Olivia przeciągnęła się leniwie i przetarła zaspane oczy, po czym dotknęła stopami zimnej terakoty. Podłoga w jej wynajętym mieszkaniu była zawsze lodowata, nieważne czy była zima, czy środek lata. Włożyła białe puchate kapcie i szurając stopami przeszła do łazienki. Miała nadzieję, że chociaż prysznic ją rozgrzeje. Musiała się pośpieszyć, nie miała zbyt dużo czasu na wyszykowanie się. Zaraz po odświeżeniu się, nałożyła na siebie przygotowane poprzedniego wieczora ubranie. Postanowiła się nie malować, bo przeciez komu ma się podobać? Dwójce małych dzieci? Dokładnie wyszorowała zęby i schowała szczoteczkę do kosmetyczki. Jeszcze wczoraj musiała się spakować. Będzie przez kolejny tydzień nocować w dużej willi Bieberów. Cieszyło ją, że przenosi się z rudery, do pałacu, bo tylko tak mogła określić luksus, jaki panował w domu jej nowych pracodawców.
Weszła do kuchni. Nie miała ochoty na jedzenie, ale wiedziała, że zanim dojedzie na miejsce, zdąży zgłodnieć, więc wzięła sobie banana. Napisała swojej współlokatorce małą karteczkę z adresem, pod którym będzie i powiesiła ją na lodówce.
Chwyciła rączkę niewielkiej walizki i przewiesiła sobie przez ramię torebkę. Wygrzebała z niej klucze, by zamknąć drzwi. Na przystanek praktycznie biegła i dotarła tam dosłownie w ostatniej chwili. Olivia spała praktycznie całą podróż i o mały włos nie przespałaby swojego przystanku. Olivia z zachwytem patrzyła na wszystkie mijane przez siebie domy. Były duże i piękne, marzyła o tym, by kiedyś taki mieć. Podekscytowana w końcu zatrzymała się pod jednym z nich. To był dom, w którym, miała nadzieję, spędzi najbliższe lata.
Pattie Bieber z westchnieniem patrzyła na przesuwającą się wskazówkę zegara. Było trzy po ósmej. Olivia już powinna tu być. Pattie nienawidziła niepunktualnych osób.
-Spokojnie - Jeremy podszedł do niej.
-Jak mogę być spokojna? - jęknęła jego żona. - Zostawiam moje dzieci z jakąś małolatą! - wyrzuciła ręce w powietrze. - I jeszcze on może tu przyjść w każdej chwili...
-Jim i Dominique będą mieli oko na wszytko - zapewnił ją Jeremy.
Pattie chciała zaoponować, ale rozległ się dzwonek do drzwi.
-Nareszcie! - jęknęła.
Prędko podeszła do drzwi i otworzyła roztrzepanej Olivii.
-Pięć minut spóźnienia! - powiedziała pani Bieber na przywitanie.
Uśmiech szybko zszedł z twarzy Olivii.
-Matko, przepraszam, autobus...
-Nie, spokojnie - zaśmiał się Jeremy. - Nic się nie stało. Wchodź.
Olivia odetchnęła i powoli weszła do domu.
-Musimy ci wszystko wyjaśnić, zanim dzieci się obudzą - Pattie była zdenerwowana.
-Rozumiem - pokiwała głową Olivia.
Jeremy wziął jej walizkę. Pattie zaczęła wchodzić po schodach. Jeremy wskazał Olivii, by szła za jego żoną. Dziewczyna niepewnie podążała za panią Bieber.
-Twój pokój jest na przeciwko sypialni Jaxona i Jazmyn. - mówiła Pattie, przechodząc przez długi korytarz. - Dzieci mają swój plan dnia. Jest zapisany w ich pokojach i bardzo cie proszę, żebyś się do niego stosowała - zatrzymała się przy jednych z białych drzwi. - Tu będziesz spać - wskazała. - Pokoje dzieci - ponownie machnęła ręką. - Na końcu korytarza jest nasza sypialnia i wolałabym, żebyś się tam nie zagłębiała. A na te drzwi - pokazała na wejście od pokoju obok jej - nawet nie patrzysz - zabrzmiała złowrogo. - Wszystko jasne?
