Olivia z westchnieniem przewróciła się na drugi bok. Próbowała odrzucić wszystkie myśli o Justinie i oczyścić umysł, by w końcu zasnąć. Było już po północy, a musiała jutro wcześniej wstać.
Obudziły ją głośne, wesołe pokrzykiwania Jaxona. Olivia leniwie otworzyła oczy i spojrzała na zegarek. Było po dziewiątej.
-Cholera - jęknęła.
Od przynajmniej godziny powinna być no nogach. Zerwała się z łóżka i wybiegła z pokoju. Wpadła do pokoju Jazmyn, skąd dochodziły krzyki Jaxona. Mały siedział na łóżku Jazzy i razem z nią grał w jakąś grę i, zdaje się, wygrywał.
-Olivia, dlaczego mi nie wychodzi? - Jazzy naburmuszona złożyła ręce na piersi. Jaxon zarechotał.
-A pamiętasz jak ostatnio ty wygrywałaś? Nie ma takiej gry, w której wszyscy by wygrywali, raz tobie wychodzi, a raz Jaxonowi - wytłumaczyła.
Wyjaśnienie Olivii nie za bardzo dotarło do Jazzy, ale zgodziła się zagrać z bratem jeszcze raz, podczas gdy Liv pójdzie wziąć prysznic. Kiedy wróciła z powrotem, zdjęła Jaxonowi pieluszkę, ponownie przypomniała mu o tym, by mówił, kiedy będzie chciał do toalety i pomogła mu się ubrać.
-Jazzy, co robimy najpierw? Gramy czy czytamy? - spytała Olivia.
-Nic - jęknęła.
-Kochanie, musisz chociaż poćwiczyć na fortepianie. Obiecuję, że jutro gdzieś wyjdziemy i nie będziesz musiała grać - przekonywała Olivia.
Jazmyn westchnęła ciężko. Liv posadziła Jaxona przed telewizorem i poprosiła Jima, by miał na niego oko, a sama weszła z Jazmyn na poddasze, gdzie stał wielki biały fortepian, na którym Jazzy uczyła się grać. Olivia wzięła nuty i przejrzała proste utwory, które próbowała grać Jazmyn.
-Skończyłaś ostatnio to grać? - pokazała jej.
-Nie - odparła.
-W takim razie zacznij to od początku.
-Od początku?! - jęknęła.
-Jaaazzy...
-Dobra...
Dziewczynka usiadła przy fortepianie i położyła ręce na klawiaturze. Liv podeszła do niej i odsunęła siedzisko.
-Nie siedzi się tak blisko - wyjaśniła.
Jazzy mruknęła, że jej tak niewygodnie, ale w końcu zaczęła grać. Olivia usiadła na fotelu nieopodal i przysłuchiwała się nieco niezgrabnej grze Jazmyn, uśmiechając się przy tym, by dodać małej otuchy.
-Ładnie? - spytała, gdy skończyła.
-Świetnie! - Liv zaczęła bić brawo. - Jeszcze trochę i będziesz mogła dawać koncerty.
Jazzy zaświeciły się oczy.
-Pójdę po Justina! - zawołała ucieszona. - Pokaże mu, jak gram!
Poderwała się z miejsca i dopadła do drzwi.
-Jazzy! - zawołała za nią Liv, ale nie zdążyła, bo mała już zbiegała po schodach, głośno łomocząc.
Liv zmartwiła się tym, że Justin zaraz może tu przyjść. Rozważyła nawet ucieczkę z poddasza, ale w końcu stwierdziła, że to byłoby głupie. Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi po schodach była pełna nadziei, że idzie sama Jazzy, dopóki nie usłyszała rozbawionego Justina.
-Nie mogę się doczekać - zaśmiał się.
Olivia wypuściła głośno powietrze z ust. A więc jednak.
-Liv powiedziała, że bardzo dobrze - pochwaliła się Jazzy.
