3. A bitch always smokes

      Olivia parzyła z szeroko otwartymi oczami na chłopaka, który wszedł właśnie do domu. Pośród wielu pytań, które krążyły po jej myślach, jedno było najbardziej nurtujące - kim on był? Jim i Dominique zdawali się nie być zaskoczeni jego przyjściem. Może nieco przestraszeni, ale wiedzieli, że to się prędzej czy później stanie. 
-No, Jim, co u ciebie?  - zagadnął.
      Chłopak podszedł do Jima, który stał  i patrzył na niego z pogardą, chcąc zamaskować strach. Chłopak nie doczekawszy się odpowiedzi wypuścił  dym papierosa prosto w twarz Jima. Jim stał z kamienną twarzą, mimo że miał ochotę zakaszleć.
-Dominique, ty dalej tutaj? 
     Podszedł do dziewczyny, która miała więcej odwagi.
-Jak widać - prychnęła i złożyła ręce na piersi. 
-Dziwne - zamyślił się. - Ja już dawno wywaliłbym cię na zbity pysk. No ale... moi rodzice zawsze mieli szczęście do nieudanych pracownic.
-Takie samo jak do nieudanych synów? - odpyskowała natychmiast  Dominique.
      Chłopak wydał z siebie odgłos, przypominający śmiech, ale nie było w nim ani krzty radości. Zaciągnął się po raz ostatni i rzucił papierosa na podłogę.
-Ups - ponownie wypuścił szary kłębek dymu. - Posprzątaj - nakazał Dominique.
      Dziewczyna prychnęła. Olivia stała z boku i przyglądała się tej scenie. Kiedy chłopak odwrócił się w jej stronę z lodowatym spojrzeniem, dreszcz przebiegł po jej ciele.
-A ty?... - spytał ją.
     Olivia bardzo chciała odpowiedzieć, ale głos ugrzązł jej w krtani. 
-No jak masz na imię? - chłopak zmarszczył brwi.
-Olivia - powiedziała w końcu cicho.
-I co tu robisz? - dopytywał.
-Zajmuję się Jazmyn i Jaxonem... - wyjaśniła, starając się nie patrzeć mu w oczy.
-Ah - pokiwał głową. - Justin - przedstawił się. -  Ten najgorszy syn. 
    Olivia nie odpowiedziała. Syn.
-Ktoś ci mówił, że masz nie wchodzić do mojego pokoju, prawda? - upewnił się, zanim wszedł po schodach.
-Tak - odparła.
-Bardzo dobrze - mruknął.
     Justin robiąc ciężkie kroki, wszedł po schodach na górę. Żadne z trójki pozostałych nie odezwało się, dopóki nie usłyszeli dźwięku zatrzaskiwanych drzwi.
-Co za sukinsyn -  wycedziła Dominique. - Myśli, że posprzątam jego peta...
-Po co mu otwierałem - mruknął Jim.
-Powie mi ktoś, co się tu stało?  - Olivia się zirytowała.
-Jeszcze nie zrozumiałaś? - wytknęła Dominique. - Synek Bieberów wrócił po kilku miesiącach w pierdlu, to się stało. 
-Za co siedział? - zaciekawiła się Liv.
-A weź - Dominique machnęła ręką i z powrotem weszła na górę. 
-Jim? 
-Daj spokój... - westchnął. - Po prostu nie wchodź mu w drogę. 
    Olivia przegryzła policzek. Miała tak wiele pytań, na które nikt nie chciał odpowiedzieć.  Z westchnieniem weszła po schodach i poszła do swojego pokoju. Dlaczego państwo Bieber nie powiedzieli jej, że mają jeszcze jednego syna? Dlaczego w ich domu nie ma śladu, że mieszkał tu ktoś jeszcze? Może wstydzili się, bo siedział w więzieniu? Tylko za co?... I co takiego było w jego pokoju, że absolutnie nikt nie mógł tam wchodzić?
    Liv położyła się do łóżka i okryła się kołdrą po samą szyję.  Nie wiedziała, jak to dalej będzie. Jim nie bez powodu kazał jej nie wchodzić mu w drogę. Czy to możliwe, żeby Justin naprawdę był niebezpieczny?...  Nie chciała wyolbrzymiać, ale... co jesli Justin siedział za zabójstwo? Miała mieszkać pod jednym dachem z mordercą? Ale przecież za zabójstwo nie siedzi się w więzieniu kilka miesięcy...
    Myślała nad tym tak długo, że nawet nie pamiętała, kiedy udało jej się zasnąć.  Rano wydawało jej się, że w ogóle nie zmrużyła oka. Idąc do łazienki, by wziąć prysznic, minęła się z Jimem.
-Jak się spało? - uśmiechnął się do niej blado.
-Jestem na ciebie obrażona - ucięła, nawet na niego nie patrząc.
-Za co? - zmarszczył brwi.
-Nie chcesz mi nic powiedzieć  - rzuciła.
-No bo... Livy, to nie na twoją głową, po prostu - westchnął.
-Czy ty sugerujesz, że jestem głupia? - uniosła brew.
-Może - Jim roześmiał się. - Daj spokój. Potem pogadamy. Zrobię ci śniadanie.
    Olivia mimowolnie się uśmiechnęła. Po prysznicu i ubraniu się, zajrzała do pokoju Jaxona, ale nie zastała chłopca w łóżku. Zdziwiona zaszła też do Jazzy, ale jej również nie było. 
-Jim! - zawołała, zbiegając po schodach. - Gdzie są dzie... - urwała, kiedy zobaczyła, co się dzieje w salonie. 