Olivia przetwarzała wszystkie informacje. Nieco ja zdziwiły "drzwi, na które nawet nie powinna patrzeć", ale nietaktownie byłoby o nie pytać.
-Oczywiście - odparła.
-W porządku - uśmiechnęła się cieplej. - W domu jest sprzątaczka i kucharz, więc będziesz musiała zajmować się tylko dziećmi. Gdyby coś się działo, pytaj ich. Nie wydzwaniaj do nas z każdą pierdołą.
-Rozumiem - Olivia stwierdziła, że pani Bieber nie jest zbyt miłą osobą.
-Poradzisz sobie - powiedziała i odeszła.
Olivia odwróciła się i ujrzała Jeremy'ego, który cały czas stał za nią.
-To wszystko tylko tak brzmi - zapewnił. - Możesz zapraszać gości i wszystko w tym domu, oprócz tego o czym wspomniała moja żona, jest do twojej dyspozycji - uśmiechnął się. - Zadzwonimy wieczorem.
Olivia pokiwała głową i popatrzyła na odchodzących państwa Bieber. Poczuła się nieswojo. Tak się cieszyła na tę pracę, a jednak okazuje się że nie potrzebnie, bo teraz zdawało jej się, że tu nie będzie tak lekko, jak myślała.
Otworzyła drzwi do swojego pokoju. Nie był za duży. Ściany były w nim pomalowane na pudrowy róż. Stało duże łóżko z metalową ramą i biała toaletka, a na podłodze leżał spory, okrągły beżowy dywan. Pokój był dobrze oświetlony przez duże okno, przy których wisiały jasne firanki. Olivia dostrzegła jeszcze jedne drzwi w głębi pokoju do, jak się domyśliła, szafy. Od razu jej się spodobał. Na pewno był lepszy niż ten w wynajmowanym mieszkaniu.
Nie miała ochoty się rozpakowywać, więc postanowiła zajrzeć do dzieci. Ostrożnie otworzyła drzwi do jednego z ich pokoi i od razu uderzył ją ostry róż ścian. Domyśliła się, że to był pokój Jazmyn. Na podłodze walało się mnóstwo zabawek, a w wąskim łóżeczku spała mała Jazzy. Olivia dostrzegła zapisaną karteczkę na biurku. Zgarnęła ją jedną ręką, bo wiedziała, że to plan dnia Jazmyn. Z cichym westchnieniem opuściła pokój małej i weszła do kolejnego, tym razem zielonego. Od razu potknęła się o tor wyścigowy, który był rozstawiony na środku pokoju Jaxona. Zerknęła na pochrapujące ciało chłopca i odetchnęła z ulgą, bo go nie obudziła. Swoją drogą była zdziwiona, ze dzieci śpią do tak późna.
Wyszła z pokoju z drugą karteczką, i zaczęła ją czytać.
-Ej - Jim przechodząc przez korytarz, dostrzegł Olivię. - Huhu, nowa niania? - wyszczerzył się.
Olivia nieśmiało uniosła wzrok znad kartki i spojrzała na chłopaka. Był na oko starszy od niej o pięć lat, może więcej.
-Tak - odparła z lekki m uśmiechem.
-Jim - wyciągnął rękę. - Kucharz.
-Olivia - przedstawiła się.
-Pojechali? - spytał z nadzieją.
-Chyba tak.
-W koońcu - odetchnął. - Chodź, pokażę ci co i jak.
Olivia wahała się chwilę, w końcu była tu, żeby opiekować się dziećmi... Ale przecież one spały....
-W porządku.