-A no skoro Liv - zerknął na nią - tak powiedziała, to musi tak być.
Olivia nie wiedziała czy ma to odebrać jako kąśliwą uwagę czy zwykłą pochwałę skierowaną do Jazzy. Jazmyn usiadła przy fortepianie.
-Czekaj - powiedziała Liv, zanim Jazzy zaczęła grać i podeszła do niej. - Spróbuj tak ułożyć ręce - złapała ją za przeguby i ułożyła jej dłonie w bardziej zaokrąglonym kształcie. - Będzie łatwiej.
Justin zerknął na nią podejrzliwie i zmarszczył brwi. Nie odezwał się, dopóki Jazzy nie skończyła grać, dopiero wtedy ją pochwalił i powiedział, że na dziś wystarczy ćwiczeń. Olivia chciała zaprotestować, Jazzy powinna jeszcze poćwiczyć, ale nie miała odwagi mu się postawić. Justin wysłał Jazzy na dół do Jaxona, a sam został z Olivią na poddaszu.
-Grasz? - spytał, zanim Liv zdążyła zbiec po schodach za Jazmyn, byleby tylko nie zostać z nim sam na sam.
-Grałam - odparła powoli, zaskoczona.- Kiedyś. Dawno temu.
Justin pokiwał głową.
-A ty?... - dodała Olivia.
-Ta, też grałem. I też dawno.
-To dlaczego już nie grasz?
-A dlaczego ty nie grasz?
Olivia zacisnęła usta. Rozmowa z Justinem była naprawdę trudna.
-Nigdy tego nie lubiłam. Nie chciałam tego robić, ale mama mnie zmuszała... - Olivia spuściła wzrok na wspomnienie dzieciństwa.
Justin ponownie pokiwał głową i nie zaszczycił Olivii odpowiedzią na jej wcześniejsze pytanie. Jakby nigdy nic, zszedł po stromych schodach na dół. Olivia mimo wszystko uśmiechnęła się sama do siebie, zadowolona, że udało jej się zamienić parę słów z Justinem i nie zrobić z siebie kompletnej idiotki.
***
-Boże, Liv! - krzyknął Jim, stojąc na piętrze.-Co? - Olivia wychyliła się ze swojego pokoju.
-Dominique sprząta - zachichotał.
-O! - zaśmiała się.
-Dajcie mi spokój! - zawołała, mocząc mopa w wodzie.
-Liv, zapamiętaj tę chwilę, bo nie wiem czy kiedykolwiek w twojej karierze niani się powtórzy.
Po kolejnej fali śmiechu, Olivia wróciła do swojego pokoju. Zostawiła dzieci w pokoju Jazzy, więc miała otwarte drzwi, by słyszeć, co tam się dzieje. Kiedy Jim z powrotem zszedł na dół, a na korytarzu została tylko Dominique, zmywająca podłogi, Liv wyszła do niej.
-Dominique - zaczęła - byłaś kiedyś w pokoju Justina? - ściszyła głos.
-Ta, raz - odparła, nie odrywając się od pracy.
-Naprawdę? - zdziwiła się Liv. - I jak tam jest?
-Nie pamiętam, byłam tam dwie sekundy - wzruszyła ramionami.
-Jak to?
-Normalnie - wyprostowała się. - Pierwszego dnia pracy weszłam tam, żeby posprzątać. Myślałam, że mnie zabije, jak mnie zobaczył, serio - westchnęła głośno. - A dlaczego pytasz? Chcesz tam wejść?
-Nie! - zaprotestowała natychmiast.
-Jasne - zaśmiała się Dominique.
-Jestem po prostu ciekawa, ale...
-Za bardzo się boisz - dokończyła Dominique.
Liv była zmuszona przyznać jej rację.
-Ja też... - wyznała Dominique. - To znaczy też jestem ciekawa - sprostowała od razu.