    Jazmyn siedziała na kolanach Justina, odpakowując lalkę z ozdobnego papieru, a Jaxon siedział pośród kawałków tego samego papieru i siłował się z opakowaniem, w którym był nowy strażacki wóz.
-Liv, patrz co dostałam od Justina! - krzyknęła Jazzy wesoło i podniosła lalkę w górę.
-Super - uśmiechnęła się do niej.
-Tęskniłaś za mną? - spytał ją Justin.
-Tak - Jazmyn objęła go za szyję i przytuliła się do niego jeszcze mocniej. - Dobrze, ze wróciłeś.
-Pomogę ci - mruknęła do Jaxona i ukucnęła obok niego.
    Justin nie wydawał się być zbyt miły, więc zdziwiło ją  to, jaki ciepły był w stosunku do swojego rodzeństwa.  
-Jazzy, Jaxo - zawołał Jim z kuchni. - Śniadanie.
-Leć - mruknął Justin do ucha Jazzy.
     Jazmyn wzięła za rękę Jaxona i oboje podreptali do kuchni. Olivia bardzo nie chciała zostać sam na sam z Justinem, więc odetchnęła z ulgą, kiedy Dominique zeszła na dół. Chciała przejść niezauważona przez salon, jednak niekoniecznie jej to wyszło.
-Dominique - zaczął Justin, nawet na nią nie patrząc. - Dlaczego papieros dalej leży na podłodze? 
-Trzeba było go tam nie rzucać - wzruszyła ramionami.
    Justin odwrócił głowę w jej stronę i zmierzył gniewnym spojrzeniem.
-Jeśli zaraz tego nie posprzątasz, będziesz żarła tego peta - syknął.
-Wal się - prychnęła. 
     Odwróciła się, by wejść do kuchni, ale Justin poderwał się z sofy i złapał ją za przegub. Pociągnął ją z powrotem w stronę schodów i popchnął tak, że opadła na stopnie z głuchym łomotem. Olivia przycisnęła dłonie do ust, parząc jak bardzo Justin może być agresywny. Nie miała pojęcia co ma zrobić. Czy obronić Dominique, czy udawać, że nic nie widzi...
     Zanim Dominique się podniosła, Justin wziął niedopałek papierosa z marmurowej posadzki i wepchnął go w jej usta. Dominique jęknęła i natychmiast wypluła śmieć.
-Miałaś to zeżreć, suko.
-Przestań! - krzyknęła Olivia.
     Justin posłał jej lodowate spojrzenie. 
-Ja to wyrzucę - westchnęła. - Tylko przestań.
     Justin wypuścił głośno powietrze z ust. 
-Wstań - nakazał i wysunął rękę w stronę Dominique, żeby pomóc jej się podnieść, ale nie ujęła jego dłoni. Po kilku sekundach opuścił ją. - Nie to nie - wzruszył ramionami i wszedł po schodach, mijając Dominique.
     Dominique podniosła się sama. Wyręczyła Olivię w wyrzuceniu  niedopałka, i tak już jej dużo pomogła. 
-Co za skurwiel, nienawidzę go - mruczała pod nosem.
      Olivia westchnęła i poszła do kuchni. Dzieci zdawały się nic nie słyszeć, w spokoju jadły śniadanie. 
-Co się stało? - spytał Jim, widząc minę Olivii i zdenerwowaną Dominique.
-Nic - mruknęła Liv, zerkając wymownie na dzieci.
     Jim pokiwał głową. Cała trójka poczekała, aż Jazzy i Jaxon skończą jeść i  wrócą do salonu się bawić.
-Nie wytrzymam z nim - powiedziała Dominique. - Chciał, żebym zjadła jego peta...
-Co?! - wykrzyknął zaskoczony Jim.
-Powiedzcie mi, o co tu chodzi... Dlaczego on taki jest? - dopytywała Liv.
-Nie wiem dlaczego, Bieberowie od początku mieli z nim kłopoty - zaczął Jim. - Myśleli, że to przejściowe, ale kiedy nie ustawały, przestali się do niego przyznawać. 
-Justin znikał co jakiś czas na miesiąc, moze dłużej - kontynuowała Dominique. - Ostatnim razem, jak wrócił, po kilku dniach zjawiała się tu policja, żeby go zgarnąć. 
-To za co siedział? - dopytała Liv.
-Za handel jakimś gównem.
-Ale wątpię, że tylko to ma na sumieniu - dodał Jim.
-Zawsze jak się pojawia, rozstawia wszystkich po kątach... Zresztą sama widziałaś. Życie z nim pod jednym dachem to koszmar. Każda niania, która tu pracowała, szybko stąd uciekała. 
-Ostatnią jako tak szanował, bo widział, że dzieciaki ją kochają.
-Właściwie zależy mu chyba tylko na Jaxonie i Jazzy...
-Matko... - mruknęła Liv i złapała się za głowę przez nadmiar informacji.
      Po tym co usłyszała Olivia zaczęła się coraz bardziej zastanawiać, czy jej praca tu jest dobrym pomysłem. Nie mogła z niej na razie zrezygnować, bo potrzebowała pieniędzy, ale jeśli Justin zachowałby się w stosunku do niej, tak samo jak potraktował Dominique, nie myślałaby długo nad odejściem. Pytanie tylko co trzyma tu Jima i Dominique...
-Nie chcę cię straszyć - zaczął Jim - ale to naprawdę nie jest miejsce dla ciebie, Liv...