Jim był od niej co najmniej o głowę wyższy
-Pattie cię pewnie nieźle zmusztrowała, co?- zaczęli schodzić po schodach. - Ale prawda jest taka, że lepiej nie mogłaś trafić.
-Dlaczego? - Olivia zwinęła obie kartki z planami dzieci do kieszeni.
-Wyobraź sobie, że jesteś córką bogatych ludzi, którzy zostawiają cię w willi przynajmniej na trzy tygodnie w miesiącu - powiedział.
-No tak... - westchnęła.
-Mamy całkowicie wolną rękę.
Ona i Jim przeszli do nowocześnie wyposażonej kuchni. Na jednym z blatów siedziała drobna blondynka i malowała paznokcie krwistoczerwonym lakierem.
-A to Dominique - Jim wskazał palcem na dziewczynę.
-Ty kto? - Dominique z pogardą spojrzała na Olivię.
-Nowa niania, Liv - Jim uprzedził jej odpowiedz. - Mogę tak na ciebie mówić, prawda?
-Jasne - pokiwała głową Olivia.
-W sumie to ty masz z nas najgorzej - Jim odpalił ekspres do kawy. - Bo ty naprawdę musisz coś robić.
-Jakoś mi to nie przeszkadza- uśmiechnęła się.
-Zacznie - odezwała się Dominique. - Te bachory jeszcze ci dadzą popalić.
Jim przewrócił oczami. Dominique przesadzała. Nalał Olivii kawy do filiżanki. Dziewczyna usiadła przy stole kuchennym i wyciągnęła pomięte karteczki. Chciała przeanalizować plan dzieci zanim wstaną.
-Co to? - Jim zajrzał jej przez ramię.
-Pattie mi to napisała - oparła spokojnie.
-Daj spokój - Dominique podeszła do niej i wzięła obie karteczki. - Zajęcia gry na fortepianie, rysowanie artystyczne, lekcja czytania... - przeczytała. - Serio?
Olivia wzruszyła ramionami.
-Denerwujesz się? - Jim usiadł koło niej. - Nie ma czym - dodał, nie czekając na odpowiedź Olivii. - Dzieciaki są fajne.
-Idę się zdrzemnąć - Dominique przeciągnęła się.
Jim patrzył na nią, jak wychodziła z kuchni. Zawsze gdy państwo Bieber byli w domu, Jim i Dominique musieli wcześnie wstawać i udawać, że pracują, ale kiedy tylko opuszczali dom, oboje szli odsypiać.
-Myślisz, że mnie przyjmą? - spytała nagle Olivia.
-Przecież właśnie to zrobili...
-Na próbę.
Jim się zaśmiał.
-Ostatnia niania też była na próbę i spędziła tu pięć lat, także możesz być spokojna - Jim poklepał ją po ramieniu. - Chcesz coś do jedzenia?
-Nie, dzięki... To dziwne, że jesteś takim młodym kucharzem - powiedziała ostrożnie
-Bo nie jestem - zaśmiał się. - Mój tata tu pracował, a kiedy przeszedł na emeryturę, to ja przejąłem jego obowiązki. Mam jego książkę z przepisami i udaję, że to ja tak dobrze gotuję.
Olivia nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc tylko się zaśmiała. W tym samym momencie razem z Jimem usłyszała tupanie małych stópek. Jazzy przeszła przez korytarz na górze i zatrzymała się na przy poręczy schodów.
-Mamo? - zawołała.
-Oho, twoja praca wstała - Jim pokazał palcem do góry.
-Pójdę do niej - Olivia zerwała się z miejsca.
-Ej, Liv - zatrzymał ją. - Pattie ci pewnie mówiła o drzwiach, tak?
Olivia skinęła głową.
-Serio, w tej sprawie jej posłuchaj - spoważniał. - Lepiej się tam nie plącz.