Liv dyskretnie przywróciła oczami. Ta, jasne.
-Musimy spróbować się tam zakraść - zaproponowała Dominique.
-No nie wiem... - zawahała się Olivia.
-Tylko wtedy, kiedy będziemy pewne, że Justin szybko nie wróci - zapewniła ją.
Olivia przegryzła policzek. Zwykła ciekawość to zupełnie co innego niż zakradanie się do pokoju Justina. Zwłaszcza, że Justin bardzo dbał o to, by nikt tam nie wchodził i była pewna, że gdyby je tam złapał, nie odpuściłby im tak łatwo.
-No weź, razem damy radę - przekonywała ją Dominique. - Nikt się nie dowie.
-Okej - westchnęła.
-Super! - pisnęła Dominique. - Nie mogę się doczekać.
***
Kiedy Olivia położyła dzieci spać, zeszła na dół do Jima, by obejrzeć z nim film. Ostatnim razem, kiedy usiedli razem przed telewizorem, seans przerwało im przybycia Justina. Tym razem mieli nadzieję, że nic nie zakłóci im wieczoru, ale się pomylili. Około jedenastej drzwi wejściowe otworzyły się z impetem i Pattie wpadła do domu.-Gdzie on jest? - zawołała od progu.
-Uspokój się - Jeremy wszedł za nią.
Jim poderwał się z miejsca, a zaraz za nim wstała Olivia.
-Dlaczego tak późno do nas zadzwoniłeś? - Pattie spojrzała na Jima.
-Daj mu spokój - zagrzmiał Jeremy. - Dobrze, że w ogóle zadzwonił. Uspokój się - powtórzył, patrząc na żonę.
-Jak ja mogę być spokojna? Dzieciom mogło coś się stać...
-Troskliwa mamusia się znalazła...
Olivia obejrzała się na schody, skąd dochodził pogardliwy głos. Justin opierał się nonszalancko o poręcz.
-Justin, schodź tu w tej chwili, musimy porozmawiać - nakazała Pattie.
-Nie mogę się doczekać - mruknął rozbawiony i powłaczając nogami zszedł parę stopni w dół i stanął obok Liv.
-Możecie nas zostawić? - Jeremy popatrzył na Olivię i Jima.
Oboje pokiwali głowami i weszli na górę. Olivia była ciekawa o czym państwo Bieber będą rozmawiać z Justinem, ale Jim nawet nie zaproponował podsłuchiwania, a sama nie chciała tego robić, więc udała się do swojego pokoju i postanowiła się wcześniej położyć.
Justin usiadł na fotelu w salonie, naprzeciwko jego rodziców, i założył nogę na nogę.
-Więc? - zaczął zniecierpliwiony.
-Dlaczego tak szybko wyszedłeś? - spytała Pattie.
-Bo tak - wzruszył ramionami. - Siedziałem osiem miesięcy, chyba wystarczająco.
-Okej, powiem krótko - westchnęła Pattie. - Nie chcemy, żebyś tu mieszkał.
-To ja też krótko - Justin pochylił się lekko do przodu. - W dupie mam, czego chcecie.
Pattie zacisnęła usta. Wiedziała, że nie pójdzie tak łatwo.
-Dlaczego? - pokręciła głową. - Dlaczego nie chcesz zostawić nas w spokoju?...
-Nie zasłużyliście na spokój - Justin obnażył zęby.
-A Jazmyn, Jaxon? - Jeremy pomasował sobie skronie. - Nie każ im płacić za nasze błędy...Justin wybuchnął śmiechem.
-Skoro już poruszyliście ten temat - Justin zaczerpnął powietrza - to Jazzy wiele razy mówiła, że woli gdy ja jestem w domu, nie wy - uśmiechnął się.
Justin mówił już wiele rzeczy, ale te zabolały Pattie najbardziej.
-I wiecie co? Zostaję tu tylko i wyłącznie dla nich, żebyście nie spierdolili im życia, tak jak zrobiliście to mi.
______________
Mam zaszczyt dodawać ten wspaniały rozdział :D
Nie wiem co napisać więc nie zaszaleję :( haaha
Ada wpadła na pomysł robienia #secretssaturdays więc rozdziały będą w soboty :D
~Dominika
świetny *-* czekam nn :D + zapraszam do mnie :3 Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńWeź! *-* Cudo! Bardzo mi się podoba sdhfgsdjds Jestem ciekawa co się stało w ich życiu.. Szybko nn. Kocham Cię! ♥
OdpowiedzUsuńMEGA . czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńLepsze niż 65 days <3
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie następny ? Nie mogę się już doczekać
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Ciekawe co takiego się stało że rodzice nie chcą go w domu ;o ?? Bardzo dziękuję za pisanek! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! @JustenAkaMyLove
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńOhoho... Mega ten rozdział. :) Jestem strasznie ciekawa co takiego wydażyło się w życiu Justina i jego rodziców... Już się nie mogę doczekać następnej soboty i kolejnego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuń@saaalvame
świetny ; ) czekam na kolejny ; )
OdpowiedzUsuńCudowny :) już chcę nn :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudownny *__*
OdpowiedzUsuńWspanialy :)))
OdpowiedzUsuńJa to uwielbiam,ta tajemnice o co chodzi i wg :) Co oni mu zrobili ze taki jest, i ciekawe co mysli o Liv, czekam na nastepny z niecierpliwoscią xd I macie fajny pomysł na opowiadanie
OdpowiedzUsuńJedno z najciekawszych i najlepiej napisanych opowiadan ! czekam nn :3
OdpowiedzUsuńBoski !!!
OdpowiedzUsuńpięknie
OdpowiedzUsuńJezu, jezu, jezu.. już się nie mogę doczekać jak bedzie między Liv i Bieberm.. I tak mi sie podoba że np. schodząc po schodach zatrzymał się obok Liv. Jajsbdjsjshd czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńOho, coraz lepiej :D Czemu rodzice Justina tak mu nie ufają? Przecież dla dzieci jest dobry. Taki, jaki powinien być starszy brat. Nie rozumiem ich...
OdpowiedzUsuńHej, moje słonko.♥
OdpowiedzUsuńNadrobiłam nareszcie rozdziały...
Masz bogate słownictwo i widać, że umiesz ująć w rozdziałach swoje pomysły. Dużo osób robi tak, że zakłada blogi, a potem je zawiesza po prologu, bo nie ma już pomysłów.
Widać, ty taka nie jesteś i aż się rwiesz do napisania kolejnego rozdziału! Osobiście się już nie mogę doczekać kolejnego i tylko czekam, aż Justin będzie miał jakiś taki słodki moment z Olivią.
No nic, czekam na dalsze losy bohaterów!
Pozdrawiam kochanie,
Kadu ;*
<33
OdpowiedzUsuńJejku !
OdpowiedzUsuńAle świetny, pomysł też jest świetny i mam nadzieję że się sprawdzi bo bardzo polubiłam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńTe opowiadanie jest świetne <3 dziewczyno masz talent :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ! Jedno z moich ulubionych :D codziennie wchodze i sprawdzam czy jest kolejny rozdział ;p fajnie by było gdyby rozdziały były dłuższe ale wiem że nie zawsze można znaleźć czas na pisanie ;) masz wielki talent , z niecierpliwością czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńHej, chciałabym zaprosić cię na mojego bloga o Justinie i Rachel.
Jest to blog różniący się od tych wszystkich miłosnych historyjek.
Dopiero rozkręcam się z blogiem i chciałabym abyś skomentowała,
bo w twojego bloga się wciągnęłam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział licząc na twoją opinię
doyoulovemejustin.blogspot.com
Super :D
OdpowiedzUsuń