lubię Olivię i Justina razem. :o
To dziwne, że Justin jest dla niej taki miły, prawda? A może coś się za tym kryje? huhu

Rozdział miał być wcześniej, ale jakoś zapomniałam, żeby go wstawić, haha. I teraz powinnam pozdrowić Dominikę, która mi o nim przypomniała i podziękować jej za piękną wiadomość, jaką mi zostawiła pod tym rozdziałem, czytając go tydzień temu, haha :D


PS. Rozdział 7 jest jeszcze nawet nie zaczęty, więc nie wiem czy wyrobię się na kolejną sobotę... no ale postaram się! :)

35 komentarzy:

  1. Domi pierwsza komentuję yeah :D
    ja ci nie mam o czym pisać komentarzu bo opinie na temat rozdziału zostawiam wcześniej, żaal.
    dziękuję za pozdrowienia ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O bosh! Jaki zajebisty rozdział! Może jest taki miły, bo naćpał się tych narkotyków!? xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww jacy oni słodcy : )) już chce kolejny rozdział! Bardzo dziekuję za pisanie <3
    @JustenAkaMyLove

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże jak słodko kocham ich <3 czekam na nowy

    OdpowiedzUsuń
  5. cudne .. i nie mogę się następnego doczekać ;pp

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak niesamowity.. jezu to wszystko jest swietne *.* wszystko dzieje sie niby przypadkiem a jednak przybliza to Liv i Jusina

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu jak ja ich kocham, cieszę się że to tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  8. jezu kocham to ! awwwwwww. chcem daaalej !

    OdpowiedzUsuń
  9. OMB Justin i Olivia są idealni <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Omb ale oni są słodcy. !!! Kocham ich <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. świetnyyyyy ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo mnie rozsmieszyła akcja na końcu. wgl fajnie piszesz, ale postaraj się, żeby Jus pobył jeszcze trochę egoistą x

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział <3 Czekam nn ;) Szkoda, że są tylko dodawane w soboty, ale jakoś przeżyję. ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. ja też lubię Ich razem <3 może to trochę nie pasuje, ale są słodcy. *__* Justin nie jest nawet taki zły jaki się na początku wydawał. hahah
    już się nie mogę doczekać NN <3 jestem ciekawa jak dalej potoczy się znajomość Olivii i Justina <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  15. awww <3 jakie to slodnkie <3 nie moge sie doczekac nn <333 @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  16. Robi się tak słodko ;> a nowy wygląd bloga jest śliczny *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. świetnnnnyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  18. czeeekam na nowy. gratulację, dobra robota ! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham to opowiadanie !! <3 Olivia i Justin sa tacy idealni! *-*

    OdpowiedzUsuń
  20. Ooo jak słodko ;3. Kocham ich razem :D boski rozdział , czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Aww jacy oni są słodcy razem ;3
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  22. o Jezu cuudoownyy rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja też lubię Olivię i Justina razem :D
    Mi się wydaje, że Justin jest miły dla Olivii, bo ona jest miła dla niego. Poza tym może trochę mu się podoba? Tak tyci-tyci? :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam hahaha //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  25. SUPER *.* http://murderess-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Swietny rozdzial kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Yeah świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  28. szalona czajkowska17 grudnia 2013 13:38

    Rozdzial mial byc taki, jak moja glowa, a ze nie jest za wielka to komentarz bedzie taki sam.xd Wee jak Justin moze byc taki mily dla niej? Jak? ! Hahhahaga jak zabieral Jaxona ze soba, to juz pomyslalam sobie nie wiadomo co. Ta jego bezposredniosc mnie powala, juz chyba popadl w samouwielbienie. Nie no Adus ogolnie to jest hshckcudjnfgag co nie :) Chwala i uwielbienie dla Dominiki! Dobrze mowilysmy, ze bez nas bys zginela! Ale sluchaj, ja chce ociupinke dluuuuzsze te rozdzialy. Jak juz kazesz czekac nam ten tydzien i jak nie chcesz #SECRET WEDNESDAY! I dziekuje za pozdrofffki pod poprzednim rozdzialem, ktory mialam skomentowac wieczorkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Twój blog został nominowany do Liebster Award Blog :) Gratuluje .
    Więcej informacji na moim blogu seven-devils-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak narazie najlepszy rozdział Liv i Justin są przesłodcy jak są razem

    OdpowiedzUsuń