_________________
Tak, ja wiem, że za dużo tu nie ma, ale spokojnie - będzie lepiej, obiecuję. :) Początki są zawsze najnudniejsze, hahaha.
Jeśli rozdział się podoba - piszcie w komentarzach. To wiele dla mnie znaczy :)
Jest Git
OdpowiedzUsuńWbijaj z następnym ( oczywiście cię nie zmuszam do dodawania rozdziału tak od razu )
hahha już nie mg się doczekać jak Justin wkroczy do akcji :) czekam nn :d
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWow ciekawe o co chodzi z tymi drzwiami :) juz nie moge sie doczekac następnego :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać Justina
OdpowiedzUsuńZnakomity rozdział. Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM <33333
Właśnie zaczęłam czytać i jestem ciekawa co dalej... Proszę dodaj nowy rozdział ;3 Też zaczęłam pisać miesiąc temu. Zapraszam seven-years-ago.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBd ciekawie . <3
OdpowiedzUsuń@WiktoriaGerlach
Jest boski
OdpowiedzUsuńi znów czekanie na ciąg dalszy :c
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuńuwielbiam uwielbiam uwielbiam xoxo
OdpowiedzUsuńKurczę, najpierw "on", teraz te drzwi... O co tu chodzi? Weź to wyjaśnij, bo mnie skręca z ciekawości xD
OdpowiedzUsuńPattie jest dziwna... Ale ta Dominique (dobrze napisałam?) też... Heh, kobiety dziwne - faceci normalni... Paradoks xD
Czekam <3
Ugh, dalej nic nie wiem :<< To takie smutne. Kurcze, zaintrygowały mnie TE drzwi i TEN chłopak. Jestem meeega ciekawa co dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://tlumaczenie-tod.blogspot.com/
podoba? dziewczyno to jest cuudne <3 zaciekawiłaś mnie tym rozdziałem - mimo, że (tak, jak napisałaś) nie za wiele się w nim dzieje. :)
OdpowiedzUsuńciekawią mnie TE drzwi i wgl. czekam już na NN. *__*
@saaalvame
Mi sie podoba :) Nie mogę sie doczekać spotkania Justina I Liv...za tymi drzwiami jest pewnie jego pokój... Szkoda, że piszesz w 3 osobie, w 1 byłoby lepiej i trochę krótki rozdział i mało :P Ale to jest pierwszy więc oki :) Czekam na ich spotkanie :D
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawe opowiadanie. Rozni sie od innych i to jest fajne!
OdpowiedzUsuńNie katz dlugo czekac nn xd
Powodzenia i zycze weny !!!! ♥
Ahh te drzwi xd ŚWIETNY ROZDZIAŁ BARDZO MI SIĘ PODOBA CZEKAM NA NASTĘPNY !!! Kocham kocham kocham xx
OdpowiedzUsuńJeśli reszta będzie tak dobra jak teraz, to masz stałego czytelnika. :)) @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bardzo ciekawe i daje do myslenia. Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest bardzo ciekawe i daje do myslenia. Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńBoski czekam na nn ^^
OdpowiedzUsuńDobrze jest,nie moge sie doczekac co jest za tymi zakazanymi drzwiami :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuń~Roza
to jest genialne dawac następnee
OdpowiedzUsuńSwietny!!! Szkoda jednak ze zakonczylas juz 65 days, ale mysle ze ten bedzie rownie dobry. :)
OdpowiedzUsuńMozesz mnie informowac?
@BieberowyTwerk
ciekawie się zaczyna :) wbijaj z nowym xd
OdpowiedzUsuńAww.. Nie moge sie doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuń@mak3mesmil3
ogolnie mi się podoba, tylko szkoda że nie ma wersji dla komórek - wygodniej by się czytało
OdpowiedzUsuń72-fanfiction.blogspot.com
cudoooooo:)
OdpowiedzUsuńLoVe YoU
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy rozdział to supcio
OdpowiedzUsuń