________________

Trochę krótszy niż ostatni, ale za to więcej Justina. :D

Ten rozdział miała wstawiać Dominika, ale jednak wyszło na to, że publikuję ja. Za to pod następnym będzie szaleć Dominika, hahahah.


24 komentarze:

  1. Jejuuu jaki z niego cham. Fggtghjhjyffb czekam na nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. papierosek <3
    najlepszy rozdzialik dotychczas :D:D
    szaleć? hahahha gupia jesteś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu jest swietny ;) rozkręć akcje aby wreszcie zaczęło sie to całe LOVE STORY .. czekam na nn ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu świetny rozdział *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku Justin jest straszny :/

    OdpowiedzUsuń
  8. O.o ohohoho ..dziwnie się czułam czytając ten moment jak Justin kazał zjeść jej tego peta..
    Boski rozdział! Już nie mogę się doczekać nn! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hurra czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Justin! <333
    wow, nie spodziewałam się, że On jest AŻ tak nieobliczalny. ale lubię to! *__*
    czekam na kolejne rozdziały i na duuuużo Justina! <3

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaaaaaaaa uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to opowiadanie, ale moim zdaniem jest za mało akcji i za krótkie rozdziały :/
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Pisz jak najszybciej , nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  14. U la la Justin bad boy :P
    Zapowiada się ciekawie :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  15. czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. aż mnie dreszcze przeszły ♥ ♥ ♥ fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń